Dzieci Pahiatua
Podróż nadziei cz I Podróż do Nowej Zelandii rozpoczęła się 27 września 1944 roku, kiedy 733 dzieci i ich 105 opiekunów wyjechało z Isfahanu autobusami i ciężarówkami. Pierwszy przystanek zaplanowany był w bazie wojskowej w Sułtanabadzie (dziś: Arak), gdzie amerykańscy żołnierze zabawiali przestraszone i zmęczone podróżą dzieciaki. Po krótkim postoju dzieci pojechały do Ahwazu, gdzie spędziły dwa dni.
Podróż nadziei cz II 4 października 1944 roku polskie konwoje wyjechały do Chrramszachr u ujścia Tygrysu i Eufratu, gdzie dzieci i ich opiekunowie weszli na pokład statku Sontay. Po sześciodniowym rejsie, 10 października 1944 roku, dopłynęli do Bombaju. Tam przesiedli się na amerykański transportowiec USS Randall. 15 października statek wypłynął z Indii do Nowej Zelandii. Na pokładzie wojskowego statku polskie dzieci i załoga grali w piłkę. Kilka z piłek wypadło za burtę.
Podróż nadziei cz III Wieczorem 31 października 1944 roku USS Randall dopłynął do brzegów Nowej Zelandii. Rankiem następnego dnia wpłynął do portu w Wellington, stolicy kraju, gdzie powitała go orkiestra i premier Peter Fraser.
Podróż nadziei cz IV Z Wellingtonu polskie dzieci udały się do oddalonego o 160 km Pahiatua. Nowozelandzkie dzieci zostały zwolnione z lekcji, by powitać Polaków. Machały rękoma i śpiewały stojąc przy drodze, którą jechały dwa pociągi z polskimi dziećmi. Po dotarciu do Pahiatua 33 ciężarówki przetransportowały wszystkich do znajdującego się na jego południowych krańcach miasteczka, które miało stać się wkrótce Obozem Polskich Dzieci.
Dzieci z Pahiatua Dzieci z Pahiatua – grupa polonijna w Nowej Zelandii powstała głównie z polskich dzieci przybyłych 31 października 1944 roku do Wellington.
Kampus w Pahiatua Podczas II wojny światowej, grupa 733 polskich dzieci oraz 105 osób polskiego personelu opiekuńczego przybyła do Pahiatua. Większość z dzieci straciła część lub całość swojej najbliższej rodziny po deportacji w głąb ZSRR w latach 1940–1941. Dzięki stalinowskiej „amnestii” wraz z Armią Andersa dzieci dostały się do Iranu (Persji), gdzie dochodziły do zdrowia.
Dla dzieci i ich opiekunów został otworzony kampus w Pahiatua Dla dzieci i ich opiekunów został otworzony kampus w Pahiatua. Dzieci przebywały w kampusie maksymalnie do 15 kwietnia 1949 r. Opiekę duszpasterską nad dziećmi roztoczyli ks. Michał Wilniewczyc wraz siostrami zakonnymi (urszulankami szarymi), Marią Aleksandrowicz i Anną Tobolską, a następnie ks. dr Leon Broel-Plater, który później organizował Polską Misję Katolicką w Nowej Zelandii.
Mała Polska Dla wielu z nich był to początek nowego życia, z dala od ojczyzny, rządzonej przez komunistów. Nazywana „Małą Polską” Pahiatua to nowozelandzka miejscowość, w której w czasie II wojny światowej funkcjonował obóz dla polskich dzieci i ich opiekunów, przybyłych tam 31 października 1944 r. na pokładzie amerykańskiego transportowca „General Randall”. To była podróż nadziei, podróż kończąca kilkuletnie cierpienia. Dla wielu z nich jedyna szansa na przeżycie.
Najmłodszych osadzono m. in Najmłodszych osadzono m.in. w Isfahanie, „polskim ośrodku” w sercu starożytnego państwa. Stamtąd trafiali w różne strony świata – do Palestyny, Indii, Meksyku czy krajów Afryki. Tymczasem 733 dzieci oraz ponad setka ich opiekunów znalazło wytchnienie… w Nowej Zelandii.
Podróż na koniec świata cz I Mali uchodźcy przypłynęli na południowy Pacyfik dzięki zgodzie i zaproszeniu nowozelandzkiego rządu. Na pomysł zorganizowania pomocy dla polskich dzieci przebywających w Iranie wpadła hrabina Maria Wodzicka, żona polskiego konsula w Nowej Zelandii – Kazimierza Wodzickiego. Dzięki zdecydowanym działaniom, wsparciu nowozelandzkiego premiera Petera Frasera oraz przyzwoleniu rządu londyńskiego, szczytna idea doczekała się realizacji.
