Propozycje spotkań z dziećmi młodszymi

Slides:



Advertisements
Podobne prezentacje
Prezentacja pt. „Ptaki i ptaszki” w ramach Projektu EKOLOGIA
Advertisements

Cześć Natasza, jak ty się czujesz??
Barka 1. Pan kiedyś stanął nad brzegiem, Szukał ludzi gotowych pójść za Nim; By łowić serca Słów Bożych prawdą. Ref.: O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś,
Jak to było z relikwiami
Narodziłem się... Na rozstaju dróg... Sam....
Jak koziołek trafił do herbu Lublina
Jak czarcia łapa zostawiła ślad
Jak Lublin został Lublinem
Bezpiecznie w wirtualnym świecie.
DRZEWO DARÓW Opowieść Shela Silversteina Kraków, 2008.
(zasłyszane w puszczy) Bajka pierwsza: - Stój głupia cipo! Idzie Czerwony Kapturek przez las, aż tu nagle wyskakuje wilk i woła: - Stój głupia cipo!
3 historie z życia wzięte
Tłusty czwartek... mniaaam...
Konkurs Akademii Aquafresh
Tydzień kultury słowa
Zatrzymaj się na chwilę, by obejrzeć tę prezentację
ŚWIAT PIOSENEK ♫ ♫ Chodzi lisek... Jak dobrze... Będę kierowcą
ZOO NA WESOŁO Wiersze Jana Brzechwy Daria Bany.
? Znacie To opowiedzcie z nami !.
O KOBIETACH O kobietach.
Testament Gabriela Garcia Marqueza
Żeby nie żałować....
Garść poezji autorstwa Asi Lewandowskiej
Praca nadesłana na Interdyscyplinarny Konkurs dla uczniów klas IV-VI szkół podstawowych województwa mazowieckiego w roku szkolnym 2012/2013 Janusz Korczak.
Ręce i Nogi Jan Brzechwa.
ZARZĄDZANIE PRZEDSIĘ BIORSTWEM
Kamila Lisewska , Anna Nastaszyc i Alicja Grabowska KL. VIB
We dwoje ... Czyli 2 słowa o małżeństwie Dziewczyna do narzeczonego:
„W świecie wierszy Jana Brzechwy”
CZERWONY KAPTUREK BAJKA MATEMATYCZNA
WIELKIE KICHANIE W ZOO Małymi kroczkami nadchodziła już zima. Na zewnątrz robiło się coraz chłodniej, z nieba zaczęły sypać gwiazdeczki śnieżne. W ZOO.
BRUDASEK. BRUDASEK O tym jak pewien brudasek żył na świecie, na pewno dowiedzieć się chcecie.
BAJKA O ZDROWIU MAŁEGO KOTKA RUDUSIA
Opowieść wigilijna.
KŁOPOTY ZE ZDROWIEM MISIA PUFCIA Był ciepły, słoneczny, marcowy dzień. Wszystkie zwierzątka z utęsknieniem czekały, aż będą mogły wyjść na leśna polanę.
CO W ŻYCIU WAŻNE. CO W ŻYCIU WAŻNE Żyła sobie raz dziewczynka. Miała na imię Róża Żyła sobie raz dziewczynka. Miała na imię Róża. Mieszkała w pięknym.
BAJKA O ZDROWYM TRYBIE ŻYCIA
DLA CIEBIE Myśli me , Serce Me Wszystkim jesteś Ty W mej głowie pejzaż gdy byliśmy razem ja i Ty.
FILOZOFIA DLA STARSZYCH
Krasnal Niebyleco jak zwykle wstał bardzo wcześnie i przygotował pyszne śniadanie. Zrobił kakao i kanapki ze szpinakiem.
Kliknij by kontynuowa ć Mężczyzna, wiek około 70 lat, niezbyt drobny, o mało szlachetnym wyglądzie, ubrany w sportowy dress rozwlekły i wytarty został.
WITAMINKI. WITAMINKI Za górami, za lasami żyła sobie Mała Księżniczka Marta Za górami, za lasami żyła sobie Mała Księżniczka Marta. Mieszkała w dużym,
Zatrzymaj się na chwilę, by przeczytać tę wiadomość - jest ważna
Pies... Nie dla idiotów !.
„Duck – freak” „ Kaczka Dziwaczka”.
BAMBO.
Szkoła bez przemocy.
Wycieczka do ogrodu botanicznego i skansenu r. Opiekunowie: Pan Paweł Teter Pani Dyrektor Edyta Golewska.
SERDECZNIE WITAMY!!!.
Filozofia wieku Jeśli nie przeczytać ją do końca, dowiedzieć się, że stracił dzień naszego życia. Ale jeśli czytasz to kończy, mam - Ta prezentacja wyśle.
Zatrzymaj się na chwilę, by przeczytać tę wiadomość - jest ważna.
Sześciolatek w przyjaznej szkole PUBLICZNA SZKOŁA PODSTAWOWANR 19 IM. EDMUNDA BAKALARZA W RADOMIU.
Plan prezentacji: Kim był Aleksander Fredro ? „Małpa w kąpieli” „Paweł i Gaweł”
Pewnego słonecznego dnia wracając ze szkoły Piotruś, bo tak miał na imię bohater tego opowiadania, zobaczył w zaroślach małego kotka. Piotruś pomyślał,
Co to znaczy zapomnieć? Co to znaczy zapomnieć? 1. Wymazać z pamięci. 2. Wymazać z serca. 3. Nie pamiętać o Kimś kto powinien zostać w pamięci.
NASZA HISTORIA…. DLA CIEBIE Kiedy na mnie patrzysz cała drżę Serce bije mi jak oszalałe Kiedy mnie dotykasz chcę, Aby trwało to wiecznie Kiedy mnie całujesz.
Julian Tuwim był autorem wielu wierszy dla dzieci.
Moje ciało. Číslo přílohy: VY_32_INOVACE_06_MOJE CIAŁO Škola: Autor: Základní škola a mateřská škola s polským jazykem vyučovacím Bukovec Mgr. Halina.
Był raz sobie mały, biały króliczek. Miał cztery miękkie łapki i dwa długie, różowe uszka oraz błyszczące oczka. Niestety nie był szczęśliwy. Chciał być.
Historyjka "Sprzedam szczeniaki". Pewien kupiec wywiesił na drzwiach swojego sklepu kartkę z napisem: "Sprzedam szczeniaki" Wiadomość ta wywołała poruszenie.
Mam nadzieję, że ta prezentacja skłoni Was do przemyśleń.
Historyjka "Sprzedam szczeniaki".
Spotkanie ze Słowem J 14, 1-6 Z Ewangelii według świętego Jana:
TARGI 2.0.
Czarodziejka Niedawno do naszej szkoły doszła nowa uczennica o imieniu Samanta. Bez przerwy narzekała. Nikt jej nie lubił, gdyż każdy miał na nią nerwy.
KACZKA-DZIWACZKA JAN BRZECHWA. Nad rzeczką opodal krzaczka Mieszkała kaczka-dziwaczka, Lecz zamiast trzymać się rzeczki Robiła piesze wycieczki.
Wolontariusz roku.
Listopad 2018 Jesienne liście
Zapis prezentacji:

