Zesłańcy lat wojny- opowieść o Sybirakach Gimnazjum nr 2 Polkowice, 25.11.2010 r.
Artur Grottger „Pochód na Sybir”
Aleksander Sochaczewski „Pożegnanie z Europą”
Jacek Malczewski „Na etapie”
W. Schereschewski „Na Syberię”
Jacek Malczewski „Śmierć na etapie”
Aleksander Sochaczewski „Więźniowie przy pracy”
Aleksander Sochaczewski "Wieczór zesłańców w kopalni sybirskiej"
Jacek Malczewski „Niedziela w kopalni”
Artur Grottger „Sybiracy”
Jacek Malczewski „Wigilia na Syberii”
Artur Grottger „Z krzyżem po śniegu”
Podpisanie paktu Ribbentrop- Mołotow 23 sierpnia 1939 r.
Wojska niemieckie przekraczają granicę z Polską- 1 września 1939 r.
Obalony słup graniczny na granicy z ZSRR- 17 września 1939 r.
DEPORTACJE Na zdjęciu polskie dzieci w czasie wywózki na Sybir. Basia i Farynka Sgrunowskie (1942 r.).
PIERWSZA DEPORTACJA: - 10 lutego 1940 roku - osadnicy wojskowi - pracownicy służb leśnych - funkcjonariusze państwowi - urzędnicy samorządowi - liczba wywiezionych- ok. 220 tys.
DRUGA DEPORTACJA: - 13 kwietnia 1940 roku - rodziny uczestników wojny obronnej 1939 roku - ziemianie - bogaci rolnicy - rodziny służb mundurowych - liczba wywiezionych- ok. 300 tys.
TRZECIA DEPORTACJA: - 28/29 maja -lipiec 1940 r TRZECIA DEPORTACJA: - 28/29 maja -lipiec 1940 r. - uchodźcy z województw zachodnich i centralnych tzw. bieżeńcy - liczba wywiezionych- ok. 79 tys.
CZWARTA DEPORTACJA: -maj i czerwiec 1941 r. - liczba wywiezionych- ok CZWARTA DEPORTACJA: -maj i czerwiec 1941 r. - liczba wywiezionych- ok. 42 tys. Do roku 1956 wywieziono ok. 1.350 tys. obywateli polskich. Wielu z nich zmuszono do zrzeczenia się obywatelstwa polskiego.
RELACJA Na budzenie, ubranie dzieci oraz zapakowanie najniezbędniejszych rzeczy pozostawiono nam dwadzieścia minut. Wszystkie rzeczy pospiesznie pakowałyśmy do worków. Nerwy i pośpiech wykluczały jakąkolwiek systematyczność, a także przemyślenie przydatności różnych przedmiotów. W czasie podróży kilka worków skradziono, w efekcie mieliśmy kilka butów nie do pary, pokrywki bez garnków...
RELACJA Przyszli w nocy , walili kolbami w drzwi, kazali wstawać, ubierać się. Mówili, że wiozą nas do ojca. Wobec odmowy przez mamę, że nie pojedziemy- enkawudzista krzyczał, że nas pozabija. Kazali jechać tak, jak stoimy. Mama zdążyła wziąć, co było pod ręką. Sąsiedzi pośpieszyli nam z pomocą, przynosząc chleb i inne produkty.
RELACJA Oficer podszedł do szafy, wyciągnął wszystkie ubrania i zapakował do kosza, wszedł na krzesło, zdjął z okna firankę i też zapakował. Podszedł do kuchni, wziął ze spiżarki dwa gliniane garnki smalcu, woreczek sucharów, zapakował do wanny, dołożył tam garnki i patelnię. Zaczął wynosić na stojącą przed domem furmankę pakunki, dwa kosze podróżne i wannę z ładunkiem.
RELACJA Oficer okazał się dość ludzkim człowiekiem. Kazał matce wydoić krowę i nakarmić dzieci. Podpowiadał wystraszonej i zdezorientowanej, co ma zabrać, bo będzie nam potrzebne.
