Idąc alejką widziałam pięty uciekającego anioła.
Przyszedł, jak każdego ranka, aby pospacerować laskowymi alejkami…
Myślisz pewnie skąd się wziął ten anioł? Mój anioł nie jeździ pociągami, ale buja się w pajęczynowych kuszetkach.
Zjawia się tajemniczo - bo taka jego misja. Nawet anioł czasami chce odpocząć w samotności.
Chciałam poczuć dzisiaj dotyk anioła, ale on zerwał się i uciekał robiąc wielkie oczy.
Biegł przed siebie – jak szalony. Skrzydłami machał rozsypując anielskie włosy.
Czasami krople jakieś jeszcze było widać. Czyżby płakał? Czy smutny był mój anioł? Czyżby płakał? Czy smutny był mój anioł?
Nie, to jego płaszcz dziurawy…
Sypał klejnotami…
Brylanty toczyły się jeden za drugim tworząc sznur zgubionych korali.
Nawet pająk zdziwiony – spoczął na anielskim dywanie
A on? Obejrzał się, spojrzał przez wielką dziurę. I dalej leciał mój spłoszony anioł…
A ja stoję w zachwycie i myślę, komu to podarować dalej?
Jaki kochany mój poranny anioł…
Zatrzymałam się, pochyliłam nisko i uwielbiałam Pana…
On zawsze taki sam, lecz ja nie zawsze to widzę…
A spłoszony mój anioł wróci jutro i znów upiększy pole Bożymi klejnotami. Dla kogo? A może jutro tylko dla ciebie?