URODA ŚWIATA
U nas dość głowę podnieść: ileż to widoków U nas dość głowę podnieść: ileż to widoków! Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków! Bo każda chmura inna: na przykład jesienna Pełznie jak żółw leniwa, ulewą brzemienna I z nieba aż do ziemi spuszcza długie smugi Jak rozwite warkocze, to są deszczu strugi; Chmura z gradem jak balon szybko z wiatrem leci, Krągła, ciemnobłękitna, w środku żółto świeci, Szum wielki słychać wkoło. Nawet te codzienne, Patrzcie Państwo, te białe chmurki, jak odmienne! Pan Tadeusz ks.III A.Mickiewicz
,,W każdym innym czasie, nie tak brzemiennym w następstwa, ogród państwa Barrych, pełen rozmaitego kwiecia, przyprawiłby Anię o dreszcz zachwytu. Otoczony był ogromnymi, starymi wierzbami i wysokimi jodłami, pod którymi pleniły się bujne kwiaty lubiące cień. Przecinały go wilgotne , czerwone wstęgi krzyżujących się pod prostymi kątami wymuskanych ścieżek, obrzeżonych równiutko muszelkami, a na klombach mieniły się istną orgią kolorów przeróżnie tradycyjne kwiaty " Ania z Zielonego Wzgórza
Jesienią zawsze zaczyna się szkoła A w knajpach zaczyna się picie Jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner I tak skończymy o świcie Jesienią zawsze myślę o latach Tak starych, jak te kamienice Jesienią o zmroku przechodzę z tobą Przez pełne kasztanów ulice . Warszawa T.Love
"Stwórca chciał aby człowiek obcował z przyrodą jako jej rozumny i szlachetny pan i stróż, a nie jako bezwzględny eksploatator" JAN PAWEL II
NA LIPĘ Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie NA LIPĘ Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie! Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie, Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie. Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają, Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają. Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły. A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie, Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie. Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie. Jan Kochanowski
Księżyc usiadł na kominie I przez okno najbanalniej Zielonkawym światłem płynie Po podłodze twej sypialni. Jan Brzechwa Sonata księżycowa
Drzewa ogromne, że nie widać szczytu, Słońce zachodząc różowo się pali Na każdym drzewie jakby na świeczniku, A ludzie idą ścieżką, tacy mali. Czesław Miłosz Wyprawa do lasu