Propozycje spotkań z dziećmi młodszymi Czytajmy dzieciom! Propozycje spotkań z dziećmi młodszymi START

Temat spotkania – kolory Temat spotkania – zwierzęta Temat spotkania – liczby Propozycje dla organizatorów spotkań

Julian Tuwim „KOTEK” BIAŁY BIAŁY BIAŁY INNY KOLOR Miauczy kotek: miau! Coś ty, kotku, miał? Miałem ja miseczkę mleczka, Teraz pusta jest miseczka, A jeszcze bym chciał. Wzdycha kotek: o! Co ci, kotku, co? Śniła mi się wielka rzeka, Wielka rzeka pełna mleka Aż po samo dno. Pisnął kotek: piii... Pij, koteczku, pij! ... Skulił ogon, zmrużył ślipie, Śpi – i we śnie mleczko chlipie, Bo znów mu się śni. BIAŁY BIAŁY BIAŁY INNY KOLOR

Julian Tuwim „Bambo” CZARNY CZARNY CZARNY INNY KOLOR Murzynek Bambo w Afryce mieszka, Czarną ma skórę ten nasz koleżka. Uczy się pilnie przez całe ranki Ze swej murzyńskiej pierwszej czytanki. A gdy do domu ze szkoły wraca, Psoci, figluje – to jego praca. Aż mama krzyczy: „Bambo, łobuzie!” A Bambo czarną nadyma buzię. Mama powiada: „Napij się mleka”, A on na drzewo mamie ucieka. Mama powiada: „Chodź do kąpieli”, A on się boi, że się wybieli. Lecz mama kocha swojego synka, Bo dobry chłopak z tego Murzynka. Szkoda, że Bambo czarny, wesoły, Nie chodzi razem z nami do szkoły. CZARNY CZARNY CZARNY INNY KOLOR

ZIELONY ZIELONY ZIELONY Jan Brzechwa „Żaba” Pewna żaba Była słaba Więc przychodzi do doktora I powiada, że jest chora. Doktor włożył okulary, Bo już był cokolwiek stary, Potem ją dokładnie zbadał, No, i wreszcie tak powiada: Pani zanadto się poci, Niech pani unika wilgoci, Niech pani się czasem nie kąpie, Niech pani nie siada przy pompie, Niech pani deszczu unika, Niech pani nie pływa w strumykach, Niech pani wody nie pija, Niech pani kałuże omija, Niech pani nie myje się z rana, Niech pani, pani kochana, Na siebie chucha i dmucha, Bo pani musi być sucha! Wraca żaba od doktora, Myśli sobie: Jestem chora, A doktora chora słucha, Mam być sucha - będę sucha! Leczyła się żaba, leczyła, Suszyła się długo, suszyła, Aż wyschła tak, że po troszku Została z niej garstka proszku. A doktor drapie się w ucho: Nie uszło jej to na sucho! ZIELONY ZIELONY ZIELONY INNY KOLOR

