Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci...
Gdy spojrzysz na swoje życie oczyma wiary, dostrzeżesz dającą ci wszystko dłoń Boga.
Teoretycznie zgadzamy się, że wszystko zależy od Boga, w praktyce jednak zupełnie o tym zapominamy.
W drodze do świętości może być tak, że będziesz musiał odejść z życia kogoś bardzo ci bliskiego - by pomóc mu odnaleźć oparcie wyłącznie w Chrystusie.
Bóg w miarę jak zbliżamy się do Niego, poddaje nas trudnemu doświadczeniu pogłębiania się naszej słabości i bezradności.
Dążąc do świętości powinniśmy uświadamiać sobie coraz pełniej własną niemoc i bezsilność, by szukać oparcia w mocy Bożej i tym żarliwiej zwracać się ku Ojcu.
Bóg prowadzi nas do poznania własnego zła różnymi drogami: Własną nicość poznajemy często wtedy, gdy dopuszczamy się grzechu.Własną nicość poznajemy często wtedy, gdy dopuszczamy się grzechu.
Bóg musi odsłonić ci, kim jesteś i pokazać ci twoje braki. Nie może jednak pokazać ci więcej, jeżeli ty już po zobaczeniu jakiejś małej cząstki smucisz się, bo nędza, którą dostrzegłeś, nie pasuje do twojej wizji doskonałości czy koncepcji drogi do świętości. W ten sposób ograniczasz działanie Stwórcy.
Samo uznanie własnej nicości, bez wiary w miłość Boga, prowadzi do smutku, zwątpienia, zniechęcenia. Bóg nie chce, abyś wpatrywał się jedynie w swoje zło. Jego pragnieniem jest, byś widząc własną małość, w Nim złożył całą swoją nadzieję.
Kiedy w przypadku braku jakiegoś sukcesu, na który liczyłeś, smucisz się, to znak, że tym razem właśnie w smutku znalazłeś sobie oparcie.
Dziecko Boże, świadome swej bezradności i bezsilności, po każdym upadku wyciąga ręce ku Ojcu. Poczucie słabości i ufność skłaniają je do ciągłego przyzywania Boga.