Informacje Na zielone szkoły jeździliśmy zazwyczaj całą szkołą, lecz od tego roku to się zmieni. Klasy I i II pojadą razem, a klasy III oddzielnie.
Na tę zieloną szkołę pojechałem jako pierwszoklasista. Myślałem, że zostanę pożarty, lecz nic takiego nie miało miejsca. Atmosfera była fajna, ośrodek też a jedzenie ujdzie.
Odpoczywając tam, zajmowaliśmy się wieloma interesującymi rzeczami: -sportem -biologią -geografią -j. polskim -spacerami - knuciem
Będąc tam, mogliśmy uprawiać przeróżne sporty: -piłkę nożną -siatkówkę -zapasy -ściganie wiewiórek (niektórzy się nawet wykąpali).
Razem z panią od biologii przemierzaliśmy dzikie lasy w poszukiwaniu stworzeń takich jak: żaby, małże i robaki, a następnie je badaliśmy.
Na tych zajęciach zajmowaliśmy się rzeźbą polodowcową Mazur. Były to chyba najnudniejsze zajęcia.
Pokarm dla zbłąkanych dusz. Tutaj pisaliśmy wiersze o tym i o tamtym czyli o wszystkim.
Po były najprzyjemniejsze zajęcia. O tym, co tam robiliśmy, nie muszę pisać.
Pod koniec wycieczki odbyło się huczne ognisko. Pieczono kiełbaski, śpiewano, zawierano związki małżeńskie.
Jeśli marzą się wam nocne eskapady, to raczej sobie to wybijcie z głowy, bo nauczyciele czuwają. Lecz jeśli już musicie się gdzieś ruszyć, to wymyślcie niezłą gadkę, żeby was nie spisano.
Nie chciało się wracać, ale trudno. Pani dyrektor każe, sługa musi.
Autor: Michał Antoniak 2006