Naszą wycieczkę po Warszawie rozpoczęliśmy od zwiedzania Stadionu Narodowego. Przy okazji zwiedzania pan przewodnik wspomniał również o niezapomnianym meczu z Anglią. Pokazał nam na czym polega praca ochroniarzy, którzy każdego meczu dbają o nasze bezpieczeństwo. Pod czas kupowania biletów kiedy kolejka sięgała toalet. Kilka osób z naszej grupy z panią Celina na czele wymyślili nową, prymitywną zabawę, ochrzcili ją "tykanie". Gra towarzyszyła nam przez cały wyjazd. Gdy po paru dobrych minutach pan przewodnik wyłonił się zza stłoczonych ludzi zaczęliśmy oprowadzanie. Pokonaliśmy ogromne schody i znaleźliśmy się w strefie kibica. Strome stopnie budziły lęk wśród dziewcząt, jednak nawet to nie zepsuło nam zabawy.
Kolejnym punktem naszej wycieczki był szczyt Pałacu Kultury i Nauki. Na samą górę wzbiliśmy się windą. Widoki jakie dawało nam nasze położenie były nieziemskie. Wszystkie osoby i ruchliwe samochody wydawały być się mrówkami, a wielkie domy małymi okruchami ziemi. Jedyną wadą tego miejsca była temperatura jaka panowała na zewnątrz.
Odwiedzenie Złotych Tarasów - najbardziej oczekiwany moment większej części wycieczki. Już przed wejściem, ku uciesze pani Agnieszki stała Natalka, która nie uczestniczyła w projekcie jednak była tak miła i postanowiła pojechać do babci i razem z nami zrobić zakupy w galerii handlowej. Kiedy weszliśmy do budynku przez obrotowe drzwi ujrzeliśmy miliony lóg różnych marek, które bez przerwy wyłaniały się zza zakrętów. Wtedy tez podzieliliśmy się na mniejsze grupki i rozeszliśmy się w różnych kierunkach.
Następną atrakcją na naszej liście było Centrum nauki - Kopernik, które sąsiaduje z salonem samochodowym Bentley. Budynek jest obszerny i zawiera coraz to nowsze atrakcje. Pomimo, że wiele ciekawych sprzętów było zepsutych to i tak nie zabrało nam powodów do uciechy. Znów podzieliliśmy się według własnego uznania i rozpoczęliśmy 3-godzinne zwiedzanie. Dzielnie przedzieraliśmy się przez gąszcz dziwnych sprzętów. Jednak już po 1,5 godziny wiele osób miało dość. W takim wypadku najlepszą czynnością było pójść do sklepu. Do końca życia nie zapomnę Damiana, który zainwestował 2 zł w figurkę dinozaura z nadzeją, że te będzie bił jego brata.
Pomimo kilku rozczarowań i stylu ubioru pewnej osoby, która notorycznie denerwowała panią Agnieszkę. Czas spędzony pierwszego dnia możemy udać do jak najbardziej udanych. Miliony selfie (nawet z nieznajomymi przechodniami), tysiące rozmów i żartów na zawsze zapiszą się w naszych sercach i kartach pamięci. Ja zawsze najgoręcej będę wspominała dramatyczny akt naszych nauczycieli, którzy postanowili spać na korytarzu (co i tak zbytnio nie poskutkowało i wszyscy biegali po korytarzach :D), abyśmy następnego dnia byli wypoczęci i gotowi do dalszej drogi.