REFLEKSJE O „GÓRSKICH SAMOTNOŚCIACH” WŁADYSŁAWA KRYGOWSKIEGO Iwona Dominek Katedra Turystyki i Rekreacji AWF Kraków
Najpiękniejsza jest samotność w górach Samotność pozytywna jest stanem niezbędnym w życiu każdego człowieka. Turystyka samotnicza, a szczególnie samotnicza turystyka górska może służyć tej ‘dobrej’ samotności.
Pełne gór samotności Władysław Krygowski od najmłodszych lat wyjeżdżał z Krakowa w góry, często – jako prywatny, samotny turysta. Swoiste pragnienie samotności odkrywa w sobie już jako dojrzewający chłopiec. Jako jedenastolatek postanowił, że sam ucieknie w góry. Mnóstwo „dorosłych” dróg przeszedł tylko w swoim towarzystwie. Mówił o sobie, że jest samotnikiem Rozróżniał trzy rodzaje „samotnych wypadów” w górach.
Miło powędrować czasem samotnie Władysław Krygowski chodząc po górach stwarzał sobie dodatkowe trudności, m in. samotne wspinaczki. Samotne wędrowanie było czasem wymuszone ograniczeniami prawnymi. Samotność stawała się czynnikiem twórczym. Samemu idzie się lepiej, bo tempo jest tylko jedno, swoje. Innego rodzaju doświadczeniem jest wędrówka w pojedynkę. Wędrówka solo to ucieczka od samego siebie. Wędrówki w pojedynkę dawały swoiste poczucie wolności. Samotnicza turystyka górska pozwalała na wytchnienie od pracy na nizinach. Najczęściej przyznawał jednak, że lubi takie wieczory w górach, pełne samotności i skupienia.
Uczucia przeraźliwej samotności Na samotnego wędrowca czyha wiele niebezpieczeństw. Samotnym łazikom towarzyszą różne obawy. W czasie wypraw bez towarzysza dopadały Władysława Krygowskiego rozmaite lęki, zniechęcenie, doświadczał osamotnienia i poczucia grozy pustkowia. Z reguły, obawy wędrowca były nieuzasadnione. Najbardziej bał się człowieka, ale też w trudnych chwilach marzył by się pojawił. Obecność kogoś kogo się nie widzi napawało strachem. Jego obawy były uzasadnione, gdy wędrował w czasach wojennych czy tuż po wojnie. To nadzieja szła cały czas ze mną – wspomina momenty rezygnacji.
Jakże złudną rzeczą jest samotność! Spotkania „w drodze” w czasach wędrówek Władysława Krygowskiego nie zdarzały się tak często jak dziś i zwykle cieszyły i dodawały otuchy. W jednym ze swoich opowiadań wspomina pewne nietypowe spotkanie, do którego właściwie nie doszło. Widząc pojedynczego wędrowca, odpoczywającego gdzieś nad strumykiem postanawiał zawsze szanować samotność turysty.
Niby sam, ale właściwie nie sam W trakcie samotnych wędrówek - mapa, plecak, śpiwór, ognisko, czy zwykły kijaszek zyskują inną wartość, stają się naprawdę wiernymi kompanami. Wędrówki Władysława Krygowskiego były bezludne lecz nie puste. Jego samotność poniekąd „oswojona”, zawsze pełna była doznań i przemyśleń. Jego samotność obfitowała we wspomnienia, marzenia i przeżycia, „zaludniały” ją postacie bliskich. Inna to była samotność, inna niż samotność w mieście, niedobra i nietwórcza. Na łonie natury, jesteśmy sami i zarazem nie sami. Głosy natury nie mącą pożądanej samotności, jesteśmy cząstką krajobrazu. Przyroda staje się dla wędrowca uosobieniem przyjaciółki, przewodniczki, opiekunki i nauczycielki
Cóż znaczą wszystkie refleksje o samotności? Wędrowanie samotne teraz jest coraz trudniejsze. Dla Władysława Krygowskiego turystyka zbiorowa, pełna hałasu to zło konieczne, to bezwiedne przesuwanie ludzkich ciał z miejsca na miejsce. W samotnej ciszy najlepiej odnajduje się sens bycia w górach. Wędrujący samotnie piechur wchłania świat wolniej i dokładniej, jego przeżycia i wrażenia są trwalsze i mniej powierzchowne. Z drugiej strony, każde samotne wyjście w góry uświadamia znaczenie obecności kogoś bliskiego w życiu. Potrzeba bycia z drugim człowiekiem jest naturalną potrzebą, trwałą; potrzeba samotności tylko chwilową i przelotną. Pomimo wielu pozytywnych wymiarów okresowego „dawkowania” samotności w górskim wędrowaniu, nie szukamy tak naprawdę ucieczki od ludzi…
Dziękuję za uwagę!