Współczesny sceptyk Peter Unger Renata Zieminska Uniwersytet Szczeciński
PeP944
Peter Unger ur W artykule A Defense of Skepticism (1971) zadeklarował się jako sceptyk w odniesieniu do wiedzy. Jego zdaniem wiedzieć to znaczy wiedzieć z pewnością i dlatego ludzie prawie niczego nie wiedzą. Własną tezę traktuje jako racjonalne przypuszczenie („można racjonalnie przypuszczać, że jest prawdziwa”; Unger 2003: 91).
Ignorance. A Case for Scepticism 1975 niczego nie wiemy, a nawet nie mamy racjonalnie uzasadnionych przekonań (Unger 1975: 1). „no one ever knows anything about anything” (Unger 1975: 1). „no one is ever justified or at all reasonable in believing anything” (Unger 1975: 1)
Terminy graniczne absolutne terminy graniczne, np. przymiotniki płaski, prosty, suchy, pusty, pełny. Dodanie do tych terminów modyfikatora absolutnie nie zmienia ich znaczenia, a zatem byłby to dodatek redundantny (Unger 2003: 98). Terminy te nie są stopniowalne i dlatego dziwacznie brzmi powiedzenie, że to jest płaskie, ale tamto bardziej płaskie. Tymczasem inne terminy, np. wyboisty, są stopniowalne i nie ma absolutnej wyboistości, do której poszczególne przypadki się zbliżają.
Pewność jest terminem granicznym Terminem absolutnym jest zdaniem Ungera przymiotnik pewny. Jest pewne, że p znaczy, że nie ma żadnych wątpliwości, że p (Unger 1975: 99). Tak jak nie ma przedmiotów, do których można zastosować terminu płaski w absolutnym sensie, tak samo jest ze stosowalnością absolutnego terminu pewny. Lepiej zawiesić sąd niż twierdzić, że coś jest absolutnie pewne (Unger 2003: 103).
Wiedza wymaga pewności niespójne jest powiedzenie, że coś wiem, ale nie jestem tego pewien (Unger 2003: 105; Szymura 2005a: 154). Unger uważa ten argument za analogiczny do paradoksu Moore’a: p ale nie mam przekonania, że p. Tak jak stwierdzenie, że p milcząco zakłada, że uważam p za prawdziwe, tak stwierdzenie, że wiem, milcząco zakłada, że jestem pewien (Unger 1975: 258).
Pojęcie wiedzy pewnej prowadzi do sceptycyzmu. jeśli wiem we właściwym sensie tego słowa, to wiem z pewnością. Skoro prawie niczego nie jesteśmy pewni, to prawie niczego nie wiemy. Ten pogląd, zdaniem Ungera, zasługuje przynajmniej na akceptację lub zawieszenie sądu przeciwnego.
Sceptycyzm daje spokój ducha Unger nawiązuje do starożytnego pirronizmu i twierdzi, że jego sceptycyzm jako zrozumienie niewiedzy prowadzi do spokoju ducha, do braku emocjonalnego przywiązania do rzeczy. „Jeśli nikt nigdy naprawdę nie wie niczego, to nikt nigdy nie będzie w żadnej sprawie zły, szczęśliwy czy zdziwiony” (Unger 1975: 186).
Sceptycyzm globalny sceptycyzm co do wiedzy („nikt nigdy nie wie niczego o niczym”) prowadzi do sceptycyzmu co do możliwości racjonalnego uzasadnienia („nikt nigdy nie posiada racjonalnego uzasadnienia dla niczego”). Posiadanie uzasadnienia wymaga posiadania racji, a jeśli nie wiemy niczego, to nie możemy mieć żadnych racji uzasadniających (Unger 1974: 80). Jeśli nie mamy wiedzy, twierdzi Unger (1974: 78), nie mamy również uzasadnienia.
Wewnętrzna sprzeczność? teza co do uzasadnienia „nikt nigdy nie posiada racjonalnego uzasadnienia dla niczego” podważa samą siebie i rodzi pytanie, dlaczego mam ją akceptować, a nawet w ogóle traktować poważnie. Wszak, jeśli ją zaakceptuję, to według niej samej nie będzie to racjonalne.