BRĄZOWY BRĄZOWY BRĄZOWY Jan Brzechwa „Wiewiórka i bóbr” Była raz wiewiórka mała, Co skakała i biegała, Ale zwykły marsz ją nużył, Unikała więc podróży. "Droga przecież bywa długa I wiatr bywa, i szaruga, Zmarznąć mogę, zmoknąć mogę, Gdybym miała hulajnogę, Odbywałabym podróże Nawet bardzo, bardzo duże, Lecz niestety, hulajnoga Jest podobno dosyć droga. Pójść do bobra nie zawadzi, Może on mi coś poradzi." Bóbr powiedział tak: "Do mieszka Kładź orzeszek do orzeszka, Potem z mieszkiem idź do Warki, Gdzie co tydzień są jarmarki. Tam za twoje oszczędności Każdy da z pewnością coś ci I za miesiąc już bez mała Hulajnogę będziesz miała." Tak rzekł mądry bóbr. Wiewiórka W gąszcze leśne dała nurka. Nikt z was chyba dobrze nie wie, Co się dzieje w dziupli w drzewie. Tam wiewiórka właśnie mieszka, Tam orzeszek do orzeszka Składa pilnie i w cichości Liczy swoje oszczędności. Gdy już miała trzy torebki, Pewien zając, dosyć krzepki, Porzuciwszy swoje harce Pomógł jej. Wiewiórka w Warce Wszystkie swoje sprawy w sklepie Załatwiła jak najlepiej. Teraz jedzie, jedzie drogą, Jedzie własną hulajnogą Aż za Kraków, aż za Miechów, Gdzie jest w lasach moc orzechów. BRĄZOWY BRĄZOWY BRĄZOWY INNY KOLOR

„Kaczuszka i gąska” ŻÓŁTY ŻÓŁTY ŻÓŁTY INNY KOLOR W poniedziałek kaczka z gąską szły, plotkując, ścieżką wąską: „Będzie dzisiaj pyszny dzień, słodki nas ogarnie leń”. A we wtorek i we środę jadły smaczne ciastka z miodem na przyjęciu u źrebaka, co pod lasem zwykł był brykać. Cały czwartek gęś z kaczuszką poświęciły pogaduszkom. Od samego rana w piątek opalały się na łące. Do niedzieli figlowały za stodołą z psiakiem małym. Kto wie, czyją było winą, że tak szybko tydzień minął? ŻÓŁTY ŻÓŁTY ŻÓŁTY INNY KOLOR

Jan Brzechwa „Entliczek-pentliczek” Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek, A na tym stoliczku pleciony koszyczek, W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek, A na tym robaczku zielony kubraczek. Powiada robaczek: "I dziadek, i babka, I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka, A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta! Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta. Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru, Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru. Są w barach - wiadomo - zwyczaje utarte: Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę, A w karcie - okropność! - przyznacie to sami: Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami, Duszone są jabłka, pieczone są jabłka I z jabłek szarlotka, i kompot, i babka! No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek? Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek. CZERWONY CZERWONY INNY KOLOR

Jan Brzechwa „Osioł i róża” Przemówił osioł do róży: Tak pani zapach mnie nuży, A kolce, paniusiu złota, To jest zwyczajna głupota. I taka pani pąsowa, Że boli po prostu głowa. Niech pani weźmie pokrzywę: Z niej są korzyści prawdziwe, Bezwonna jest, no, a przy tym Zjeść można ją z apetytem. I każdy osioł to powie: Pokrzywa taka - to zdrowie! A na to róża wyniośle Odrzecze: Na szczęście, ośle, Nie same osły na świecie. E, głupstwa paniusia plecie, Już znam się na tej piosence, Toć nas jest na świecie więcej! RÓŻOWY RÓŻOWY RÓŻOWY INNY KOLOR

Julian Tuwim „Pan Maluśkiewicz i wieloryb” Był sobie pan Maluśkiewicz, Najmniejszy na świecie chyba. Wszystko już poznał i widział Z wyjątkiem wieloryba. Pan Maluśkiewicz był – tyci, Tyciuśki jak ziarnko kawy, A oprócz tego podróżnik, A oprócz tego ciekawy. Więc nie można się dziwić, Że ujrzeć chciał wieloryba, Bo wieloryb jest przeogromny, Największy na świecie chyba. Pan Maluśkiewicz wesoły, Że mu się podróż uśmiecha, Zrobił sobie z początku Łódkę z łupinki orzecha. A żeby miękko mu było, Dno łódki watą posłał, Potem z jednej zapałki Wystrugał cztery wiosła. Zabrał worek z jedzeniem, Namiot i wina beczkę, Rower i różne narzędzia – Wszystko na łódeczkę. Gramofon, radio, armatę, Strzelbę, nabojów skrzynkę, Futro, ubrania, bieliznę – Wszystko na tę łupinkę. Bo wszystko było malusie, Tyciuchne, tyciutenieczkie, Bo przecież sam Maluśkiewicz Był tyciuteńkim człowieczkiem. NIEBIESKI NIEBIESKI dalej

