DZIECI PAHIATUA POLISH CHILDREN OF PAHIATUA
PAHIATUA Pahiatua – miasto leżące w południowo-wschodniej części Wyspy Północnej, czyli Nowej Zelandii. W czasie II Wojny Światowej to właśnie tam schronienie znalazło wielu Polaków, w szczególności dzieci. Miasto położone na drugim końcu świata, oddalone od Polski aż 20 tys. kilometrów. Schronieni Polacy nie nazywają tego kraju Nową Zelandią, a Nowym Domem, Nową Ojczyzną, która uratowała im życie.
POCZĄTKOWE LOSY DZIECI W TRAKCIE II WOJNY ŚWIATOWEJ W czasie II Wojny Światowej w roku 1939 na tereny tamtejszej Polski wtargnęły oddziały ZSRR, Armia Czerwona, która rozproszyła się i rozpoczęła wywozy Polaków w głąb Rosji. Początkowo byli to mężczyźni w wieku poborowym, następnie osoby starsze, kobiety oraz dzieci. Zanim Polskie dzieci trafiły do Nowej Zelandii doznały niewyobrażalnych rzeczy. Najczęściej Polskie dzieciaki były zaganiane do ciężkich prac fizycznych, zsyłane na Syberię, porzucone i skazane same na siebie. Wiele z nich na własne oczy widziało śmierć rodziców, siłą odbierano ich od najbliższych pozostawiając samych sobie.
Przez wiele lat tułali się, pracowali do utraty sił, porzuceni, siłą odebrani, czy osieroceni. Sami nie do końca wiedzieli co się dzieje wokół nich. Deportowani z miejsca na miejsce, nigdy nie wiedząc co spotka ich w nowym otoczeniu. Z nadzieją próbowali przeżyć każdy kolejny dzień. Bez picia, bez jedzenia, okrutnie traktowani, bici, karani, Ci nad którymi się znęcano. Wiedzieli jedno, że muszą wykonywać polecenia, bo jeżeli nie, zostaną ukarani…
NOWY DOM Za sprawą żony polskiego konsula Pani Marii Wodzickiej oraz jej męża Kazimierza, jak i Pańswa Jenet i Petera Frazer rząd w Nowej Zelandii zadeklarował się (ponosząc wszelkie kosztowności) zorganizować ośrodek dla polskich dzieci oraz ich opiekunów, który miałby za zadanie spełniać dogodne warunki życia młodym przybyszom, którymi byli mali polscy uchodźcy.
Po pięciu latach udręki, cierpienia i bólu mali polscy uchodźcy wreszcie doczekali się nowego, bezpiecznego domu, którym została Nowa Zelandia. Miejscem, w którym stanął wcześniej zaplanowany ośrodek zostało miasteczko o nazwie Pahiatua. To tu na początku listopada 1944 roku przyjęto 733 polskich sierot oraz 105 polskich opiekunów. Ośrodek jest również nazywany Kampusem w Pahiatua.
Dzieci nie były przyzwyczajone do takiego traktowania, nie były przyzwyczajone do dobra, którym ci ludzie zaczęli ich obdarowywać. Dostawali jedzenie i picie, mieli wygodne łóżka, miejsce, w którym mogli się schronić. Pahiatua była pierwszym miejscem, w którym od dłuższego czasu wreszcie poczuli się bezpiecznie.
NIE ZAPOMINAMY! W szkołach w Nowej Zelandii młodzież uczy się i dobrze zna historię dzieci z Pahiatua, czego ogromnie brakuje mi w polskich szkołach na lekcjach historii. Pragnę, aby jak największa ilość ludzi dowiedziała się o tej historii, a w szczególności młodzi ludzie, bo to wydarzenie nie może być zapomniane i jest warte uwagi każdego Polaka, patrioty i każdego człowieka.
70 ROCZNICA W 2014 roku w Nowej Zelandii odbyła się 70 Rocznica Dzieci z Pahiatua. W tym samym miejscu, Ci sami ludzie, ze wszystkich stron świata znowu się spotkali, wrócili tutaj, mimo, że niektórzy wcale już nie opuścili swojej Nowej Ojczyzny od tamtego czasu. Znów spotkali się w Pahiatua, wrócili myślami do wspomnień, do tych radosnych związanych z tym miejscem, ale także do tych smutnych i tragicznych, które przeżyli zanim pojawili się tutaj jako mali uchodźcy.
Pojawili się tutaj jako małe dzieci, spotkali się już jako starsi ludzie. Dziś są wdzięczni wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do tego, że ocaleli. Świetnie pamiętają wydarzenia z tamtych lat, o których do dziś ciężko im mówić. Dziękują ludziom za pamięć, a my dziękujemy im za przykład, który nam dają. Za to, żeby nigdy się nie poddawać i za odwagę, którą wtedy władali. Nigdy nie zapomną tego co ich spotkało, a i my nie pozwolimy by to zostało zapomniane…
NIE ZAPOMNIMY… DZIĘKUJE ZA OBEJRZENIE PREZENTACJI WIKTORIA DOMAGAŁA