Nie boi się sprzeczności „Nawet gdyby moje argumenty kończyły się autentycznymi paradoksami i jawnymi sprzecznościami, nie musi to obciążać tych argumentów; wręcz może to ujawniać tkwiący tu problem. Jeśli bowiem jest coś złego w języku, w którym one znajdują treść i wyraz, można się było tego spodziewać. W tym wypadku, rozumowania sceptyczne najlepiej uważać za pośrednie argumenty przeciwko założeniom ukrytym w naszym języku lub przeciwko potocznym przekonaniom, które się konstytuują w jego terminach” (Unger 1975: 6).
Sceptycyzm sprzeczny ale nie błędny sceptycyzm jest na powierzchni stanowiskiem niespójnym, ale to nie znaczy błędnym. Ujawnia bowiem głębokie problemy tkwiące w naszym języku i myśleniu. Jest dobrym punktem wyjścia do zmiany potocznych pojęć i przekonań. Unger najwyraźniej przyjmuje dialektyczną interpretację sceptycyzmu. Dyskurs sceptyka to argumenty ad absurdum. Sceptyk niczego nie twierdzi, jedynie pokazuje paradoks wewnątrz obowiązującego pojęcia wiedzy.
Niemożliwość odparcia argumentów sceptycznych Zdaniem Ungera, fenomenem sceptycyzmu jest głębokość jego argumentów i niemożliwość ich odparcia. Zgadza się w tej kwestii z Hume’m i Russellem. Nie dawali im rady najwięksi filozofowie. Unger stawia prostą hipotezę, że powodem tej sytuacji jest to, że te argumenty nie są błędne ale słuszne, służące prawdzie.
Soryt starożytny paradoks stosu Eubulidesa ze szkoły megaryjskiej (Wyobraź sobie stos piasku, z którego pojedynczo usuwane są kolejne ziarna, aż do momentu, kiedy zostanie już tylko jedno. Czy jest ono nadal stosem? Jeśli nie, to kiedy stos przestał nim być?). Stoły czy krzesła składają się z wielu atomów. Jeden atom odjęty od stołu nie powoduje istotnej różnicy, stół nie przestaje istnieć. Jeśli jednak w ten sposób usuniemy wszystkie atomy, to stół nie składa się już z żadnych atomów i jest absurdem powiedzieć, że istnieje (Unger 2006b: 38). Zdaniem Ungera, skoro nie chcemy zaprzeczyć, że stół składa się z wielu atomów (określonej ich liczby) i że odjęcie jednego atomu nie powoduje, że stół przestaje istnieć, to trzeba przyjąć, że stoły w ogóle nie istnieją (Unger 2006b: 39).
Ja nie istnieje Moje ciało składa się z wielu (określonej ilości) komórek. Usunięcie jednej czy kilku komórek nie powoduje utraty istnienia. Kiedy jednak usuniemy wszystkie, absurdem jest powiedzieć, że nadal istnieję (Unger 2006b: 44). W przeciwieństwie do stołu, ludzkie ciało jest żywe i świadome. Unger opisuje eksperyment myślowy, w którym w sposób sztuczny podtrzymuje się życie i świadomość. Mianowicie, wszystkie naturalne komórki mogłyby być po kolei wymienione na syntetyczne. Nawet mózg w naczyniu, o którym będzie mowa dalej, może mieć stopniowo wymieniane komórki na syntetyczne, aż do ostatniej. Człowiek poddany takiemu eksperymentowi, nie znika, ponieważ nigdy go nie było (Unger 2006b: 46).
Argumentum ad absurdum Unger przypomina Sekstusa Empiryka, który w dziele Przeciw uczonym podważał wszystkie nauki. Podobnie też jak Sekstus w Przeciw logikom, akceptuje samoobalenie własnego stanowiska: skoro nie ma ludzi, to nikt nie może rozważyć słuszności przedstawionych właśnie argumentów z sorytu. Unger nie traktuje tego samoobalenia jako klęski własnego sceptycyzmu, ale jako pokazanie niespójności naszego języka i myślenia (Unger 2006b: 51). Wszystkie te tezy zostały więc wypowiedziane w celu przeprowadzenia argumentum ad absurdum. Unger po drodze zastrzegał się, że nawet pojęcie atomu i komórki jest wątpliwe.