NIEBIESKI NIEBIESKI dalej Wziął łódeczkę pod pachę, Wsiadł w samolot motyli I powiedział: - Do Gdyni! Po godzinie już byli. Zameldował się w porcie U pana kapitana: Czy jest miejsce na morzu? Wystarczy, proszę pana! Więc się pan Maluśkiewicz Zaraz puścił na fale. Płynie sobie i płynie Coraz dalej i dalej. Morze ciche, spokojne I gładziutkie jak szyba, Ale jakoś nie widać, Nie widać wieloryba. Wiosłuje jednym wiosłem, Dwoma, trzema, czterema... Już dwa tygodnie płynie, A wieloryba nie ma. Woła: - Cip-cip, wielorybku! Gdzie ty jesteś rybeńko? Pokaż mi się choć tylko Tyciutko, tyciuteńko... Już dwa miesiące płynie, A wieloryba nie ma, Aż się zmęczył biedaczek, I coraz częściej drzemał. O, z jaką by się rozkoszą Na lądzie wreszcie wyspał! Aż któregoś dnia patrzy, A przed nim jakaś wyspa. Wziął łódeczkę pod pachę, Wszedł na wyspę bezludną – „Odpocznę – myśli – i wrócę! Jak go nie ma, to trudno”. NIEBIESKI NIEBIESKI dalej wstecz

NIEBIESKI NIEBIESKI INNY KOLOR Pojeździł sobie na wyspie Rowerem na wszystkie strony, Trzy dni był w tej podróży I wrócił bardzo zmęczony. Nastawił sobie gramofon, Popił, potańczył, pośpiewał, Zabił komara z armaty I chce spać, bo już ziewał. Trzeba namiot ustawić, Zabiera się do dzieła, Wbija gwoździe do ziemi – Nagle... wyspa... Kichnęła!!! Kichnęła i tak ryknęła: - A to znów sprawka czyja? Jaki to śmiałek gwoździe W nos wieloryba wbija?! - Wieloryb?! – (Pan Maluśkiewicz Tak się na cały głos drze). - Nie wieloryb, głuptasie, Lecz jego lewe nozdrze. Pod wodą jestem, rozumiesz? Ciesz się, żeś cało uszedł! - A wyspa? – Jaka znów wyspa? To mego nosa koniuszek. Zatrząsł się pan Maluśkiewicz! - Kto mnie tu znowu łechce? - Nie łechcę, tylko się trzęsę I już cię widzieć nie chcę! Wziął łupinkę pod pachę, Zaraz do morza się rzucił, Szybko popłynął do Gdyni I do Warszawy powrócił. Teraz, gdy kto go zapyta, Czy widział już wieloryba, Nosa do góry zadziera I odpowiada: - No chyba... NIEBIESKI NIEBIESKI wstecz INNY KOLOR

WYBIERZ ZWIERZĘ KOLORY POCZĄTEK LICZBY

Wielbłąd

Wielbłąd Jan Brzechwa „ZOO”, „Wielbłąd” Matołek raz zwiedzał zoo I wołał co chwila: „O-o!” (...) Wreszcie zbliża się do wielbłąda, Uważnie mu się przygląda I powiada wskazując na niego przez kraty: „Owszem, niezły. Niczego! Szkoda tylko, że garbaty!” Wielbłąd dźwiga swe dwa garby Niczym dwa największe skarby I jest w bardzo złym humorze, Że trzeciego mieć nie może. INNE ZWIERZĘ

Jan Brzechwa „Lew” Lew ma, wiadomo, pazur lwi, Lew sobie z wszystkich wrogów drwi, Bo jak lew tylko ryknie, To wróg natychmiast zniknie. INNE ZWIERZĘ

