Wywiad z panią Dyrektor Zofią Krawczyk Wywiad przeprowadziły: Justyna Cebula i Katarzyna Działo Klasa II b Październik 2014 r.
W jakich latach była pani nauczycielem? Pracę nauczyciela rozpoczęłam w 1958 r. po ukończeniu Liceum Pedagogicznego w Mielcu. Otrzymałam ją od razu w szkole w Ujściu. Uczyłam tam wszystkich przedmiotów. Nauczyciele po liceum pedagogicznym musieli po prostu umieć wszystko i wszystkich przedmiotów uczyć. Pracowałam do roku 1998, kiedy to odeszłam na emeryturę. W czasie swojej pracy pedagogicznej pełniłam funkcję zastępcy dyrektora (w roku 1973), a potem dyrektora szkoły. Łącznie pracowałam 26 lat w szkole podstawowej w Borowej jako dyrektor. Placówka ta była najpierw szkołą gminną, uczyło się w niej dużo dzieci, były wówczas różne systemy pracy dydaktycznej i wychowawczej. W pierwszym roku mojej pracy obowiązywał 6 dniowy tydzień nauki. Uczyło się 36 godzin tygodniowo za małe wynagrodzenie.
Jakiego przedmiotu pani uczyła? Po liceum pedagogicznym uczyłam wszystkiego: języka polskiego, wychowania fizycznego i matematyki, pracowałam wtedy w szkole w Ujściu bo tam była szkoła od 1 do 7 klasy. Po 7 latach z Ujścia przeszłam do Borowej i tu już pracowałam do emerytury. Podjęłam pracę w Borowej ze względu na moje małe dzieci, dlatego, że poszły do przedszkola i tutaj były lepsze warunki pracy w szkole.
Od kiedy wiedziała pani, że chce zostać nauczycielem i co podobało się pani w tym zawodzie? Od dzieciństwa marzyłam aby zostać nauczycielem. Gdy ktoś mnie pytał: kim zostanę kiedy dorosnę? Zawsze odpowiadałam, że zostanę nauczycielką. Na egzamin do liceum pedagogicznego poszłam bez zgody rodziców. Mama dopiero wtedy zgodziła się, abym poszła do tej szkoły, gdy dowiedziała się, że zostałam przyjęta. Był też taki trudny czas w moim życiu w czasie liceum, kiedy chciałam zrezygnować ze szkoły i wrócić do domu. Wtedy jednak rodzice powiedzieli, że jeśli nie dam rady będę mogła wrócić do domu - ale ja dałam radę, zostałam i skończyłam szkołę.
Jakie były pani największe autorytety w dzieciństwie? Miałam wesoły charakter, wszystkich bardzo lubiłam, ale najbardziej moją rodzinę, miałam dużo przyjaciółek, lubiłam chodzić do szkoły. Najlepszą moją przyjaciółką i kuzynką była i jest Maria Giermata obecnie Waliłko.
Czy w dzieciństwie lubiła pani chodzić do szkoły i jakie były wtedy ulubione pani przedmioty? Lubiłam chodzić do szkoły. Moje ulubione przedmioty to plastyka i śpiew, dużo śpiewałam i rysowałam. A w czasie zabaw z koleżankami zawsze byłam nauczycielką.
Czy godziła pani obowiązki nauczyciela plastyki i dyrektora szkoły, czy było to trudne? Dyrektorem szkoły zostałam w 1973 r. Nie było to łatwe, uczyłam wtedy tylko jako dyrektor 3 godziny tygodniowo, była to plastyka. Nauczycieli w szkole było dużo, były też wtedy punkty filialne, takie jak na Gizowej, w Glinach Wielkich i Sadkowej Górze, później również Ujście i Łysakówek. Za wszystkie te placówki odpowiadał dyrektor, dlatego miał zastępcę szkoły, który mu w tym pomagał.
Jak wspomina pani nauczanie w szkole, czy była pani wymagająca? Uczyłam plastyki i pracy technicznej. Każdego starałam się nauczyć najlepiej jak umiałam, tego, czego nauczyli mnie w studium nauczycielskim. Uczniowie brali udział w licznych konkursach w Rzeszowie, w wystawach Mielcu . Nawet w Rzeszowie zajmowali drugie miejsca z plastyki. Starłam się nie marnować tych lekcji, które prowadziłam.
Jakie było pani największe marzenie jako dyrektora szkoły? Największe marzenie to, aby dzieci się dobrze uczyły, aby była dobra atmosfera pracy w szkole, dobre warunki i wyniki nauczania, dlatego rozbudowałam szkołę, starałam się o pomoce naukowe . Pracowałam w ciężkich czasach. Szkołę przejęłam po dyrektorze, który odszedł na emeryturę. Nie było na szkole dachu, więc zbudowałam dach, wymieniłam okna, ogrzewanie. Moja praca ze środowiskiem układała się dobrze, byłam z niej zadowolona. Mimo tego, że już nie pracuję tyle lat, wydaje mi się, że ja wczoraj wyszłam ze szkoły, nie przeraża mnie krzyk i gwar dzieci.
Czy fajnie uczyło się pani w szkole, dlaczego? Wydawało mi się, że dobrze uczyłam, byłam nauczycielką z powołania, dlatego pracowało mi się dobrze. Młodzież była rozbrykana, ponieważ było bardzo dużo dzieci. Nasza szkoła była szkołą zbiorczą, chodziły do niej dzieci z różnych miejscowości naszej gminy, było dużo obowiązków. Pracowało się na 2 zmiany. Od godziny siódmej rano do siódmej wieczorem. Nie wychodziłam ze szkoły, jeśli jej nie sprawdziłam.
Czy chciałaby pani powrócić do swojej pracy? Bardzo bym chciała, tylko lata mi nie pozwalają. Odeszłam na emeryturę po 40 latach pracy. Później jeszcze na wakacjach organizowałam dziecińce szkolne ze Związkiem Młodzieży Wiejskiej, chociaż byłam już na emeryturze. Uczestniczyło w nich od 70-80 dzieci. Otrzymywały one posiłek, nie płaciły za pobyt, dlatego było ich dużo. Nauczyciele wychowawcy otrzymywali wówczas bardzo skromne wynagrodzenie. Dziękujemy za wywiad.
Życzenia od pani Zofii Krawczyk Z okazji Dnia Nauczyciela życzę wszystkiego najlepszego dla dyrektora szkoły i nauczycieli pracujących w gimnazjum w Pławie oraz dla młodzieży. Uczniom życzę bardzo dobrych wyników w nauce, a nauczycielom sukcesów i zadowolenia z pracy. Praca nauczyciela jest bardzo odpowiedzialna i piękna, jeśli kocha się młodzież. Z wyrazami szacunku dla pracowników szkoły. Młodzież, która przeprowadzała ze mną wywiad jest pełna kultury i wiedzy, miła, uprzejma. Zofia Krawczyk.