e-book Emil Sauer Kopiowanie, drukowanie, sprzedawanie bez zgody autora zabronione
OD AUTORA Moi drodzy! Cieszę się, że ta książka internetowa trafiła właśnie w wasze ręce. Ta książka dostępna jest niestety jedynie na stronie Nie kupicie jej w żadnych księgarniach, ale chcę, żeby ta książka dzięki opublikowaniu przeze mnie tego do Internetu, stała się sławna w całej Polsce. Być może to niemożliwe, ale się jeszcze okaże. Czytałem ją i bardzo mi się spodobała. Wierzę, że i wam się spodoba. Książka jest przeznaczona dla osób, które ukończyły 6 lat. Emil Sauer
WSTĘP Oto my, dwaj bracia – Cleo i Juti. Mamy 10 lat i chodzimy do 4 klasy „podstawówki”. Mamy też trzech fajnych kolegów – Mariela, Moniusa i Benesa. Czasem się kłócimy, ale zawsze się pogadzamy. (Tak jak mówi przysłowie: kto się lubi, ten się czubi).
ROZDZIAŁ I Na Podwórku Nadszedł 1 września – rozpoczęcie roku szkolnego. Wszyscy są przejęci tym wydarzeniem. Mariel się aż trzęsie z radości. Natomiast Monius i Benes, wkurzeni jak idioci: -Że ten czas tak szybko leci – powiedział Monius do Benesa. -No, faktycznie. Tak się starzejemy… - odpowiedział Benes. Wtedy weszła Pani dyrektor i powiedziała: -Witam wszystkich bardzo serdecznie po wakacjach i proszę o ciszę. Myślę, że bardzo miło spędziliście wakacje. Teraz wygłoszę waszych nauczycieli świetlicowych, co dotyczy klas 1: klasa 1a – pani Nerkua, klasa 1b – pani Kuruała. Klasa 1c – pani Loletta. UWAGA! UWAGA! UWAGA! PROSZĘ WSZYSTKICH O CISZĘ!
Klasy pozostałe – 2a, 2b, 2c, 3a, 3b, 3c nie będą miały nauczycieli świetlicowych i ze szkoły do domu będą musiały wracać same. W końcu powiedziała: -Teraz zejdźcie się do swoich sal i tam poznajcie swoje panie nauczycielki – wszyscy zeszli się do swoich sal, poznali panie i panie pozwoliły klasom zejść na podwórko. Wtedy tam jeździliśmy na wrotkach. W końcu Benes (przez przypadek) popycha Mariela i Mariel się złości: -Uważaj, jak jeździsz, idioto! – i tak właśnie powiedział.
ROZDZIAŁ II Pierwszy dzień w nowym roku szkolnym Następnie nadszedł nowy dzień. Zadzwonił dzwonek ostrzegawczy, potem lekcyjny. Idąc do szkoły, Cleo, Juti, Mariel, Monius i Benes rozmawiali sobie o tym dniu: -Jak ja nie cierpię szkoły – Mówi Juti. -No, tak, a tak było fajnie w wakacje – dodaje Cleo. -O, co, to, to, nie! Nie podobały mi się wakacje, bo już na początku wakacji złamałem se* nogę – Mówi Monius. W końcu doszli do szkoły. Weszli do klasy i już na nich czekała masa kolegów. Tak naprawdę, to w ich klasie jest 26 osób. A chodzą do klasy 4a. W końcu do klasy wchodzi nauczycielka: *se – chodzi o słowo sobie, ale tak mówią do siebie koledzy…
-Dzień dobry, dzieci – mówi. -Dzień dobry – odpowiadają grzecznie dzieci. -Chciałabym poznać wasze imiona. Zacznijmy od Ciebie (wskazała na Moniusa, ale jeszcze nie znała jego imienia). -Nazywam się M o n i u s. – odpowiedział. Potem pani wskazała na Cleo, Jutiego, Mariela i Benesa i tak dalej, aż doszło do 26 osoby.
ROZDZIAŁ III Przeprowadzka Clea i Jutiego Na początku wakacji (przed rozpoczęciem 4 klasy Clea i Jutiego) rodzice braci zaplanowali przeprowadzkę, podczas roku szkolnego. Ta przeprowadzka miała się odbyć 8 listopada. Cleo i Juti byli bardzo zajęci pakowaniem i wszystkie inne rzeczy odkładali na później słowami: „Zrobię to zaraz, bo jestem bardzo zajęty” albo: „Nie mam czasu, zrobię to za pół godziny”. Gdy nadszedł dzień przeprowadzki do mieszkania zapukał pan z firmy Przeprowadzki dla każdego. To ten pan przyjechał tirem, żeby zabrać skrzynie, w których były pakowane rzeczy oraz meble. Minutę orzed odjazdem Cleo powiedział do Jutiego:
-Juti, szkoda, że mieliśmy tyle lekcji do odrabiania, bo inaczej byśmy pojechali zobaczyć to mieszkanie... -A co tam, na pewno będzie fajne – odpowiedział na to Juti. -No, masz rację – dodał Cleo, aż tata powiedział: -Dobra, chłopaki! Bądźcie już cicho. Jedziemy!
ROZDZIAŁ IV Pierwsze dni w nowym mieszkaniu Gdy dojechali do domu (nowego mieszkania) Cleo i Juti powiedzieli chórem: WOW*! ALE ŁADNE! - No cóż – powiedział tata – Czas na rozpakowywanie się, wstawianie mebli itp. Gdy już wszystko było na swoim miejscu – to żyło się, tak, jak się żyło. Oczywiście wszyscy się cieszyli nowym mieszkaniem. Było one na ulicy Polskiej 34 pod mieszkaniem 343, na dziewiątym piętrze w klatce 11. W tym mieszkaniu, w kuchni był czarodziejski stół. Wypowiadało się życzenie, co by się chciało do jedzenia i ile tego w mgnieniu oka, wszystko już było na stole. I talerze, kubki, jedzenie, serdeli, jaja itp. *Wow (czytaj: łał) po angielsku znaczy ALE SUPER