Foka

Foka Jan Brzechwa „Foka” INNE ZWIERZĘ Mole foce zjadły futro. „W czym na spacer wyjdę jutro?" Poszła foka do oposa: „Jestem naga jestem bosa, Co ja teraz, biedna, pocznę? Daj choć futro zeszłoroczne". Opos tylko drzwi zatrzasnął: „Każdy nosi odzież własną!" Poszła foka między bobry: "Może będzie kto tak dobry I ponosić futro da mi? Futro przecież się nie splami" Bobry rzekły na to: "Foko, Bieda u nas jest w tym roku, Może jednak ci niedźwiedzie Dopomogą w twojej biedzie". Ale niedźwiedź tylko mlasnął: „Każdy nosi odzież własną!” Poszła foka do borsuka: „Może pan mi coś wyszuka?” Borsuk zmierzył ją z wysoka: „Z pani jest po prostu - foka!" Nie pomogły również lisy- Lis przeważnie sam jest łysy. Nie zastała gronostajów, Szenszyl kazał przyjść jej w maju, Jeszcze gorzej poszło z lutrą, Skunks miał w pralni swoje futro. Poszła foka w złym humorze: „Nikt mi, widzę, nie pomoże". Pozbierała na dnie szafki Zniszczonego futra skrawki I zaniosła do kuśnierza. Kuśnierz mierzy i przymierza. Poupinał skrawki modnie, Potem szył przez dwa tygodnie, Lecz by dziury zaszyć w futrze, Musiał futro zrobić krótsze. Jak tu foka w złość nie wpadnie! „Ależ mnie pan ubrał ładnie! Przód jest krótszy o trzy cale, Moich rąk nie widać wcale, Pan mi zeszył nogi obie, Co ja teraz, biedna zrobię?" Kuśnierz zmrużył jedno oko: „Trudno. Będzie pani foką!" Odtąd foka nieszczęśliwa Już nie chodzi, tylko pływa. INNE ZWIERZĘ

Jan Brzechwa „Niedźwiedź” Proszę państwa, oto miś. Miś jest bardzo grzeczny dziś, Chętnie państwu łapę poda. Nie chce podać? A to szkoda. INNE ZWIERZĘ

Słoń

Julian Tuwim „Słoń Trąbalski” Był sobie słoń, wielki - jak słoń. Zwał się ten słoń Tomasz Trąbalski. Wszystko, co miał, było jak słoń! Lecz straszny był zapominalski. Słoniową miał głowę i nogi słoniowe, I kły z prawdziwej kości słoniowej, I trąbę, którą wspaniale kręcił, Wszystko słoniowe - oprócz pamięci. Zaprosił kolegów słoni na karty Na wpół do czwartej. Przychodzą - ryczą: „Dzień dobry, kolego!” Nikt nie odpowiada, Nie ma Trąbalskiego. Zapomniał! Wyszedł! Miał przyjść do państwa Krokodylów Na filiżankę wody z Nilu: Zapomniał! Nie przyszedł! Ma on chłopczyka i dziewczynkę, Miłego słonika i śliczną słoninkę. Bardzo kocha te swoje słonięta, Ale ich imion nie pamięta. Synek nazywa się Biały Ząbek, A ojciec woła: „Trąbek! Bombek!” Córeczce na imię po prostu Kachna, A ojciec woła: „Grubachna! Wielgachna!” Nawet gdy własne imię wymawia, Gdy się na przykład komuś przedstawia, Często się myli Tomasz Trąbalski I mówi: „Jestem Tobiasz Bimbalski”. Żonę ma taką - jakby sześć żon miał! (Imię jej: Bania, ale zapomniał), No i ta żona kiedyś powiada: "Idź do doktora, niechaj cię zbada, Niech cię wyleczy na stare lata!" Więc zaraz poszedł - do adwokata. Potem do szewca i do rejenta. I wszędzie mówi, że nie pamięta! "Dobrze wiedziałem, lecz zapomniałem, Może kto z panów wie czego chciałem?" Błąka się, krąży, jest coraz później, Aż do kowala trafił, do kuźni. Ten chciał go podkuć, więc oprzytomniał, Przypomniał sobie to, co zapomniał! Kowal go zbadał, miechem podmuchał, Zajrzał do gardła, zajrzał do ucha, Potem opukał młotem kowalskim I mówi: „Wiem już, panie Trąbalski! Co dzień na głowę wody kubełek oraz na trąbie zrobić supełek”. I chlust go wodą! Sekundę trwało I w supeł związał trąbę wspaniałą! Pędem poleciał Tomasz do domu. Żona w krzyk: „Co to?!” – „Nie mów nikomu! To dla pamięci!” – „O czym?” – „No ... chciałem...” - „Co chciałeś?” – „Nie wiem! Już zapomniałem!” INNE ZWIERZĘ

Małpa

Jan Brzechwa „Małpa” Małpa Małpy skaczą niedościgle, Małpy robią małpie figle, Niech pan spojrzy na pawiana: Co za małpa, proszę pana! dalej

