marzenie… cos ł adnego… cos ł adnego… Copyrights GoToSlawek 2004; All rights reseved
Z e s n u w y r w a ł a m n i e
MaładzIewczynkaMaładzIewczynkaMaładzIewczynkaMaładzIewczynka
Na główce miała wianek z polnych kwiatków, a w rączce trzymała szmacianą lalę. Stała przy oknie jasno oswietlonym przez słońce. Za nim ciepła zieleń buchała srodkiem kolejnego, letniego dnia. Stała przy oknie jasno oswietlonym przez słońce. Za nim ciepła zieleń buchała srodkiem kolejnego, letniego dnia.
Usmiechała się, a dołeczki policzków przypominały mi własne zdjęcia sprzed dwudziestu lat.
Teraz, z dziecięcą naiwnoscią, osóbka ta przypatrywała się wyprutym ze mnie wnętrznosciom.
Biegałem wtedy czarno-biały z patykiem i gilami pod nosem, radosny.
Ostatniej nocy zrobiła to jakas chora kurwa.
Pomyslałem ze wstydem: własciwie dlaczegoż jeszcze nie umarłem?
… Marzenia … Ze snu wyrwała mnie mała dziewczynka. Na główce miała wianek z polnych kwiatków, a w rączce trzymała szmacianą lalę. Stała przy oknie jasno oswietlonym przez słońce. Za nim ciepła zieleń buchała srodkiem kolejnego, letniego dnia. Usmiechała się, a dołeczki policzków przypominały mi własne zdjęcia sprzed dwudziestu lat. Biegałem wtedy czarno-biały z patykiem i gilami pod nosem, radosny. Teraz, z dziecięcą naiwnoscią, osóbka ta przypatrywała się wyprutym ze mnie wnętrznosciom. Ostatniej nocy zrobiła to jakas chora kurwa. Pomyslałem ze wstydem: własciwie dlaczegoż jeszcze nie umarłem?
www. GoToSlawek.org