Takim wagonem wywożono ludzi na Syberię. Odremontowana tiepłuszka.
Dom zesłańców w tajdze. 1953 r.
Lepianka w Kazachstanie.
RELACJA Najznośniejsze warunki mieszkaniowe były w ziemiankach. W wagonach i namiotach w lecie było bardzo gorąco i duszno, zimą zaś przeraźliwie zimno. Mieszkałem w namiocie wraz z dziewiętnastoma Polakami. Namiot wyposażony był w drewnianą podłogę, dwa żelazne piecyki węglowe, drewniane drzwi i sześć małych okien. Spaliśmy na drewnianych pryczach. Latem było gorąco, gryzły nas komary i pchły. Zimą zaś- mimo pieców, w których palono bez przerwy- w namiocie ciepło było tylko przy piecu, a sufit był pokryty warstwą szronu. Spałem wtedy w ubraniu i czapce, a mimo to nieraz marzłem.
Skazaniec za drutami łagru- radzieckiego obozu pracy.
Jadwiga Borodziuk (z lewej) przy szybie wiertniczym w kopalni złota na Syberii w 1955 roku.
przygotowanie drewna do spławu. Praca w tajdze – przygotowanie drewna do spławu.
Rodzeństwo zesłańców.
Klasa w polskiej szkole.
RELACJA Śniadania nie jemy, pierwszym więc posiłkiem jest obiad, na który zjadamy zupę kartoflaną z zacierką, na kolację tylko zupę kartoflaną, a następnego dnia jest odwrotnie. Zupy okraszone są odrobiną przysmażonej cebulki lub zasmażką z łyżeczki masła.
RELACJA Nie byłam dosłownie głodna, ale miałam stale drażniące uczucie czczości, braku czegoś i doszłam do tego, że szczytem moich marzeń było mieć przed sobą szklankę mleka, na spodeczku trochę cukru i bochenek chleba, z którego by można kroić bez liczenia.
RELACJA Wciąż byliśmy głodni! Uczucie głodu było dominujące i spychało na dalszy plan wszystkie inne odczucia i potrzeby. Przeszło w rodzaj obsesji i zabijało wszystkie inne doznania. Nie było miejsca ani godziny, żebyśmy nie myśleli o zdobyciu czegoś do jedzenia.
RELACJA Z mąki robiła matka placki. Placek taki mała Danusia, żywicielka rodziny, chowała naprzód pod swoją poduszkę. Potem przez cały dzień zaglądała tam, napawając się jego widokiem i dopiero wieczorem, z wielkim żalem, zabierała się do jedzenia. Powoli, ostrożnie, aby te chwile rozciągnąć w godziny...
Polskie dzieci na zesłaniu.
Wielu Polaków przetrwało dzięki pomocy Rosjan Wielu Polaków przetrwało dzięki pomocy Rosjan. Na zdjęciu córka przewodniczącego kołchozu wraz z dziećmi. Cała rodzina była życzliwa Polakom i wiele im pomagała.
RELACJA Gdy uświadomię sobie, czym było przyjęcie do własnej jedynej czystej izby, do swoich trojga małych dzieci gromady siedmiu obcych katorżników, brudnych i wynędzniałych, to wprost trudno znaleźć słowa na określenie piękna i szlachetności charakteru tamtych ludzi. Nigdy nie spłacę długu, jaki zaciągnęliśmy u Hanki Piśmakowej.
RELACJA Nie mogą powiedzieć złego słowa o ludności tubylczej. Oni przekonali się do nas, uwierzyli, że nie jesteśmy przestępcami- współczuli nam i życzyli powrotu do ojczyzny.
RELACJA Jakże bym mogła powiedzieć coś złego o tych Rosjanach- ludziach "z sercem na dłoni", pełnym niezwykłego współczucia dla naszej nędzy i cierpienia.
Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie.