BENEDYKT XVI KATECHEZA W CZASIE AUDIENCJI GENERALNEJ 11 MAJA 2011 R. O MODLITWIE
CZŁOWIEK NOSI W SOBIE PRAGNIENIE NIESKOŃCZONOŚCI, TĘSKNOTĘ ZA WIECZNOŚCIĄ, POSZUKIWANIE PIĘKNA, PRAGNIENIE MIŁOŚCI, POTRZEBĘ ŚWIATŁA I PRAWDY, KTÓRE POPYCHAJĄ GO KU ABSOLUTOWI; CZŁOWIEK NOSI W SOBIE PRAGNIENIE BOGA. CZŁOWIEK WIE, ŻE W JAKIŚ SPOSÓB MOŻE SIĘ ZWRÓCIĆ DO BOGA, ŻE MOŻE DO NIEGO SIĘ MODLIĆ.
ŚWIĘTY TOMASZ Z AKWINU, JEDEN Z NAJWIĘKSZYCH TEOLOGÓW W DZIEJACH OKREŚLA MODLITWĘ JAKO „WYRAZ PRAGNIENIA BOGA, KTÓRE CZŁOWIEK NOSI W SOBIE”. TA SIŁA PRZYCIĄGANIA KU BOGU, KTÓRĄ SAM BÓG UMIEŚCIŁ W CZŁOWIEKU, JEST „DUSZĄ MODLITWY”, KTÓRA NASTĘPNIE PRZYBIERA WIELE FORM I SPOSOBÓW W ZALEŻNOŚCI OD HISTORII, CZASU, DANEJ CHWILI, ŁASKI, A NAWET GRZECHU KAŻDEGO MODLĄCEGO SIĘ CZŁOWIEKA.
DZIEJE CZŁOWIEKA ZNAJĄ WIELE FORM MODLITWY, PONIEWAŻ ROZWINĄŁ ON RÓŻNE SPOSOBY OTWARCIA NA INNEGO I TO CO POZA, TAK ŻE MOŻEMY ROZPOZNAĆ MODLITWĘ JAKO DOŚWIADCZENIE OBECNE W KAŻDEJ RELIGII I KULTURZE. RZECZYWIŚCIE DRODZY BRACIA I SIOSTRY (…), MODLITWA NIE JEST ZWIĄZANA ZE SZCZEGÓLNYM KONTEKSTEM, ALE WPISANA JEST W SERCE KAŻDEJ OSOBY I KAŻDEJ CYWILIZACJI.
NATURALNIE, KIEDY MÓWIMY O MODLITWIE JAKO DOŚWIADCZENIU CZŁOWIEKA JAKO TAKIEGO, HOMO ORANS TRZEBA UWZGLĘDNIĆ, ŻE JEST ONA BARDZIEJ POSTAWĄ WEWNĘTRZNĄ NIŻ SZEREGIEM PRAKTYK I FORMUŁ, SPOSOBEM BYCIA WOBEC BOGA, BARDZIEJ NIŻ SPEŁNIANIEM AKTÓW KULTU LUB WYMAWIANIEM SŁÓW. MODLITWA MA SWOJE CENTRUM I ZAPUSZCZA SWE KORZENIE W GŁĘBI OSOBY; Z TEGO WZGLĘDU NIE JEST ŁATWO JĄ ROZSZYFROWAĆ I MOŻE BYĆ PRZEDMIOTEM NIEPOROZUMIEŃ I MISTYFIKACJI. TAKŻE W TYM SENSIE MOŻEMY ROZUMIEĆ WYRAŻENIE „MODLENIE SIĘ JEST TRUDNE”.
RZECZYWIŚCIE MODLITWA JEST W PEŁNYM TEGO SŁOWA ZNACZENIU MIEJSCEM BEZINTERESOWNOŚCI, DĄŻENIA KU NIEWIDZIALNEMU; NIEOCZEKIWANEMU, NIEWYPOWIEDZIANEMU. DLATEGO TEŻ DOŚWIADCZENIE MODLITWY DLA KAŻDEGO JEST WYZWANIEM, „ŁASKĄ”, O KTÓRĄ TRZEBA PROSIĆ, DAREM TEGO, DO KTÓREGO SIĘ ZWRACAMY.
W MODLITWIE W KAŻDYM OKRESIE HISTORII CZŁOWIEK ROZWAŻA SIEBIE I SWOJĄ SYTUACJĘ W OBLICZU BOGA, WYCHODZĄC OD BOGA I W ODNIESIENIU DO BOGA. DOŚWIADCZA, ŻE JEST STWORZENIEM POTRZEBUJĄCYM POMOCY, NIEZDOLNYM DO ZAPEWNIENIA SOBIE O WŁASNYCH SIŁACH WYPEŁNIENIA SWEGO ŻYCIA I SWEJ NADZIEI.
FILOZOF LUDWIG WITTGENSTEIN PRZYPOMINAŁ, ŻE „MODLITWA OZNACZA ODCZUWANIE, ŻE SENS ŚWIATA ZNAJDUJE SIĘ POZA NIM”. W DYNAMICE TEJ RELACJI Z TYM, KTÓRY NADAJE ŻYCIU SENS, Z BOGIEM MODLITWA MA JEDEN ZE SWYCH TYPOWYCH WYRAZÓW W GEŚCIE UPADANIA NA KOLANA. JEST TO GEST, JAKO NIOSĄCY W SOBIE RADYKALNĄ AMBIWALENCJĘ: MOGĘ BOWIEM ZOSTAĆ ZMUSZONY DO UPADANIA NA KLĘCZKI – SYTUACJA NĘDZY I ZNIEWOLENIA – ALE MOGĘ TEŻ KLĘKAĆ SPONTANICZNIE, WYRAŻAJĄC SWOJE OGRANICZENIE, A WIĘC MOJĄ POTRZEBĘ INNEGO. MÓWIĘ MU, ŻE JESTEM SŁABY, POTRZEBUJĄC POMOCY, ŻE JESTEM „GRZESZNIKIEM”.
W DOŚWIADCZENIU MODLITWY ISTOTA LUDZKA WYRAŻA CAŁĄ ŚWIADOMOŚĆ SAMEJ SIEBIE, WSZYSTKO TO, CO POTRAFI POJĄĆ ZE SWEGO ŻYCIA, A JEDNOCZEŚNIE KIERUJE CAŁĄ SIEBIE KU ISTNIENIU, PRZED KTÓRYM STOI, KIERUJE SWĄ DUSZĘ KU TEJ TAJEMNICY, OD KTÓREJ OCZEKUJE SIĘ SPEŁNIENIA NAJGŁĘBSZYCH PRAGNIEŃ I POMOCY, ABY PRZEZWYCIĘŻYĆ NĘDZĘ WŁASNEGO ŻYCIA.
NA OWYM SPOGLĄDANIU NA INNEGO, KIEROWANIU SIĘ „POZA”, POLEGA ISTOTA MODLITWY, JAKO DOŚWIADCZENIA RZECZYWISTOŚCI, KTÓRA WYKRACZA POZA TO, CO POJMOWANE ZMYSŁAMI I PRZYPADKOWE.