r. Zaspanymi oczami popatrzyłam na telefon – 13 maja godzina 5:00- i już serce zaczęło mocniej bić. To dzisiaj lecę do Anglii ! Jazda autokarem, lot samolotem i znów jazda autokarem spowodowała zmęczenie, lecz mimo to cieszyłam się na myśl o najbliższych dniach. Już 5 min po wyjściu z autokaru poznałam swoją partnerkę – Jazmine i jej tatę Terryego a następnie mamę Hazel i brata Stevena. Byli bardzo mili, oprowadzili mnie po domu i pokazali mi, gdzie będę spać. Mimo ich serdeczności, byłam w lekkim szoku i trudno mi było pokonać barierę językową i kulturową. Później poszłyśmy z Jazmine do lasu i parku, rozmawiałyśmy o mnie i o Polsce, była bardzo miła. Zasnęłam, tęskniąc za domem, pełna nadziei, że jutrzejszy dzień będzie udany.
r. O dziwo bardzo dobrze mi się spało, gotowa zeszłam z Jazmine na śniadanie – płatki z mlekiem, które zjadłyśmy w towarzystwie jej mamy. Coraz przyjemniej mi się z nimi rozmawiało, Hazel zawiozła mnie i Jazz do szkoły. O wiele pewniej poczułam się wśród polskich przyjaciół. Wyruszyliśmy do Bath, gdzie mieliśmy przebywać cały dzień. Najpierw zwiedzaliśmy miasto piętrowym autokarem. Miasto sprawiało wrażenie, jakby całe było jednym wielkim zabytkiem. Bardzo spodobała mi się tamtejsza architektura. Następie trzeba było opuścić wygodny autokar i udać się do starożytnych łaźni, które też były ciekawe ale już nie tak. Wreszcie to, na co czekałam, zakupy ! Znaczy.. Czas wolny. Niestety później bardzo mnie rozbolała głowa i nie miałam ochoty towarzyszyć mojej rodzinie w weselu, na które się udali. Mama Jazmine okazała się wyrozumiała i upewniwszy się, że wzięłam lekarstwo poczekała godzinę aż głowa przestanie mnie boleć i dopiero wtedy poszłyśmy na wesele, które okazało się dla mnie interesującym przeżyciem, mogłam zobaczyć czym różnią się nasze wesela. Oczywiście wieczorem nie miałam problemów z zaśnięciem.
r. Muszę przyznać, że trochę obawiałam się tego dnia, ponieważ był to tzw. dzień z rodzinami. Wstałam około godziny 10, był to dla mnie trudny dzień, nie mogłam przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Rozmawiałam chwilę z Jazmine, czytałam, wiedziałam, że mamy dzisiaj wybrać się na plażę, tak wczoraj powiedziała mi Jazmine i jej mama, więc czekałam. Około godziny 14 całą rodziną ruszyliśmy autem, szybko dotarliśmy na miejsce. Widok dla mnie był niesamowity, nigdy wcześniej nie byłam na plaży, niebo było co prawda zachmurzone i bardzo wiało, ale plaża była cudowna. Spacerowaliśmy tak chwilę, a później poszliśmy na tor samochodzików. Ponieważ obie się bałyśmy, wraz z Hazel zostałyśmy oglądać wyczyny reszty. Rozmawiałam z nią o tym, co robię w swoim wolnym czasie i o pogodzie w Polsce. Była naprawdę miła. Później odwiedziliśmy mini salon gier i zjadłszy po lodzie, pojechaliśmy do domu. Po obiedzie Jazmine zaproponowała wyjście na kręgle, byłam zadowolona, wiedziałam, że i inni moi znajomi mają tam być. Dawno nie bawiłam się tak dobrze, poznałam Olivie, Tabithe, Martę i inne angielskie dziewczyny. Naprawdę dobrze się razem bawiliśmy. Po powrocie do domu wymieniałyśmy się z Jazmine wrażeniami. Sądzę, że całkiem nieźle mi poszło.