Aleksander Fredro „Małpa” Rada małpa, że się śmieli, Kiedy mogła udać człeka, Widząc panią raz w kąpieli, Wlazła pod stół - cicho czeka. Pani wyszła, drzwi zamknęła; Małpa figlarz - nuż do dzieła! Wziąwszy pański czepek ranny, Prześcieradło I zwierciadło - Szust do wanny! Dalej kurki kręcić żwawo! W lewo, w prawo, Z dołu, z góry, Aż się ukrop puścił z rury. Ciepło - miło - niebo - raj! Małpa myśli: "W to mi graj!" Hajże! Kozły, nurki, zwroty, Figle, psoty, Aż się wody pod nią mącą! Ale ciepła coś za wiele... Trochę nadto... Ba, gorąco!... Fraszka! małpa nie cielę, Sobie poradzi: Skąd ukrop ciecze, Tam palec wsadzi. - Aj, gwałtu! Piecze! Nie ma co czekać, Trzeba uciekać! Małpa w nogi, Ukrop za nią - tuż, tuż w tropy, Aż pod progi. To nie żarty - parzy stopy... Dalej w okno!... Brzęk! - Uciekła! Że tylko palce popiekła, Nader szczęśliwa. Tak to zwykle małpom bywa. INNE ZWIERZĘ

Jan Brzechwa „Kaczka Dziwaczka” A gdy połknęła dwa złote, Mówiła, że odda potem. Martwiły się inne kaczki: "Co będzie z takiej dziwaczki?" Aż wreszcie znalazł się kupiec: "Na obiad można ją upiec!" Pan kucharz kaczkę starannie Piekł, jak należy, w brytfannie, Lecz zdębiał obiad podając, Bo z kaczki zrobił się zając, W dodatku cały w buraczkach. Taka to była dziwaczka! Nad rzeczką opodal krzaczka Mieszkała kaczka-dziwaczka, Lecz zamiast trzymać się rzeczki Robiła piesze wycieczki. Raz poszła więc do fryzjera: "Poproszę o kilo sera!" Tuż obok stała apteka: "Poproszę mleka pięć deka." Z apteki poszła do praczki Kupować pocztowe znaczki. Gryzły się kaczki okropnie: "A niech tę kaczkę gęś kopnie!" Znosiła jaja na twardo I miała czubek z kokardą, A przy tym, na przekór kaczkom, Czesała się wykałaczką. Kupiła raz maczku paczkę, By pisać list drobnym maczkiem. Zjadając tasiemkę starą Mówiła, że to makaron, INNE ZWIERZĘ

Jan Brzechwa „Żuk” INNE ZWIERZĘ Powiedziała, co wiedziała, I czym prędzej odleciała, Poleciała, a wieczorem Ślub już brała - z muchomorem, Bo od środka aż po brzegi Miał wspaniałe, wielkie piegi.        Stąd nauka        Jest dla żuka: Żuk na żonę żuka szuka. Do biedronki przyszedł żuk, W okieneczko puk-puk-puk. Panieneczka widzi żuka: "Czego pan tu u mnie szuka?" Skoczył żuk jak polny konik, Z galanterią zdjął melonik I powiada: "Wstań, biedronko, Wyjdź, biedronko, przyjdź na słonko. Wezmę ciebie aż na łączkę I poproszę o twą rączkę" Oburzyła się biedronka: "Niech pan tutaj się nie błąka, Niech pan zmiata i nie lata,        I zostawi lepiej mnie, Bo ja jestem piegowata,        A pan - nie!" INNE ZWIERZĘ

Jan Brzechwa „Żółw” INNE ZWIERZĘ Najgłupszy nawet muł wie, Jak powolne są żółwie. Żeby żółwiowi dopiec, Szydził zeń pewien chłopiec: - Pan chodzi wprost pokracznie. Niech się pan wprawiać zacznie! Doprawdy, jak to można? Istota czworonożna, A ledwie się telepie! Już ślimak chodzi lepiej! Żółw żachnął się w skorupie: - Też mi gadanie głupie! Gdyby ci ktoś dla hecy Władował dom na plecy, Czy również w tym wypadku Chodziłbyś szybko, bratku? To rzekłszy łypnął okiem I odszedł żółwim krokiem. INNE ZWIERZĘ

WYBIERZ LICZBĘ 2 4 6 3 7 100 ZWIERZĘTA KOLORY POCZĄTEK

Jan Brzechwa „Zero” INNA LICZBA Toczyło się po drodze: "Z drogi, gdy ja przechodzę! Ja jestem sto tysięcy, A może jeszcze więcej." Folgując swej naturze, Wołało: "Jestem duże!" Pyszniło się przed światem, Że takie jest pękate. Mówili wszyscy z cicha: "Ma brzuch, a brzuch to pycha." I później się dopiero Spostrzegli, że to zero. INNA LICZBA

Julian Tuwim „Dwa Michały” Tańcowały dwa Michały, Jeden duży, drugi mały. Jak ten duży zaczął krążyć, To ten mały nie mógł zdążyć. Jak ten mały nie mógł zdążyć, To ten duży przestał krążyć. A jak duży przestał krążyć, To ten mały mógł już zdążyć. A jak mały mógł już zdążyć, Duży znowu zaczął krążyć. A jak duży zaczął krążyć, Mały znowu nie mógł zdążyć. Mały Michał ledwo dychał, Duży Michał go popychał, Aż na ziemię popadały Tańcujące dwa Michały. INNA LICZBA

