Miłość w „Panu Tadeuszu”
Miłość Miłość towarzyszy każdemu człowiekowi już od chwili narodzin. Najpierw jest to uczucie rodzicielskie, potem nauka kochania innych, następnie zauroczenia oraz w końcu sympatia do drugiego człowieka. Wiadomo też, że miłość ma różne oblicza. Niektórzy okazują ją w sposób śmiały, inni kryją się ze swoimi uczuciami w każdym możliwym miejscu. Nic dziwnego, iż wielcy artyści zainteresowali się tym złożonym tematem. Najbardziej sprzyjającą temu epoką był romantyzm.
Miłość w romantyzmie Miłość romantyczna- określa wielkie i wspaniałe uniesienia serca, odrywające od rzeczywistości świata, uczucia piękne i głębokie. Dla romantyków jednak miłość stanowiła gwałtowny żywioł, niszczący człowieka. Podstawową zasadą romantyzmu było uważanie za wielka wartość samo doświadczenie miłości, niezależnie czy przynosi ono szczęście, czy też dostarcza przykrych chwil. Romantyczna miłość prowadziła kochanków często do zguby. Przedstawiając w tej konwencji miłosne poczynania bohaterów literackich romantycy uzmysławiali ludziom, że miłość bywa przeżyciem niebezpiecznym, że grozi śmiercią lub nawet okaleczeniem umysłu
„Pana Tadeusza” można analizować jako dzieło romantyczne „Pana Tadeusza” można analizować jako dzieło romantyczne. Na początku dominują w nim przelotne miłostki, które przeradzają się w prawdziwe uczucie. Możemy wyróżnić w nim dwa rodzaje miłości- miłość szczęśliwą i nieszczęśliwą.
Wątki miłosne w „Panu Tadeuszu”: nieszczęśliwa miłość Ewy Horeszkówny i Jacka Soplicy szczęśliwa miłość Zosi Horeszkówny i Tadeusza Soplicy romans Telimeny z Tadeuszem
Miłość Ewy Horeszkówny i Jacka Soplicy
Udawał, że mu nawet nie przyszło do głowy, Żeby ja mógł się starać o związek takowy. A byłem mu potrzebnym, miałem zachowanie U szlachty i lubili mnie wszyscy ziemianie. Więc on niby miłości mojej nie dostrzegał, Przyjmował mnie jak dawniej, a nawet nalegał, Abym częściej przyjeżdżał; a ilekroć sami Byliśmy, widząc oczy me przyćmione łzami I pierś zbyt pełną i już wybuchnąć gotową, Chytry starzec, wnet wrzucił obojętne słowo O procesach, sejmikach, łowach... Księga X, w.540-550
Patrzyła błagająca, lice jej bledniało; A był to taki piękny gołąbek, łagodny, I wzrok miała uprzejmy taki! tak pogodny! Taki anielski, że już nie wiem, już nie miałem Odwagi zagniewać ją, zatrwożyć - milczałem. Księga X, w. 551-564
Biedna, słysząc o moim odjeździe, pobladła, Soplicy Horeszkowie odmówili dziewkę! Że mnie, Jackowi, czarną podano polewkę! Księga X, w. 583-584 Biedna, słysząc o moim odjeździe, pobladła, Bez przytomności, ledwie że trupem nie padła, Nie mogła nic przemówić, aż się jej rzuciły Strumieniem łzy - poznałem, jak jej byłem miły! Księga X, w.603-606
Pomnę, pierwszy raz w życiu jam się łzami zalał Z radości i z rozpaczy, zapomniał się, szalał. Już chciałem znowu upaść ojcu jej pod nogi, Wić się jak wąż u kolan, wołać: Ojcze drogi, Weź za syna lub zabij! Wtem Stolnik posępny, Zimny jako słup soli, grzeczny, obojętny, Wszczął dyskurs, o czem? o czem? O córki weselu! W tej chwili! O Gerwazy! uważ, przyjacielu, Masz ludzkie serce!... Księga X, w.607-614
Miłość Zosi Horeszkówny i Tadeusza Soplicy
Nim spostrzegł się, wleciała przez okno, świecąca, Nagła, cicha i lekka jak światłość miesiąca. Nucąc chwyciła suknie, biegła do zwierciadła; Wtem ujrzała młodzieńca i z rąk jej wypadła Suknia, a twarz od strachu i dziwu pobladła. Twarz podróżnego barwą spłonęła rumianą Jak obłok, gdy z jutrzenką napotka się ranną; Skromny młodzieniec oczy zmrużył i przysłonił, Chciał coś mówić, przepraszać, tylko się ukłonił I cofnął się; dziewica krzyknęła boleśnie, Niewyraźnie, jak dziecko przestraszone we śnie; Podróżny zląkł się, spójrzał, lecz już jej nie było. Wyszedł zmieszany i czuł, że serce mu biło Głośno, i sam nie wiedział, czy go miało śmieszyć To dziwaczne spotkanie, czy wstydzić, czy cieszyć. Księga I, w.127-141