r. Dzień wycieczki do Lynton i Lynmouth. Rano z Jazmine zjadłyśmy śniadanie, obejrzałyśmy trochę telewizję. Zaczynałam się zadamawiać. Kiedy wysiadłam z autokaru, miałam wrażenie, że znalazłam się w jakiejś puszczy, wszędzie naokoło było pełno zieleni. Godzinny spacer po lesie był naprawdę bardzo przyjemny. Duże wrażenie na mnie zrobił mały wodospad, był wręcz magiczny. Później to czego się bałam, ponieważ mam lęk wysokości – wjazd kolejką do Lynton. Jednak widok skał i morza, wynagrodził mi to. Leżenie na trawie i słuchanie szumu wody było wspaniałym przeżyciem. Już tylko lunch, który, szczerze mówiąc, nie przypadł mi do gustu. Bardzo słodkie bułki i to, co już powoli przestawało mnie zadziwiać – herbata z mlekiem. W Anglii prawie wszyscy tak piją, ja jednak nie mogłam się co do tego przekonać. Powrót do domu jak zwykle minął nam szybko. Opowiedziałam Jazz i jej rodzicom o moich wrażeniach z tego dnia, było mi przyjemnie, że naprawdę się tym przejmują.
r. Tej nocy nie spałam dobrze, obudziłam się z bólem brzucha i gardła, które nieprzyzwyczajone do zimnych napojów strasznie piekło. Zjadłyśmy z Jazmine, Stevenem i ich mamą nieodłączne płatki i pojechaliśmy do szkoły. Przechodząc przez szkołę, byłam pod wrażeniem jej rozmiarów, lecz mundurki noszone przez wszystkich uczniów skutecznie mnie odstraszały. Dzisiaj mieliśmy zaplanowane zajęcia taneczne i sportowe, a później zwiedzanie Barnstaple. Zajęcia taneczne były po prostu kupą śmiechu, ale kilka osób z Polski wyśmienicie dawało sobie radę, Nasza nauczycielka była bardzo sympatyczna. Wreszcie coś, co lubię, czyli zajęcia sportowe. Moja grupa, w której była też Jazmine, co mnie podnosiło na duchu, miała zagrać w rounders a dopiero później w piłkę ręczną. Angielska gra nie przypadła mi do gustu, uważam, że była bez sensu i mało ciekawa. Za to grając w piłkę ręczną, czułam się zadowolona, moja drużyna nieźle sobie radziła a angielscy partnerzy szybko przyzwyczaili się do tej gry. Byłam dumna z siebie, gdy angielski nauczyciel powiedział, że jestem dobra w sporcie i pytał czy jakiś uprawiam. To było bardzo miłe, nasza drużyna wygrała. Zmęczeni oglądaliśmy zalety Barnstaple, tylko czekając na sławne Ołje Ołje oryginalnego przewodnika, lecz gdy znaleźliśmy się na High Street byliśmy w swoim żywiole. Oczywiście największym powodzeniem cieszył się Primark. Chwilę po zwiedzaniu mieliśmy Euroobiad, w czasie którego próbowaliśmy angielskiej kuchni i słuchaliśmy utalentowanych uczniów szkoły Pilton. Gdy zmęczona wróciłam do domu, wzięłam prysznic i od razu poszłam spać.
r. Pogoda się popsuła, padało. Razem z Jazmine, Stevem i ich mamą zjedliśmy śniadanie, oglądając poranne wiadomości. Dzisiejszym celem było Clovelly i Tintagel. Clovelly okazało się rybackim miasteczkiem z drogą wyłożoną śliskimi kamieniami, co wraz z wodą tworzyło nie najlepszy układ. Mimo to miasteczko było piękne w swojej naturalności. Następnie pojechaliśmy zwiedzać zamek. Widok z wysokich skał zapierał dech w piersiach, uroku tego miejsca nie odda żadne zdjęcie, tam po prostu trzeba być i poczuć atmosferę. Tintagel podobał mi się najbardziej ze wszystkich miejsc, które do tej pory zwiedziliśmy. Po krótkim czasie wolnym wróciliśmy do Barnstaple. Razem z Jazmine oglądałyśmy zdjęcia jakie miałam na swoim aparacie. Obie stwierdziłyśmy, że polska pogoda będzie jej odpowiadać. Po obiedzie poszłam spać zadowolona z kolejnego dnia.
