Piszę do Ciebie ten , ponieważ chcę, żeby wiedziała czemu to zrobiłam, czemu Was wszystkich zostawiłam i nie powiedziałam Wam o moich problemach.
Szkoda, że nie mogłam Ci o wszystkim powiedzieć, ale dzieli nas około 2 tysięcy kilometrów i nie chciałam Cię martwić. Myślałam, że to wszystko minie, że to chwilowe, że może mam tak zwaną "depresję jesienną".
Na początku mojego przyjazdu tutaj było świetnie. Poszłam do agencji, zrobili mi kilka zdjęć i powiedzieli, że się nadam. Zamieszkałam u Sabiny, składałyśmy się na czynsz, jedzenie i inne rzeczy. Później zaczęły się sesje w ubraniu, następnie doszły trochę poważniejsze zdjęcia. Mówiłam Ci, że reklamuję różne sieciówki, bo nie chciałam, żebyś wiedziała, że Twoja córka rozbiera się przed nieznanym jej facetem, który robi jej zdjęcia, wysyła starym napaleńcom i płaci jej za to 4 tysiące dolarów. Niby duża suma pieniędzy, ale przez to straciłam do siebie szacunek.
Poznałam fotografa, ma na imię Mike. Super koleś, który okazał się gejem. Zwierzałam mu się. On doradził mi, żebym paliła marihuanę. Mówił, że to pomoże mi się odprężyć i te sesje zaczną wydawać sie całkiem przyjemne. SPRÓBOWAŁAM. Mamo, spróbowałam marihuany. Ty pewnie nie wiesz jak to wygląda…
Po miesiącu wciągania mefedronu czułam się śpiąca (czasem nie spałam po tym 3-4 noce z rzędu), robiłam się coraz bardziej zdenerwowana. Wkurzali mnie ludzie, wkurzali mnie, że tak wolno mówią (a ja przecież po moim kochanym proszku mówiłam bardzo szybko), denerwowało mnie też, że za głośno żuja gumę, że zachowauja się za głośno i słuchają muzyki, która mi nie odpowiada. Przez to często wdawałam się w bójki. Raz nawet złamałam facetowi nos, za to, że uderzył mnie "z bara".
I właśnie tak minęło pół roku. Od pół roku nie widziałam mojej rodziny, nie słyszałam Twojego głosu na żywo, ani nie czułam się bezpieczna w Twoich ramionach. Od pół roku byłam ćpunką. Przez te koszmarne narkotyki straciłam pracę (utrzymywałam się z tego co mi zostało z rozbieranych sesji zdjęciowych), "przyjaciół", którzy tak naprawdę nie byli moimi przyjaciółmi, bo zostawili mnie w momencie kiedy ich najbardziej potrzebowałam, nie próbowali mi pomóc, a tylko mnie wciągali w ten cały szajs. A nawet dopuścili do tego, aby mnie zgwałcono.
Siedziałam w barze, po prochach, które, jak się okazało, zadziałały w odwrotną stronę w jaką bym chciała. Stałam się przymulona, senna i bezsilna. Ten bogaty biznesmen, którego twarzy nawet nie pamiętam, zauważył to i wykorzystał. Miał jakiś kontakt z barmanem. Zaproponował mi drinka, ja głupia oczywiście się zgodziłam, a on dał jakiś znak barmanowi. Po wypiciu drinka zaczęłam tracić przytomność, więc on wsadził mnie do taksówki i pojechaliśmy do jego domu. Nie miałam nawet siły się odezwać. Wiem, że coś mamrotałam, jakieś niezrozumiałe słowa. Przerzucił mnie przez ramię i wniósł, do swojego pokoju, niczym zwłoki. Zaczął mnie rozbierać, ja krzyczałam, w myślach, uderzałam tego faceta i wtedy zaczęłam naprawdę żałować, że jestem na prochach, zauważyłam, że jestem uzależniona i zaczęłam tęsknić za dawnym życiem, a póżniej straciłam przytomność.
Obudziłam się w szpitalu, powiedzieli mi to czego nie chciałam od nikogo usłyszeć. Powiedzieli, że zostałam odurzona i zgwałcona. Stwierdzili, że to on podał mi jakąś mieszankę dopalaczy, ale prawda była taka, że to też moja wina, że gdybym niczego nie brała to by się tak to wszystko nie skończyło. Nie mam już ochoty żyć. Czuję obrzydzenie do siebie. Nie mogę spojrzeć w lustro, bez tych strasznych wspomnień. Każdego dnia myślę o ostatnich miesiącach i nie daję rady.
Mamo przepraszam Cię za wszystko. Przepraszam, że jestem takim nieudacznikiem. Mam nadzieję, że gdy będziesz to czytała, to ja będę już martwa i nie będę musiała patrzeć Ci w oczy, bo nie dałabym rady w nie spojrzeć. Przeproś ode mnie Tatę i powiedz mu, żeby Cię wspierał i ochraniał przed złem tego świata. Schrzaniłam swoje życie, wiem o tym i wiem, że nie jesteś ze mnie dumna, a ja tak bardzo chciałam, żebyś taka była, żebys czuła się dumna, że masz córkę, która wyjechała do Londynu i robi karierę modelki. Przepraszam Mamo. Nie powinno tak być, że to Ty załatwiasz wszystko na mój pogrzeb, powinna to być odwrotna sytuacja. To ja powinnam płakać po Was, a nie Wy po mnie.
Jest godzina 19:58 a ja siedzę w wannie pod wpływem marihuany, mefedronu, biorę tabletki i popijam to wszystko wódką. Przez narkotyki zmarnowałam sobie życie, a miały mi tylko pomóc. Jeszcze raz przepraszam i kocham Was wszystkich. Dziękuję za życie, które mi daliście. Żegnaj Mamo, żegnaj Tato. MILENA
W prezentacji wykorzystano zdjęcia z Grafika Google.