Jako współczesna utopia Hipermarket Jako współczesna utopia
Jak dawniej traktowano sklepy W latach 80-tych XX w sklepy traktowano jako swego rodzaju przymus. Działo się tak z powodu niebotycznie długich kolejek, jak i przez brak towaru. Jeśli takowy się pojawiał, to trafiał tylko do „wybranych”. Na kartkach był nasz przydział spożywczy- niemożliwe było nabycie czegoś, na co akurat miało się chętkę.
Współczesna utopia Może to właśnie przez to jesteśmy tak „łasi” na wielkie hipermarkety. Tam zawsze jesteśmy chętnie widziani, również przez „marketingowców”. Niejednokrotnie odczuliśmy, jak wielkim pożeraczem pieniędzy i czasu są handlowe metropolie. Wielki wybór wielorakich produktów zaostrza nam tylko apetyt na inne i zanim się obejrzymy nasz wózek jest już pełny.
Hipermarket jako świątynia Hipermarkety w dzisiejszych czasach stały się „gigantycznymi świątyniami” i pałacami obfitości. Kiedy wkraczamy do nich przekraczamy tak jakby magiczną granicę między zwykłym światem od tego ulepszonego, który jest w środku. Wózek staje się nasza przepustką do wyróżnionej strefy. Jest on także naszym pojazdem, jaki i tarczą pozwalającą odgrodzić się od innych kupujących.
Centra handlowe trzeciej generacji Obecna centra handlowe, w ciągu ostatnich czterech, pięciu lat można zaliczyć do tzw. mallów. Są to z reguł wielkie obiekty, zaprojektowane tak, by „wessać” klienta wraz z rodziną i zatrzymać na wiele godzin. Tysiące półek z różnorakimi, powszechnie dostępnymi produktami. Do tego dodatkowe sklepy, kręgielnie, centra rozrywki z multipleksem i masa restauracji.
Hipermarket jako „świątynia” Wielkie centra handlowe to także świątynie konsumpcji. Zjawisko to w polskiej rzeczywistości jest stosunkowo nowe, ale metafora, której używa się do jego opisanie, liczy już ponad 100 lat. Pierwszy raz została użyta do opisania z jednego z XIX-wiecznych domów towarowych. Na miano świątyń ówczesne domy towarowe zasłużyły nie tylko dlatego, że były jak na owe czasy b. duże i bogato zdobione, co mogło na myśl przywodzić katedry, ale także dlatego, że zaczęły wykorzystywać święta kościelne w celu zwiększenia sprzedaży.
Miejsce, gdzie czas staje Jednym z zabiegiem, aby zatrzymać klienta jest brak zegarów. Chodzi o to, by klientów nie denerwował upływ czasu i by zapomnieli o tym, co na zewnątrz, dali się uwieść zapomnieniu.
Zakupy spektaklem Zakupy w hipermarketach mają stać się spektaklem obfitującym we wszelkiego rodzaju doznania, w szczególności wzrokowe. Obowiązuje tu zasada reakcji łańcuchowej: patrzysz – kupujesz. Im więcej możesz zobaczyć, tym więcej kupisz. Zmuszenie klienta do patrzenia staje się równoznaczne ze skłonieniem do kupowania. Dlatego też mall staje się miejscem, w którym niemal na każdym kroku możemy zobaczyć jakiś spektakl bądź przedstawienie.
Niedziela Czy?
Jak się okazuje najlepszym dniem na wybranie się na zakupy jest niedziela - tak naprawdę jedyny dzień wolny zapracowanych Polaków. Z badań wynika, że w niedziele sprzedaż jest nawet o 80% większa niż w inne dni. Ale czy cotygodniowe wizyty w hipermarketach naprawdę zajmują aż tak ważne miejsce w naszym życiu? Czy musimy spędzać dzień pański w centrum handlowym? Jest przecież tyle lokalnych sklepów, które właśnie przez hipermarkety prosperują coraz gorzej…
Maciej Baj Karolina Dobkowska Amanda Kalinowska Andrzej Rodziewicz Dziękujemy za uwagę! Maciej Baj Karolina Dobkowska Amanda Kalinowska Andrzej Rodziewicz