Legenda o dwóch wie ż ach mariackich
Kościół Mariacki, l. 30. XX w
Dawno, dawno temu, za czasów panowania Bolesława Wstydliwego, gdy Iwo Odrowąż był biskupem krakowskim, mieszczanie krakowscy postanowili ufundować swemu miastu wspaniałą świątynię. Miała to być świątynię pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, a u jej wejścia miały stanąć dwie smukłe wieże. Budowę postanowiono powierzyć dwóm słynnym budowniczym z Wrocławia. Owi budowniczowie byli braćmi, obydwoje ukończyli włoskie uniwersytety i zdołali wznieść niejedną zachwycającą budowlę. Gdy główna część kościoła była już prawie gotowa, bracia przystąpili do budowania dwóch wież. Starszy brat miał stawiać wieżę południową, a młodszy północną. Mieszkańcy Krakowa podziwiający budowę świątyni, nie mogli się nadziwić tempu robót, oraz że wieże rosną niemal równocześnie.
Pewnego dnia starszy brat zaginął, razem z nim zniknęły także plany wieży południowej. Młodszy brat dalej budował wieżę północną, a wieżę południową kazał przykryć dachem i zakończyć lekką kopułą. W niedługim czasie zakończono także wieże północną. Wieże pokryto stromym zadaszeniem i otoczono koroną z wieżyczek. Po zakończeniu budowy miała się odbyć uroczysta msza w intencji budowniczych i ich dzieła. W dniu poświęcenia kościoła Mariackiego pojawił się sam książę Bolesław Wstydliwy wraz ze swoim orszakiem. Na rynku zebrał się tłum krakowian i mieszkańców okolicznych wsi. Każdy chciał popatrzeć na okazałą świątynię i na księcia, który właśnie wychodził z nowej świątyni. Wtedy w okienku na wyższej wieży pojawił się młodszy brat. Wykrzyczał do tłumu, że jego brat okazał się lepszym budowniczym i po zakończeniu budowy to właśnie jemu przypadała by cała sława. Powiedział, że nie mogąc tego znieść zamordował swojego brata nożem, a ciało zepchnął do Wisły. Nie mógł jednak dalej żyć ze splamionym tłumieniem. Po tym wyznaniu uniósł nóż, którym dokonał zbrodni, jakby chciał, żeby wszyscy zobaczyli dowód jego winy, a potem rzucił się z okienka na rynek. Ludzie rzucili się, aby ratować budowniczego, ale młodszy brat już nie żył.
Wtedy w okienku na wyższej wieży pojawił się młodszy brat. Wykrzyczał do tłumu, że jego brat okazał się lepszym budowniczym i po zakończeniu budowy to właśnie jemu przypadała by cała sława. Powiedział, że nie mogąc tego znieść zamordował swojego brata nożem, a ciało zepchnął do Wisły. Nie mógł jednak dalej żyć ze splamionym tłumieniem. Po tym wyznaniu uniósł nóż, którym dokonał zbrodni, jakby chciał, żeby wszyscy zobaczyli dowód jego winy, a potem rzucił się z okienka na rynek. Ludzie rzucili się, aby ratować budowniczego, ale młodszy brat już nie żył. Krakowscy mieszczanie zanieśli nóż do Sukiennic i powiesili go w bramie naprzeciwko kościoła na pamiątkę tego tragicznego zdarzenia. Do dziś można go tam oglądać.
Po kliku kolejnych dniach prac przy budowie świątyni, wieże znowu wzniosły się ku niebu o kilka metrów. Fundamenty wieży północnej, które wytyczył młodszy brat nie mogły już unieść ogromnego ciężaru budowy i musiał on już kończyć budowę, w przeciwnym wypadku wieża runęłaby na rynek. Kiedy młodszy brat zorientował się, że starszy wytyczył szersze i mocniejsze fundamenty i mógł wybudować wyższą wieżę, wzbierała w nim zawiść wobec brata.
Wieże kościoła mariackiego w Krakowie