ZDROWIE JAK... BAŃKA MYDLANA
Siedzi dziadek przy kominku, iskra cicho pyka; Stary zegar bez kukułki cicho w kącie tyka; U nóg jego leży wierny towarzysz podróży; A za oknem przemknął piorun- pierwszy symptom burzy; W takiej właśnie atmosferze, opowieści dziadka; Słuchała mała i wesoła dzieciaków gromadka; Starzec wolno się przeciągnął, pogładził psa głowę; Wzrokiem zmierzył swych słuchaczy i tak zaczął mowę;
„Wieki temu pod Krakowem w skale grota była; Skąd w ogóle się tam wzięła?- historia zawiła; Żył tam sobie mały smoczek- bardzo przyjacielski; Grzeczny, miły i uczynny, a zwał się Wawelski; Cenił sobie bardzo przyjaźń z samym królem Krakiem; A współpraca między nimi była tego znakiem
Lecz nasz smoczek był straszliwie wielkim łakomczuchem; Ile nie zjadłby, to zawsze chodził z pustym brzuchem; Więc się problem zrodził wielki- czasem tak się zdarza; Od tej pory miał Wawelski własnego kucharza;
Był artystą w swoim fachu - herb jego - Marchewka; Znał on kuchnię z innej strony, a zwał się Dratewka; Smok na ostro wszystko jadał - toteż zwykle z rana; Przyrządzano mu wraz z siarką tłustego barana; Dziesięć takich porcji dziennie z apetytem zjadał; Beczkę wody wszystko popił - lecz się nie najadał;
Warzyw nie tknął, a owoce omijał z daleka; I uważał, że niedobre wszystko jest co z mleka; Zębów nie mył - bo i po co? - zadawał pytanie; W kwestii zdrowia, zwłaszcza swego - miał odmienne zdanie; Lecz po latach takiej diety, zaczęły się schody; Wszystkie zęby mu wypadły, zjawiły się wrzody;
Aż pewnego razu przesadził z siarką; Wypił wody tyle, że nie zmierzysz miarką; Wielki huk się rozległ, przerwał błogą ciszę; Legenda to później Dratewce przypisze; Jako, że to bajka, winna mieć morały; Piękny jak mydlana bańka jest świat cały;
Lecz gdy o swe zdrowie nie zadbasz jak trzeba; Pęknie tak jak ona, nim wzleci do nieba”; Zegar wybił północ, starzec przerwał mowę; Jasio się zamyślił, gładząc ręką głowę; Zerkając na dziadka - szepnął - „dziękujemy”; Nim się położymy - zęby umyjemy”.