15 marca 2006. Dzień Przedsiębiorczości 15 marca 2006. Dzień Przedsiębiorczości. Zespół Ponadgimnazjalnych Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Tomaszowie Mazowieckim.
Urszula Nockowska Justyna Świderek
... Obeszłyśmy cały Tomaszów, aby gdzieś spróbować naszych sił i tak trafiłyśmy tu...
Kto by pomyślał, że akurat wybierzemy takie miejsce Kto by pomyślał, że akurat wybierzemy takie miejsce...! Miałyśmy przeczucie, że nie będzie łatwo, ale dla chcącego nic trudnego!!!
Pan Ejsmont przyjął nas bardzo chętnie Pan Ejsmont przyjął nas bardzo chętnie. Od razu dowiedziałyśmy się, że to jego prywatna lecznica dla zwierząt.
Jednym z naszych zadań było wprowadzanie informacji do komputera. Polegało na wpisywaniu danych osobowych klientów i ich pupili. NIC TRUDNEGO!
... Ale na tym nie skończyła się nasza praca... Oprócz wprowadzania danych osobowych zajmowałyśmy się korektami starych wpisów. Groźnie to brzmi, ale nie miałyśmy z tym większych problemów.
Kolejnym krokiem naszego pobytu w lecznicy dla zwierząt było przeprowadzenie z Panem Ejsmontem wywiadu na temat jego pracy.
Dlaczego wybrał Pan akurat ten zawód? Tak się złożyło. Hobby! Jakie trzeba mieć wykształcenie, żeby zostać weterynarzem? Potrzebne są studia i staż. Czy ma Pan w domu jakieś zwierzęta? Tak, naturalnie. Mam psa, kota, ptaki i rybki. Czy boi się Pan, że nie będzie w stanie pomóc jakiemuś zwierzakowi? Oczywiście, że tak. Niektóre choroby są nieuleczalne. Jak wygląda Pana powszedni dzień w pracy? Codziennie przyjmuje ludzi ze zwierzętami po 10 godzin. Mam również wizyty domowe przed i po pracy. Co by Pan zrobił, gdyby ktoś przyprowadził do Pana, na przykład słonia? Skontaktowałbym się z innym lekarzem, ale przecież od tego są ich treserzy. Czy chciałby Pan, żeby pańskie dzieci poszły w Pana ślady? Tak, chciałbym, ale teraz najbardziej chce tego, żeby skończyły w ogóle jakąś szkołę.
W wolnych chwilach zajmowałyśmy się doprowadzaniem naszych notatek do „ładu”... ...ale również dobrze się bawiłyśmy. Pan Ejsmont okazał się człowiekiem z dużym poczuciem humoru!
A oto niektórzy z pacjentów korzystający z usług Pana Zdzisława:
Podczas naszej pracy zobaczyłyśmy wiele przyrządów, którymi posługują się weterynarze.
Czy on nie jest bohaterem?! W rozmowach z Panem Ejsmontem dowiedziałyśmy się, że otrzymał nagrodę za uratowanie psa. Owy zwierzak miał poważne schorzenie łapy. Jedynym sposobem na przeżycie psa była jej amputacja i właśnie tego dokonał Pan Zdzisław. Czy on nie jest bohaterem?!
To warto wiedzieć: W trakcie naszego pobytu w lecznicy Pan Ejsmont dostał wezwanie do psa z poważną raną, co spowodowało jego ciężki stan. Po powrocie Pana Zdzisława dowiedziałyśmy się, że pomimo utraty dużej ilości krwi pies BĘDZIE ŻYŁ!!!
Lecznica dla zwierząt Pana Ejsmonta to nie tylko miejsce, do którego przychodzimy z chorymi pupilami. To również miłe, zadbane lokum.
I to już koniec naszej prezentacji!!! DZIĘKUJEMY!!!