L I B I A 3 Waw en Namous
Miejsce noclegu jest niezwykłe – jak okazało się później, wszystkie były niezwykłe…. Jak to na Saharze.
Wulkan Waw en Namous ponakładał ciemne plamy, paćki, cienie, smugi, a wiatr i słońce uformowały niezwykłe kształty
A my przyjechaliśmy tu nacieszyć tym oczy, nasycić uszy ciszą, i szumem wiatru, szelestem przesiewanego piasku.
Wg prozaików: przepełzło tędy tysiące węży.
Wg romantyków: wiatr poukładał falbaneczki, zakładeczki.
Wg realistów: to są ripplemarki. I popsute zbocze wydmy przez…zjazd. No, chyba wiecie, jak się z wydmy zjeżdża?
To jest zbocze. Od tysięcy lat czarne kamyki u góry, żółty piasek dołem. Przetaczają się tu wichury, burze piaskowe, a one trzymają linię!
A na sąsiedniej górce odwrotnie: żółte u góry, czarne dołem. Czy to jest normalne i zgodne z prawami fizyki?
Tak wygląda dekoracja z bliska – nic nadzwyczajnego, Jakby nasi z węglem po Saharze jeździli.
Wydma, pod którą przycupnęliśmy, ciągnie się samotnie hen, po horyzont
Piasek niczym rzeka spływa z przełęczy tego wzniesienia, tam musi być morze piasku, i się przelewa…
Uuups, żadnego morza piasku! Za to morze kamieni…
Imponujące głazy, niczym czarnie diamenty, wybłyszczone słońcem, wypolerowane wiatrem
Na koronie wzniesienia tylko marne łachy piasku
A po drugiej stronie grzbietu rozległa dolinka, pomalowana na różowo.
No to skąd wylewa się ta rzeka piasku? To jedna z wielu tajemnic Sahary.
A jak już rzeka piachu spłynie ze zbocza, to nie rozwieje się po równinie, lecz niczym mityczny potwór wije się ogromnym cielskiem po bezkresnym płaskowyżu
I tworzy dla nas platformę widokową, bo gdyby nie ta wydma, czyż moglibyśmy podziwiać ten krajobraz?
A w obozie płonie już ognisko
Gotuje się tuareska herbata… niech żałuje, kto nie zaznał jej smaku…
Cienie już dłuuugie się kładą… ………….
Sypiający pod gwiazdami rozłożyli materace, reszta namiociki…
Słońce już nisko nad horyzontem, wkrótce, niczym przysłowiowe egipskie, zapadną ciemności
O świcie słońce wypłynie zza przełęczy…
A my szybko, szybko na wydmę, po zimnym, szarym, grząskim piasku. Przecież nie może nam umknąć ten spektakl natury
Patrzymy….
Jak zmieniają się kolory nieba i ziemi, jak nasyca się barwami świat…
Nadjeżdżające samochody przywołują nas do rzeczywistości.
Po drodze zatrzymujemy się w punkcie kontrolnym, wokół którego łuszczą się różowe kamienie!. Nikt nie ma pojęcia, co tu kontrolują, to sprawa naszego Marwana. Bezpiecznika Marwana.
Ooo, ktoś nocował podobnie jak my…
Zapasy wody uzupełnione, możemy jechać…
Wjeżdżamy na tzw. Czarną Saharę. Tworzą ją bazaltowe pola Djebel Harouj Alaswad (Dżebel Harudż) i Waw an-Namus
Jeeeest!!!!!
To niewyobrażalne miejsce. To najbardziej urzekający i egzotyczny widok w głębi libijskiej Sahary, najciekawsze zjawisko przyrodnicze Libii. Na płaszczyźnie pokrytej uderzająco pięknym czarnym wulkanicznym popiołem, piaskiem i lapillami niespodziewanie rozwiera się ogromna kaldera dawno wygasłego wulkanu. Dolna kaldera ma ok. 4 km średnicy i 7 km obwodu, otoczona jest czarnym polem wulkanicznym o szerokości 5 – 10 km, tworzącym mroczną i ponurą scenerię nadzwyczajnej piękności. Górny obwód kaldery wynosi 15 km. Bezwzględna wysokość stożka wynosi 300 m.
tylko z samolotu można gigantyczną kalderę objąć obiektywem w całości.
Wyrastający z płaskiego dna ogromnej kaldery stromy komin wulkanu otoczony jest trzema zasolonymi jeziorkami obwiedzionymi żywą zielenią. Jeziorka obrośnięte są gęsto trzciną, tu i ówdzie wznoszą się pióropusze dzikich palm. W pewnych porach roku woda w każdym z jeziorek ma inny kolor – czerwony, zielony i błękitny, a w jednym jest ciepła. Abdul nie zdradził, w jakich to porach jeziorka zmieniają barwę. W czasie erupcji z krateru wydobywały się niewielkie bomby wulkaniczne i lapille, oraz duża ilość popiołu i piasku z bazaltu, oliwinu, dunitu i krzemionek. Dunity i oliwiny sugerują, że magma bardzo szybko podniosła się z głębi ziemi ku powierzchni.
Jak widać, na szczyt można się wspiąć. Ponoć to bardzo trudna wspinaczka.
Napatrzeć się nie można….ale to już ostatnie spojrzenie…
I już jesteśmy poza strefą rażenia wulkanu.
I w drogę…
Muzyka: Edward Simoni Zdjęcia: własne i Aria Nadira Marysi Rataj z opery Poławiacze Pereł