Ludwik Jerzy Kern „Idą sobie trzy miednice drogą” Dookoła rozlega się głucho: Komu ucho? Kręta droga uroczo się wije. Komu szyję? Idą sobie trzy miednice drogą, Kto jest brudny, Tego umyć mogą. Kogo umyć? Kogo? Idą sobie trzy miednice drogą. Kogo umyć? Kogo? Idą sobie na przełaj przez dróżki. Komu nóżki? Idą sobie przez pola, przez łączki. Komu rączki? INNA LICZBA

Ludwik Jerzy Kern „Cztery łapy” Mniej tragiczne jest rozstanie, Snucie się po kątach; Nawet rozpacz, moim zdaniem, Inaczej wygląda, Jeśli na kanapie z pluszu Leżeć z tobą mogą Cztery łapy, Para uszu, Oczy, Nos I ogon. Trochę kaszy, trochę mięsa, Trochę tuku w rurze - I już możesz się poświęcać Sztuce lub kulturze. Nie naruszy twych funduszów Złodziej żaden, bo go - Cztery łapy, Para uszu, Oczy, Nos I ogon. A w ogóle jakoś raźniej, Weselej co chwilę, Weźmy taki spacer. Właśnie. Prawda, ile milej Iść w zadartym kapeluszu I czuć za swą nogą Cztery łapy, Parę uszu, Oczy, Nos I ogon. Ludwik Jerzy Kern „Cztery łapy” Już od dawna, od zarania, Poprzez wszystkie wieki, Ciągną się popiskiwania, Skomlenia i szczeki. Idą pełne animuszu, Wspólną z nami drogą, Cztery łapy, Para uszu, Oczy, Nos I ogon. Na tym świecie różnie bywa, Zabawnie i dziwnie, Raz jednostka jest szczęśliwa, To znów wręcz przeciwnie. W dżungli życia, w życia buszu Zawsze ci pomogą Cztery łapy, Para uszu, Oczy, Nos I ogon. INNA LICZBA

Jan Brzechwa „Szóstka-oszustka” Jedynka - Służyła za pogrzebacz do kominka, Dwójka i trójka - Na łańcuszku wisiały u wujka, Czwórka - Była studnią pośrodku podwórka, Piątka - Ścinała trawę na łące i na grządkach, Szóstka... Ach, cóż to była za oszustka! Uciekła raz z kalendarza, Co innym szóstkom nigdy się nie zdarza, Stąd zabrakło jednej soboty I ludzie w niedzielę poszli do roboty. Kiedy indziej wypadła znów z książki, Do której się zapisuje pieniążki, Wypadła szóstka, a zabrakło sześciu tysięcy. Szukano jej przez kilka miesięcy, Aż wreszcie się znalazła za kanapą w biurze Cała umorusana i pokryta kurzem. Innym razem, nie dbając o zdrowie, Stanęła po prostu na głowie, Szła przed siebie z wypiętym żołądkiem I udawała dziewiątkę. Dnia pewnego, swym dziwnym zwyczajem, Udawała, że jest tramwajem, I zwróciła na siebie powszechną uwagę, Wołając: "Proszę wsiadać! Szóstka jedzie na Pragę." Tymczasem pojechała na Ochotę I już nie wróciła z powrotem. Odtąd przepadła o niej wszelka wieść. Taka to była szóstka - pal ją sześć! INNA LICZBA

Jan Brzechwa „Tydzień” Tydzień dzieci miał siedmioro: "Niech się tutaj wszystkie zbiorą!" Ale przecież nie tak łatwo Radzić sobie z liczną dziatwą: Poniedziałek już od wtorku Poszukuje kota w worku, Wtorek środę wziął pod brodę: "Chodźmy sitkiem czerpać wodę." Czwartek w górze igłą grzebie I zaszywa dziury w niebie. Chcieli pracę skończyć w piątek, A to ledwie był początek. Zamyśliła się sobota: "Toż dopiero jest robota!" Poszli razem do niedzieli, Tam porządnie odpoczęli. Tydzień drapie się w przedziałek: „No, a gdzie jest poniedziałek?” Poniedziałek już od wtorku Poszukuje kota w worku -        I tak dalej... INNA LICZBA

