Kawały
Czy pan wie, co ja myślę o małżeństwie. - A jest pan żonaty. - Tak Czy pan wie, co ja myślę o małżeństwie? - A jest pan żonaty? - Tak. - To wiem. Mąż do żony: - Kochanie, nie mogę znaleźć herbaty! - Ty beze mnie to z niczym byś sobie nie poradził! Herbata jest w apteczce, w puszce po kakao, z nalepką "sól".
Dzwonek do drzwi. Otwiera pan domu. W drzwiach stoi mała śmierć Dzwonek do drzwi. Otwiera pan domu. W drzwiach stoi mała śmierć. Gospodarz zbladł, zaczął sie pocić i błagać o litość: - Proszę, oszczędź mnie, mam rodzinę, dzieci, jestem jeszcze młody. Padł ma kolana i niemal sie popłakał. Na to mała śmierć: - Zejdź mi z drogi. Ja po kota! Blondynka dzwoni do warsztatu samochodowego. - Coś mi spod auta kapie, takie ciemne, gęste... Mechanik: - To olej. Blondynka: - Dobra. Oleję.
Ekonomista, Prawnik oraz Informatyk spierali się, czy warto mieć kochankę. Ekonomista: Nie warto, trzeba kupować prezenty i dla żony, i dla kochanki za drogo wychodzi. Prawnik: Nie warto. Z prawnego punktu widzenia jest to nielegalne, w razie rozwodu żona wszystko zabiera... Informatyk: Warto. Żona myśli, że jestem z kochanką, kochanka myśli, że jestem z żona, a ja mogę posiedzieć przy komputerze. -Czy Ty w ogóle masz jakichś przyjaciół? -Tak, wszystkie 10 sezonów!
Mąż do żony: - Masz ochotę na szybki numerek? - A są jakieś inne? Autentyki z pewnej firmy kurierskiej :) Konsultant: - ile będzie paczek? Klientka: - 6. Konsultant: - proszę wagę najcięższej i łączną przesyłki. Klientka: - najcięższa będzie ważyła 30 kg, a łącznaaaa.... łącznie to będzie 18kg.
Jak ja jadę rano do roboty i budują nową fabrykę samochodów, Niemiec, Polak i Rosjanin kłócą się, gdzie najszybciej powstają inwestycje. Niemiec mówi: Jak ja jadę rano do roboty i budują nową fabrykę samochodów, to jak jadę następnego dnia to już z taśmy zjeżdżają nowe auta. Rosjanin mówi: - To jeszcze nic. Jak ja idę rano do pracy i budują nowy wieżowiec, to jak wracam z powrotem - to na balkonie tego wieżowca już pieluszki się suszą. Na to Polak: - A u nas, jak trzech architektów siada do projektu gorzelni, to już za 3 godziny wszyscy są narąbani.
Fizyk, biolog i matematyk obserwują pewien dom. W pewnym momencie do domu wchodzą 2 osoby. Po jakimś czasie wychodzą 3 Biolog: Rozmnożyli się! Fizyk: Nie, to błąd pomiaru. Matematyk: Jeśli wejdzie tam jeszcze jedna osoba to dom będzie pusty.
Betsy miała nadwagę. Mało powiedziane, Betsy była gigantyczna. Żadna dieta, żaden mądrala-magik nie był w stanie jej pomóc. Aż przyjechał do miasta pewien doktor, a jego sława go wyprzedzała. Betsy myślała: "Teraz albo nigdy, przecież i tak nie mam nic do stracenia" I zapisała się na wizytę. Przepis otrzymany od medyka zdumiał ją wielce, albowiem brzmiał następująco: "Proszę jeść co pani chce, ile pani chce i kiedy pani chce - nie ma żadnych ograniczeń" Betsy była w szoku. Zarazem zdumiona i uradowana, gdyż było to jak spełnienie marzeń: jeść i chudnąć. Niestety jeden był tylko warunek, który studził jej zapał. Mianowicie wszystkie posiłki musiały być spożywane per rectum czyli... doodbytniczo. "Hmm... trudno" - pomyślała Betsy. Jednak jako naprawdę zdesperowana bez wahania podjęła kurację. Minęły 3 miesiące i pacjentka pojawiła się ponownie u lekarza. Ale cóż za odmiana! Szczupła, gibka, ubrana w dopasowane ciuchy, uśmiechnięta - żywa reklama. Przycupnęła sobie na krzesełku. Doktor zadał kilka pytań, pogratulował efektu. Po chwili spostrzegł, że kobieta siedzi nieco niespokojnie. Wierci się, kręci, kołysze na boki. - Czy coś pani dolega? - Spytał z troską - Jakieś problemy z... - Ach nie, skąd! - Pacjentka zaśmiała się filuternie - Gumę sobie żuję..
Miłego Dnia !!!! danielqw