Telimena sprawuje obowiązki pani, Wita wchodzących, sadza, rozmową zabawia I siostrzenicę wszystkim z kolei przedstawia: Naprzód Tadeuszowi, jako krewną bliską; Zosia grzecznie dygnęła, on skłonił się nisko, Chciał coś do niej przemówić, już usta otworzył, Ale spójrzawszy w oczy Zosi, tak się strwożył, Że stojąc niemy przed nią, to płonął, to bladnął; Co było w jego sercu, on sam nie odgadnął. Uczuł się nieszczęśliwym bardzo - poznał Zosię! Po wzroście i po włosach światłych, i po głosie; Tę kibić i tę główkę widział na parkanie, Ten wdzięczny głos zbudził go dziś na polowanie. Księga V, w.200-213
Jacek za grzech żałując, musiał był ślubować Pod absolucją dobra te restytuować. Wziął więc Zosię, Horeszków dziedziczkę ubogą, Hodować, wychowanie jej opłacał drogo. Chciał ją Tadeuszkowi swojemu wyswatać I tak dwa poróżnione domy znowu zbratać, I dziedziczce bez wstydu ustąpić grabieży". Księga VI, w.153-158
Ach, dobry Stryju! Byłbym najszczęśliwszy z ludzi, Gdyby mi Zosia była dzisiaj zaręczona, Gdybym wiedział, że to jest moja przyszła żona. Przecież powiem otwarcie: dziś te zaręczyny Do skutku przyjść nie mogą; są różne przyczyny... Nie pytaj więcej. Jeśli Zosia czekać raczy, Może mnie wkrótce lepszym, godniejszym obaczy, Może stałością na jej wzajemność zarobię, Może troszeczką sławy me imię ozdobię, Może wkrótce w ojczyste wrócim okolice; Wtenczas, Stryju, wspomnę ci twoje obietnice, Wtenczas na klęczkach drogą powitam Zosienkę I jeśli będzie wolna, poproszę o rękę; Teraz porzucam Litwę może na czas długi, Może Zosi tymczasem podobać się drugi; Więzić jej woli nie chcę; prosić o wzajemność, Na którym nie zasłużył, byłaby nikczemność". Księga X, w.292-308
Zofijo! muszę ciebie w bardzo ważnej rzeczy Radzić się; już pytałem stryja, on nie przeczy… A na to Zosia rzekła skromnie: "Jestem kobietą, rządy nie należą do mnie. Wszakże Pan będziesz mężem; ja do rady młoda. Co Pan urządzisz, na to całym sercem zgoda! Księga XII, w. 487-488, 513-516
Romans Tadeusza z Telimeną
Nie mógł jej swej pomocy Tadeusz odmowić; Oczyszczając sukienkę, aż do nóg się zniżył, Usta trafem ku skroniom Telimeny zbliżył - W tak przyjaźnej postawie, choć nic nie mówili O rannych kłótniach swoich, przecież się zgodzili; I nie wiedzieć, jak długo trwałaby rozmowa, Gdyby ich nie przebudził dzwonek z Soplicowa. Księga V, w. 282-288
Te wszystkie Tadeusza cnoty i zalety Ściągnęły wzrok sąsiadki, uważnej kobiety. Zmierzyła jego postać kształtną i wysoką, Jego ramiona silne, jego pierś szeroką Księga I, w.644-647
Podsumowanie: Miłość Jacka i Ewy od początku jest skazana na zagładę. Główną przeszkodą jest różnica majątkowa – ubogi szlachcic, jakim jest Jacek nie jest godzien, według ojca dziewczyny, jej ręki. Chociaż młodzi bardzo się kochają, ukrywają swoje uczucia. Podanie czarnej polewki definitywnie przekreśla nadzieje Jacka. Ostatecznie oboje nie znajdują szczęścia u boku innych partnerów – Jacek żeni się z dziewczyną, której nie jest w stanie pokochać, a Ewa zostaje żoną mężczyzny wybranego przez rodziców. Ogrom miłości odciska piętno na życiu Soplicy. Przez cały czas, po kres swych dni, rozpamiętuje swoje młodzieńcze uczucia i nawet na łożu śmierci, mówi o ukochanej. Szczęśliwa miłość Tadeusza i Zosi jest swoistym dopełnieniem burzliwej i nieszczęśliwej miłości Jacka i Ewy. Po wielu latach ich dzieci zakochują się w sobie i doprowadzają tym samym do pogodzenia zwaśnionych rodów, niczym szekspirowska para Romeo i Julia. Jednak w tym przypadku nie ma samobójczej śmierci kochanków. Para staje na ślubnym kobiercu. Miłość tych młodych osób zaskakuje szczerością i prawdziwością uczuć, oboje nawzajem się uzupełniają i rozumieją. Jako para mogą stanowić wzorzec miłości spełnionej.
Wykonały : Ewelina Bielec Lucyna Kustra Karolina Prokop Izabela Pudysz Dziękujemy za uwagę