Jan Brzechwa „Stonoga” Mieszkała stonoga pod Białą, Bo tak się jej podobało.        Raz przychodzi liścik mały     Do stonogi,        Że proszona jest do Białej     Na pierogi.        Ucieszyło to stonogę,        Więc ruszyła szybko w drogę. Nim zdążyła dojść do Białej, Nogi jej się poplątały: Lewa z prawą, przednia z tylną, Każdej nodze bardzo pilno, Szósta zdążyć chce za siódmą, Ale siódmej iść za trudno, No, bo przed nią stoi ósma, Która właśnie jakiś guz ma. Chciała minąć jedenastą, Poplątała się z piętnastą, A ta znów z dwudziestą piątą, Trzydziesta z dziewięćdziesiątą, A druga z czterdziestą czwartą, Choć wcale nie było warto. Stanęła stonoga wśród drogi, Rozplątać chce sobie nogi; A w Białej stygną pierogi! Rozplątała pierwszą, drugą, Z trzecią trwało bardzo długo, Zanim doszła do trzydziestej, Zapomniała o dwudziestej, Przy czterdziestej już się krząta, "No, a gdzie jest pięćdziesiąta?" Sześćdziesiątą nogę beszta: "Prędzej, prędzej! A gdzie reszta?" To wszystko tak długo trwało, Że przez ten czas całą Białą Przemalowano na zielono, A do Zielonej stonogi nie proszono. INNA LICZBA

Spotkania przygotowuje młodzież dla dzieci w wieku przedszkolnym. Dzieci biorą czynny udział w spotkaniach. Po przeczytaniu każdego wiersza następuje krótka rozmowa nawiązująca do jego treści. Rekwizyty i strój młodzieży są związane z treścią czytanych wierszy. Z propozycjami Autorek, dotyczącymi przebiegu spotkań, można się zapoznać klikając na temat. POCZĄTEK ZWIERZĘTA LICZBY KOLORY

Kolorowa wróżka dzisiaj przyleci w poszukiwaniu tęczowych dzieci! KOLORY Po przywitaniu i zajęciu miejsc dzieci oczekują na gościa. Osoba prowadząca zapowiada: Kolorowa wróżka dzisiaj przyleci w poszukiwaniu tęczowych dzieci! dalej

KOLOROWA WRÓŻKO! Dzieci zapraszają: Kolorowa wróżka wchodzi, wita się z dziećmi i zajmuje miejsce wśród nich. Za pomocą czarodziejskiego zaklęcia i różdżki dzieci odkrywają kolejne kolory w tajemniczym woreczku wróżki. Każdemu kolorowi towarzyszy wiersz. KOLOROWA WRÓŻKO! wstecz dalej

niechaj wskoczy pod ten koc. Czarów moc, czarów moc niechaj wskoczy pod ten koc. Dwa obroty, ruch rękami, klaśnij w dłonie – OTWIERAMY! film dalej wstecz

KOLOROWA WRÓŻKA wstecz

Po wyjęciu wszystkich kolorów z tajemniczego woreczka i wysłuchaniu wierszy, dzieci wrzucają po kolei kolory z powrotem, aby kolorowej wróżce nie zabrakło żadnej barwy. Kolorowa wróżka dziękuje za spotkanie i żegna się z dziećmi. inne spotkanie wstecz

ZWIERZĘTA spotkania jest podróżnik. Po przywitaniu i zajęciu miejsc dzieci oczekują na gościa. Osoba prowadząca zapowiada: Gościem naszego spotkania jest podróżnik. dalej

Z walizki podróżnika dzieci wyjmują zwierzęta-maskotki. O każdym zwierzęciu czytany jest wiersz. dalej

Po obejrzeniu wszystkich maskotek i wysłuchaniu wierszy, dzieci oddają „pamiątki” z wyprawy podróżnikowi. Podróżnik przypomina dzieciom o tym, że zwierzęta są naszymi przyjaciółmi i żegna się z dziećmi. Propozycje rekwizytów przydatnych podczas spotkania. inne spotkanie

Podczas spotkania oprócz tradycyjnych maskotek można wykorzystać ZOO firmy CHICCO. W osobnych klatkach zamykanych każda swoim kluczem, mieszkają klocki w kształcie zwierząt. wstecz

dzieci oczekują na gościa. Osoba prowadząca zapowiada: LICZBY Po przywitaniu i zajęciu miejsc dzieci oczekują na gościa. Osoba prowadząca zapowiada: Gościem naszego spotkania będzie Bob Budowniczy. dalej

Czy damy radę? Tak! Damy radę! Bob Budowniczy prosi dzieci o pomoc przy budowaniu ściany z puzzli. Czy damy radę? Tak! Damy radę! Na puzzlach są umieszczone liczby. Dołączaniu kolejnych puzzli do budowanej ściany towarzyszy wiersz. wstecz dalej

Do widzenia! Dziecko dołączające puzzla wykonuje pracę w kasku i okularach ochronnych, używając narzędzi ze skrzynki Boba. Po zbudowaniu całej ściany z puzzli Bob Budowniczy dziękuje za pomoc i żegna się z dziećmi. Do widzenia! inne spotkanie

wstecz

Jolanta Rolnik & Renata Saks Proponowane scenariusze spotkań są autorskimi pomysłami Jolanty Rolnik i Renaty Saks. Do ich opracowania zostały wykorzystane popularne utwory dla dzieci kilku autorów oraz materiały repertuarowe z fachowych czasopism bibliotekarskich. Jolanta Rolnik & Renata Saks KONIEC