URODZINY ZOSI
Był to jeden z wielu ponurych zimowych dni, z wiatrem, śniegiem, mrozem i szarym niebem. Mała Zosia obchodziła tego dnia swoje dziesiąte urodziny. To bardzo piękny jubileusz, ale dziewczynka była nadąsana i obrażona na cały świat.
-„Wszyscy życzą mi zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia! Co to za życzenie!!! Ja nie chcę takich życzeń!” – krzyczała ! -„Chcę pieniążków, lalek, dalekich podróży, diamentów, chcę pojechać na koncert, nad morze, iść do kina – chcę nowe stroje, buty, komputer i ogromny telewizor. To są moje marzenia.” Krzyki Zosi wystraszyły wszystkich gości. Zrobił im się bardzo przykro. Ich oczy napełniły się łzami a serduszka smutkiem. W takim ponurym nastroju opuścili dom małej jubilatki. Przez najbliższych kilka dni również unikali Zosi: wciąż pamiętali jej raniące słowa, złość i pretensje, które zniszczyły atmosferę beztroski i zabawy.
Minęła zima, świat się zazielenił, a potem przybrał barwy tęczy. Tylko świat Zosi pozostał ponury i szary, jak zimowy zmierzch. Okazało się, że dziewczynka jest bardzo chora. Od wielu dni leżała w białej pościeli, w szpitalnym łóżku blada i słaba nie miała nawet siły na łzy ani nadzieję. Kiedy wieść o chorobie Zosi rozeszła się, przyjaciele schowali dawne urazy i przyszli by ja odwiedzić. Przynieśli prezenty: kwiaty, lalki i misie, nowe stroje i biżuterię, bilety na koncerty, katalogi z biur podróży, płyty, komputer a na samym końcu do Sali wjechał, lśniący ogromny telewizor.
Na widok wszystkich tych gości Zosia nadprzyrodzona siłą podniosła się na poduszkach i powiedziała łamiącym się głosem: - „Dziękuję Wam za te wszystkie cudności, ale nie mogę... Nie chce ich przyjąć. Teraz już to rozumiem... Jest tylko jedna ważną rzecz. Kiedy nie ma zdrowia nie możemy się cieszyć innymi dobrodziejstwami. Przepraszam