W tej niewielkiej wsi znajdują się drewniane domy, zdobione przez miejscowe malarki, bajecznie kolorowymi motywami kwiatowymi. Tradycja malowania ręcznie chat wiejskich jest praktykowana już od lat 30 XX w. W Zalipiu znajduje się ok. 20 malowanych domów, a w okolicy jest ich kilkadziesiąt. Kwiaty pokrywają nie tylko ściany budynków, ale także płoty, studnie, piece i sprzęty domowe. Co roku, w tygodniu po święcie Bożego Ciała, organizowane są w Zalipiu konkursy na najpiękniej zdobioną chatę. Prace Zalipian można podziwiać m.in. w Zagrodzie Felicji Curyłowej, obecnie filii Muzeum Okręgowego w Tarnowie. Druga czesc prezentacji postanowilam zrobic,poniewaz kilkanascie zdjec podeslala mi Hania i jej dedykuje te prezentacje.Pozostale zdjecia znalezione w sieci.
Wracając do Zalipia to znam je od dziecka, bo to jest wieś leżąca w ziemi tarnowskiej.Tak się złożyło, że mój Ojciec w latach 50-tych kierował elektryfikacją tamtego rejonu i mnie wywalano na wakacje do tych wsi. Zresztą z braku babć na wsi, była to moja fajna rozrywka, dzieki której znam życie wiosek (obszar od Medyki po Sądeczyznę) od podszewki. Wiem jak wyglądały te zagrody między 55 a 57 rokiem. Wtedy je malowane czarno-białą albo siwą farbką. Jedyna chałupa kolorowa to była zagroda Curyłowej. Ludzie wtedy z początku pukali sie na jej widok i śmiali po kątach. Potem powolutku wg szablonów zaczęli malować szlaczki pod sufitem i okapy nad kuchniami. Ona to rozruszała, a jak jeszcze włączyła się cepelia i ludziska wyczuli biznes, to dopiero sie zaczęlo. Te wsie wcale nie były na tamte czasy takie biedne. Ziemie tam były wspaniałe, mady nadwiślańskie, uprawiano kukurydzę i przede wszystkim tytoń. Potem zrobiło się tam zagłębie warzywne, które jest do dziś. Wspomnienie Hani:
Gdy trafi się tu wiosną lub latem, uwagę przykują wszechobecne kwiaty, drzewa, zagajniki, stare zabudowania wiejskie i przepiękne przydrożne kapliczki. Od domu do domu odprowadzą nas swym szczekaniem psy, które wesoło merdają ogonami, gdy wchodzimy na podwórko. Wiejskie chaty stały kiedyś zwrócone frontem do słońca, które w południe miało je oświetlać. Dziś skazane są na wymarcie. Cóż, nikt nie chce już mieszkać w najpiękniejszej nawet chacie sprzed stu lat. Być może niedługo wszystko zastąpi wszechobecny beton, jednak na razie warto wybrać się tu na niecodzienną wędrówkę.
Opr.Irenka