Józef Antończyk. Żołnierz Tobruku i Monte Cassino. Mój dziadek. Aleksandra Bógdoł, 17 lat opiekun Katarzyna Gibes ZS nr 2 im. W. Korfantego ul. Poznańska 1a Jastrzębie-Zdrój
Mam 17 lat. Dziadek zmarł kilka lat przed moim urodzeniem. Nie znałam go osobiście, ale z opowiadań mamy i brata wyłania się obraz człowieka prostego, pracowitego, o dobrym sercu. W prezentacji wykorzystałam wspomnienia bliskich, spisane relacje dziadka, dokumenty.
„Urodziłem się w rodzinie śląskiej w Mszanie pod Wodzisławiem Śląskim. W dniu wybuchu wojny (…) Służyłem w zwiadzie konnym na granicy Rumuńsko-Polskiej w rejonie Buczacza na Ukrainie. (…) Jednostka moja została przemieszczona w rejon Nowego Sącza (…) Siły niemieckie były miażdżące i zostaliśmy całkowicie rozbici. Wróciłem do domu. (…) Mogłem zachować wolność jedynie w wypadku wstąpienia do wojska niemieckiego. Tego było mi za dużo! (…) wyruszyłem wraz z kolegą w drogę powrotną na Nowy Sącz, a potem dalej na Węgry. Przez Węgry, Jugosławię dotarłem do Syrii. Trwało to bardzo długo, bo większość trasy lądowej przebyłem pieszo. Czym dalej od Polski otrzymywaliśmy więcej informacji o Wojsku Polskim a grupa nasza rosła. Z końcem maja 1940r. zameldowałem się w Obozie Zbiorczym w Bejrucie. Jako ochotnik wstąpiłem do Wojska Polskiego, które z początku było pod Dowództwem Francuskim a za dwa miesiące czyli od roku przeszło pod Dowództwo Brytyjskie.”
„Brałem udział w walkach w Północnej Afryce (obrona Tobruku) oraz w walkach pod Ghazalą i okupacji Cyrenajki. ‘’ W czasach komunistycznych o obrońcach Tobruku niewiele mówiono …. W 1994 roku dziadek został zaproszony przez szkołę w Tomicach:
Zachował się brudnopis odpowiedzi dziadka: „Szanowny Panie Dyrektorze, Szanowni Państwo, Drodzy uczniowie Z przykrością zawiadamiam, że moja obecność na uroczystości nadania Szkole imienia, jest obecnie niemożliwa. Mam 81lat i posługuję się kulami. Najczęściej przebywam w łóżku.(…)Może w przyszłości jak rany pooperacyjne się lepiej zagoją postaram się odwiedzić pomnik części mojego szlaku bojowego w okresie minionej wojny-oby ostatniej już na świecie. Niniejsze pismo proszę traktować jako podziękowanie za pamięć o nas wszystkich, którzy powrócili i nie powrócili do domu.”
W 1943 roku dziadek został przydzielony do 3 batalionu ciężkich karabinów maszynowych 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Brał udział w walkach 2 Korpusu we Włoszech – w bitwach o Monte Cassino, Ankonę, Bolonię i w walkach w Apeninach. Wojnę zakończył w stopniu kaprala.
„Po kapitulacji Niemiec z Bolonii przetransportowano nas do Liverpoolu, gdzie r. zostałem zwolniony zaszczytnie a w dniu roku zaokrętowany do Polski”.
Dziadek posiadał wiele odznaczeń polskich i brytyjskich, m.in. Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino,Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, The Star, Africa Star, Italy Star, Defence Medal. Niestety, wypożyczone na wystawę w kościele w Szerokiej, zaginęły. Pozostały dokumenty, legitymacje, listy. I wspomnienia mojej mamy-” Ojciec był prawdziwym bohaterem. Był zapraszany na spotkania harcerzy i przy ognisku opowiadał o swoich wojennych przejściach w Tobruku, Egipcie, Palestynie itd. Opowiadał też o walkach pod Monte Cassino. Czułam się wtedy najważniejszą osobą wśród swoich rówieśników.(…)Z biegiem lat pamięć zaczęła ojca zawodzić. Mając 80 lat nie pamiętał tego, co działo się w ciągu ostatnich dni, lecz cały czas opowiadał o generałach pod dowództwem których walczył, o Monte Cassino i o całym szlaku jego walk. Śpiewał żołnierskie piosenki- ”Czerwone Maki”, ”Wojenko, Wojenko…” Mimo,że nie poznałam dziadka osobiście,lubię oglądać zawartość szarej teczki gdzie gromadził dokumenty dotyczące wojny. Miał tylko wykształcenie podstawowe i pochodził z biednej śląskiej rodziny,ale wyruszył pieszo na Bliski Wschód żeby walczyć o Polskę.A po wojnie nie wyobrażał sobie życia na obczyźnie,wrócił w rodzinne strony mimo niepewnej sytuacji politycznej.Żył bardzo skromnie,ale był dobrym i uczciwym człowiekiem. Jestem dumna z mojego dziadka…