r. Tego dnia trzeba było wstać dość wcześnie, bo już na 8 powinnyśmy być z Jazmine w szkole. Bardzo miło się poczułam, kiedy wszyscy upewniali się czy czuję się dobrze i czy wszystko jest ok., i czy niczego nie potrzebuję. Czekała mnie dwugodzinna jazda autokarem do Exeter na Devon Show. Wraz z Agnieszką, Mateuszem, Szymonem i Natalią postanowiliśmy razem zwiedzać wielki plac Devon Show. Pooglądaliśmy różne zwierzęta, zjedliśmy oczywiście niezdrowe jedzenie i oczywiście dotarliśmy na stoiska z różną biżuterią itp. Po pięciu godzinach byliśmy zmęczeni i jednogłośnie chcieliśmy już wracać. Po powrocie zjadłam smaczny obiad, który nieznacznie różnił się od polskiego i czytałam książkę, Jazmine upewniała się, że niczego mi nie trzeba i rozmawiała ze mną o moich zainteresowaniach. Tak minął mi kolejny wieczór.
r. Dzisiejsza wycieczka miała być naszą ostatnią. Smutno mi było na myśl, że już pojutrze muszę opuścić Anglię, coraz bardziej mi się tu podobało. Znów prawie dwugodzinna podróż do Exeter, a później zwiedzanie miasta, wydaje mi się, że nie zwiedziliśmy za dużo. A później był już tylko czas wolny, co oczywiście oznaczało lunch w McDonalds i zakupy – oczywiście w Primarku. Po zakupach wracaliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i bardzo słodki deser, razem z Jazmine poszłyśmy na górę do naszego wspólnego pokoju oglądać telewizję. Okazało się, że mamy podobny gust, oglądałyśmy angielską edycję Mam talent.
r. To już mój ostatni dzień w Barnstaple. Drugi dzień pobytu z rodzinami. Zastanawiałam się, co będziemy dziś robić. Wstałam, ubrałam się i zaczęłam czytać. Jakiś czas później do pokoju przyszła Jazmine, więc zapytałam ja, co dzisiaj robimy. Stwierdziła, że nic szczególnego, więc czytałam dalej. Trochę później Jazz przyszła mnie zapytać, czy lubię oglądać filmy, a jeśli tak, to jakie. Dowiedziałam się, że cała rodzina Richardsów lubi horrory, lecz ze względu na mnie obejrzymy inny film, skoro ja ich nie lubię. Rozsiedliśmy się wygodnie w salonie, Jazmine przyniosła lody, a jej mama włączyła Avatar. Zapytali mnie, czy chcę polskie napisy w filmie, ale ja podziękowałam i stwierdziłam, że jeśli jestem w Anglii, to obejrzę film po angielsku, zawsze się czegoś nauczę. Film bardzo mnie zainteresował. Niesamowite efekty specjalne i ciekawa fabuła sprawiły, że wpatrywałam się bez mrugnięcia w ekran, co bardzo rozbawiło innych, ponieważ oglądali ten film już chyba 10 raz. Gdy po dwóch godzinach film się skończył, a ja stwierdziłam, że był bardzo interesujący, oni zaczęli się śmiać i ja też, ponieważ Terremu zdarzyło się przysypiać. Niestety w końcu musiałam zacząć się pakować, dałam Jazmine resztę prezentu jaki dla niej miałam, a przy pożegnalnym obiedzie, który bardzo mi smakował wręczyłam prezenty jej rodzicom i Stevenowi z podziękowaniem za wszystko. Bardzo im się spodobały, a Hazel dała mi wydrukowane zdjęcia mnie i Jazmine z kręgielni oraz pocztówkę z Barnstaple. Wcześnie położyłam się do łóżka. Ale nawet wiedząc, że jutro muszę wstać przed 2 rano, długo nie mogłam zasnąć.
r. Na telefonie godzina 1:50, czas wstać, Jazz obudziła się razem ze mną a jej rodzice zaraz po nas. Ubrałam się, uczesałam i szybko wpakowałam resztę rzeczy do walizki. Później błyskawiczne śniadanie i już trzeba było się żegnać z Hazel. Podziękowałam jej jeszcze raz za wszystko przytuliłam się i już musiałam wsiadać do samochodu. Popatrzyłam jeszcze przez szybę na dom przy Foxglove Close 9 i już skończyła się część mojej przygody w Anglii. Parking i wszechobecna atmosfera pożegnania, ostatnie uściski z Terrym i Jazmine i już jechaliśmy do Bristolu. I znów to samo, odprawa, czekanie, lot, odprawa i autokar i już jesteśmy na parkingu obok szkoły i już witamy się z bliskimi. Koniec przygody w Anglii, teraz tylko czekam, aż Jazmine będzie mieć okazję poznać mój kraj. Nigdy nie zapomnę tych dni spędzonych z Jazmine i jej rodziną w Anglii.
Ewa Kijas