Podróż na koniec świata cz II Dziecięcy obóz był skrawkiem Polski na obcej, ale jakże gościnnej ziemi. Jego mieszkańcy mieli zagwarantowane własne, wygodne łóżka, o których na Syberii mogli tylko pomarzyć. Było polskie przedszkole i szkoła, kaplica, basen, boisko oraz miejsce do zabawy. Ulicom patronowali zasłużeni Polacy - Kościuszko, Mickiewicz, Piłsudski czy Sikorski.
Druga ojczyzna cz I Pierwotnie polskie dzieci miały pozostać w Pahiatua do zakończenia wojny. Ustalenia jałtańskie pozbawiły ich jednak rodzinnych domów - wejście Polski do sowieckiej strefy wpływów przekreślało ich marzenia. Większość została w dalekim kraju dłużej; w wielu wypadkach - na zawsze. Sam obóz funkcjonował do 1949 r., po czym jego dorastający wychowankowie rozjechali się za szkołą lub pracą po Nowej Zelandii.
Druga ojczyzna cz II Fakt, że dzieci z Pahiatua wciąż mieszkają z dala od ojczyzny, nie wpłynął na ich stosunek do Polski, są patriotami, nie zapomnieli ojczystego języka, kultywują rodzinne tradycje. Ze łzami w oczach wspominają wędrówkę sprzed 70 lat.
Druga ojczyzna cz III 10 października br. Sejm RP podjął okolicznościową uchwałę wyrażając wdzięczność za nowozelandzką gościnność z lat 1944-1949. W gmachu Sejmu można było także zobaczyć wystawę „Podróż nadziei. Polskie dzieci z Pahiatua. 1944-2014”.
Polscy uchodźcy w Iranie cz I Dzieci zostały przyjęte serdecznie. Ze stacji kolejowej w Pahiatua przewieziono je do obozu wojskowymi ciężarówkami. Na miejscu czekały na nie przygotowane przez mieszkańców łóżka w przystrojonych kwiatami barakach i poczęstunek. Po latach tak wspominały to wydarzenie:
Polscy uchodźcy w Iranie cz II "Niedługo po przyjeździe podano nam pierwszy w Nowej Zelandii posiłek. Byłam oszołomiona taką ilością jedzenia, bo do niedawna pamiętałam nieustający głód i ciągłe poszukiwanie żywności. Odruchowo chciałam ukryć jedzenie na potem, bo myślałam, że może nie być tego więcej po tak wspaniałym początku. Ale krążyła wśród nas nasza polska nauczycielka i zachęcała do jedzenia, zapewniając nas, że jutro będzie go pod dostatkiem"
Polscy uchodźcy w Iranie cz III Mimo osamotnienia spotęgowanego tak dużą odległością od ojczystego kraju dzieci pierwszy raz po tylu latach mogły poczuć się w miarę bezpiecznie: "Trudno mi było uwierzyć, że obcy ludzie mogą być tak mili. Myślę, że to przywróciło moją wiarę w ludzi. Obóz Polskich Dzieci w Pahiatua dla mnie, małego dziecka, był rajem".*
Polscy uchodźcy w Iranie cz IV Rząd Polski na uchodźstwie początkowo pokrywał część kosztów utrzymania dzieci i opiekunów. Potem pełną odpowiedzialność za obóz przejęło nowozelandzkie wojsko. Po zakończeniu wojny rząd w Warszawie chciał ściągnąć polskie dzieci do kraju. Nowa Zelandia zaproponowała wtedy, że zajmie się nimi aż do czasu, gdy dorosną i same zdecydują, czy chcą pozostać czy wrócić do Polski. Po konferencji w Jałcie tereny zamieszkałe przez dzieci przed wojną zostały wcielone do Związku Radzieckiego. Wracać więc nie było po co.
Polscy uchodźcy w Iranie cz V Gdy Wojsko Polskie na uchodźstwie zostało zdemobilizowane, niektórzy żołnierze dołączyli do swych dzieci w Nowej Zelandii. W 1948 roku stworzyli Stowarzyszenie Polaków z siedzibą w Wellington. Po ukończeniu polskiej szkoły podstawowej dzieci rozjechały się do gimnazjów nowozelandzkich. Starsze usamodzielniły się i zostały wysłane do prac zarobkowych. Obóz Polskich Dzieci w Pahiatua zamknięto 15 kwietnia 1949 roku. Budynki i baraki zamieniono na przejściowe pomieszczenie dla bezpaństwowych wysiedleńców z byłych obozów pracy w Niemczech. W 1952 roku obóz ostatecznie zlikwidowano, a teren zamieniono w farmę.
Pomnik pamiątkowy
Dziękuje za Uwagę Cześć ich pamięci!
Autor prezentacji: Maciej Todos Szkoła Podstawowa im Autor prezentacji: Maciej Todos Szkoła Podstawowa im. Antoniego Malatyńskiego w Miechowie - Charsznicy