Wyniki Ungera To co pokazał Unger to prowizoryczność naszych pojęć i słów oraz ciągłość natury, która nie znosi ostrych granic. Przedmioty, które wyodrębniamy dla celów praktycznych, nie są izolowanymi obiektami lecz podlegają wymianie z otoczeniem. Liczba atomów, które je konstytuują ulega zmianie. Stąd nie wynika, że te przedmioty w ogóle nie istnieją, a jedynie, że mają nieostre granice. Jeśli nie istnieją, to co najwyżej, takie przedmioty, jakie wyznacza treść naszych pojęć.
Istnienie własnego ciała Teza Ungera o nieistnieniu własnego ciała jest prowokacją i wiadomo, że nie można się z nią zgodzić. Istnienie własnego ciała jest rzeczą ze wszystkich najpewniejszą. Treść pojęcia „moje ciało” może być nieprecyzyjna, ale samo istnienie własnego ciała nie może być racjonalnie zakwestionowane. Unger ma jednak rację, że wiedza o własnym istnieniu jest niepredykatywna (Ziemińska 2012: 423), a reszta samowiedzy niepewna.
Złośliwy uczony zamiast demona Poza nawiązaniem do starożytnego pirronizmu, Unger pisze, że będzie starał się odegrać rolę współczesnego Kartezjusza. Na wzór hipotezy złośliwego demona, którą nazywa klasyczną i najważniejszą hipotezą sceptyczną, formułuje jej nowszą wersję, opartą na dzisiejszej wiedzy i literaturze science-fiction. W hipotezie tej złośliwy uczony zastąpił złośliwego demona (Unger 1975: 7-8).
Hipoteza złośliwego uczonego Wyobraźmy sobie złośliwego uczonego, który potrafi sztucznie wywołać doświadczenie. Najpierw bezboleśnie wierci dziury w ludzkich czaszkach, następnie umieszcza elektrody w odpowiednich częściach mózgu i wysyła tam elektryczne impulsy. Elektrody są połączone z laboratoryjną konsolą, gdzie naciskając klawisze, uczony realizuje swoje oszukańcze pomysły. Uczony ten bardzo się cieszy, że udało mu się oszukać pewną osobę, np. ciebie, co do istnienia skał.
Argument sceptyczny (1) Jeżeli wiesz, że są skały, to wiesz, że nie ma złośliwego uczonego, który manipuluje Twoimi przekonaniami i wpaja ci takie fałszywe przekonanie. (2) Nikt nigdy nie może wiedzieć, że nie ma złośliwego uczonego, który przy pomocy manipulacji wpaja mu fałszywe przekonanie, że są skały. A zatem, (3) nigdy nie wiesz, że są skały. Po uogólnieniu otrzymujemy tezę sceptycyzmu globalnego na temat zewnętrznego świata: „nikt nigdy niczego nie wie o zewnętrznym świecie” (Unger 1975: 8).
Wygoda i nawyk Unger uważa argumenty oparte na hipotezach za bardzo przekonujące. Nie ma nań odpowiedzi, nie umiemy wykluczyć tych hipotez, a jeśli szybko porzucamy sceptyczne skłonności, to z powodu wygody i nawyku (Unger 1975: 9).
Polemika argument Ungera można odwrócić i twierdzić, że demon nas nie zwodzi, skoro wiemy, że są skały (Smith 1981: 271). Kiedy wiem, że są skały, nie muszę myśleć o demonie (wiedza nie wymaga rozpatrywania takich możliwości), a demon może równie dobrze wytwarzać prawdziwe przekonania. Zdaniem Smitha, Unger nie jest w stanie zaprzeczyć wiedzy, a jedynie wiedzy o wiedzy i uzasadnieniu. Nawet gdyby demon faktycznie działał, nasze przekonania mogą być prawdziwe i stanowić wiedzę (Smith 1981: 273).