Ewa Stadtmüller „Legendy Bocheńskie ” SKIBKA CHLEBA

Slides:



Advertisements
Podobne prezentacje
Jak to było z relikwiami
Advertisements

Narodziłem się... Na rozstaju dróg... Sam....
Jak skrzynia złota pomogła wybudować kościół bernardynów
Jak z powodu naleśników wybuchł wielki pożar
Droga do Emaus.
Żółte Kartki Żółte papiery Stasio Solon.
Jak czarcia łapa zostawiła ślad
Jak Leszek Czarny zasnął w Lublinie
Jak Lublin został Lublinem
CHCIWA DZIEDZICZKA. U podnóża góry Złoty Groń (w Istebnej) stał zamek, w którym mieszkała córka bardzo bogatego pana. Posiadała ona wielkie bogactwa,
(zasłyszane w puszczy) Bajka pierwsza: - Stój głupia cipo! Idzie Czerwony Kapturek przez las, aż tu nagle wyskakuje wilk i woła: - Stój głupia cipo!
Niegdyś na górze Moria mieszkało dwóch braci. Młodszy z nich miał żonę i kilkoro dzieci. Starszy żył samotnie.
Męski Manifest (Raz na zawsze!)
U fryzjera.
Pociąg “życie” Jakiś czas temu przeczytałem książkę,
„Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."
Śniło mi się, że przeprowadzałam wywiad z Bogiem.
Trzy drzewa.
Tajemniczy liść Autorzy: Kamila Kowalska, Karol Zommer,
Zatrzymaj się na chwilę, by obejrzeć tę prezentację
Testament Gabriela Garcia Marqueza
Śniło mi się, że przeprowadzałem wywiad z Bogiem.
Żeby nie żałować....
BAJKA O ZASMUCONYM SMUTKU
„...A moja szkoła jest bezpieczna”.
Możesz nie wierzyć, ale te rady są naprawdę znakomite!
Praca nadesłana na Interdyscyplinarny Konkurs dla uczniów klas IV-VI szkół podstawowych województwa mazowieckiego w roku szkolnym 2012/2013 Janusz Korczak.
ZARZĄDZANIE PRZEDSIĘ BIORSTWEM
HISTORIA PEWNEGO OŁÓWKA
Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia
Dwa Anioły.
My kobiety ….
„Co najbardziej dziwi Cię w ludziach?..."
Miasteczko na Dzikim Zachodzie
Masz wrażenie, że wszyscy są przeciw Tobie? Że wszyscy tańczą na Twoim nosie?
STACJA I PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Piłat wydał wyrok. Jezus zostanie ukrzyżowany. Ludzie krzyczeli: Na krzyż z Nim, na krzyż! Nie szanowali Jego świętego.
ZIMA WINTER WINTER Rzeźby śniegowe.
Przyjaźń.
ZWIERZENIA FACETÓW .
Uwaga! Nie przeznaczone dla obrażalskich facetów
Jedna z historii zmieniających życie….
Możesz być najlepszym przyjacielem jednego dnia
We dwoje ... Czyli 2 słowa o małżeństwie Dziewczyna do narzeczonego:
CZERWONY KAPTUREK BAJKA MATEMATYCZNA
Poczęstuj się książką…
ANGLIA. My jako druga grupa Druga grupa licząca 16 osób dostała szansę na wyjazd so Wielkiej Brytanii. Każdy z nas czekał z niecierpliwością kiedy wylecimy.
ZACZAROWANA WODA W małym domku niedaleko wielkiego lasu mieszkali bliźnięta: Ania i Karolek. Bardzo sie kochali. Lubili wspólne zabawy i spacery. Wszystko.
BRUDASEK. BRUDASEK O tym jak pewien brudasek żył na świecie, na pewno dowiedzieć się chcecie.
Opowieść wigilijna.
PRZEMIANA KRÓLEWNY W pewnym królestwie, w pięknym pałacu żyła królewna o imieniu Ula.
CO W ŻYCIU WAŻNE. CO W ŻYCIU WAŻNE Żyła sobie raz dziewczynka. Miała na imię Róża Żyła sobie raz dziewczynka. Miała na imię Róża. Mieszkała w pięknym.
E.E. SCHMITT „OSKAR I PANI RÓŻA”
ZDROWIE JASIA Jaś wstał z łóżka i otworzył okno. Zaczął gimnastykę poranną. Hopla, hop, noga w bok- ręka w górę, druga- zwrot. Potem zamknął okno i poszedł.
„Tutaj wszyscy na Ciebie czekają…” Wolontariat w Hospicjum im. Aleksandry Gabrysiak.
NOWOROCZNE POSTANOWIENIA
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Nasze portrety – pozory a rzeczywistość.
Konkurs e-Portfolio dla szkół specjalnych Marcin Józef Klasa III A Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Leśnicy.
Pewnego słonecznego dnia wracając ze szkoły Piotruś, bo tak miał na imię bohater tego opowiadania, zobaczył w zaroślach małego kotka. Piotruś pomyślał,
Przyjaciel najcenniejszy dar
JAK spędzić ferie aktywnie i bezpiecznie?
NASZA HISTORIA…. DLA CIEBIE Kiedy na mnie patrzysz cała drżę Serce bije mi jak oszalałe Kiedy mnie dotykasz chcę, Aby trwało to wiecznie Kiedy mnie całujesz.
Mam nadzieję, że ta prezentacja skłoni Was do przemyśleń.
Niech każdy o tym pamięta, że podczas pożaru giną ludzie i zwierzęta!
Pociąg “życie” Jakiś czas temu przeczytałem książkę,
Pociąg “życie” Jakiś czas temu przeczytałem książkę,
Lubię czytać!.
Czarodziejka Niedawno do naszej szkoły doszła nowa uczennica o imieniu Samanta. Bez przerwy narzekała. Nikt jej nie lubił, gdyż każdy miał na nią nerwy.
Bajka o człowieku, który nigdy nie kłamał..
CIERPLIWY ANIOŁ PODTYTUŁ „ T O A S T Y”.
Zapis prezentacji:

Ewa Stadtmüller „Legendy Bocheńskie ” SKIBKA CHLEBA

Ciężko pracowało się w bocheńskiej kopalni i, prawdę mówiąc, niezbyt bezpiecznie. Byli jednak tacy, co by tej roboty nie zamienili na żadną inną. Ot, taki Maciej Buła. Kiedy był młody, ładował solne kruchy do mocnego, skórzanego wora i wynosił na powierzchnię. Na takich górników mówiono: nosicze. Potem przez jakiś czas pracował jako walacz. Długim drewnianym drągiem podważał ciężkie, solne walce zwane bałwanami i toczył (czyli walał) pod sam kierat windujący je na powierzchnię.

Najciężej było, gdy zgodził się zastąpić „wodnego dziada" pompującego solankę. Ubrany w grubą skórzaną kapotę z kapturem wdrapywał się na wielkie drewniane koło przypominające koło młyńskie i rozpoczynał mozolny marsz po mokrych stopniach. Słona woda pryskała mu na twarz, a wysuszona skóra marszczyła się tak, że wkrótce rzeczywiście wyglądał jak dziad. Od tej pory wszyscy nazywali go starym Maciejem. Mijały lata. Coraz to młodsi górnicy zjeżdżali do kopalni, a on wciąż tam był. Nie dał już rady pracować tak ciężko jak dawniej, ale robił co mógł, by się na coś przydać. Czyścił górnicze lampki, ostrzył narzędzia.... Kiedy okazało się, że kopalniany stajenny potrzebuje pomocy, zgłosił się natychmiast. Najbardziej lubił nocną zmianę. Wieczorem pakował do torby pajdę chleba ze smalcem i zjeżdżał na dół. — Jak się macie? — uśmiechał się do koni, a one parskały przyjaźnie i wyciągały szyje, żeby je pogłaskał.

Służba w kopalni nie była dla nich łatwa Służba w kopalni nie była dla nich łatwa. Pracowały zwykle przy kieracie, zaprzęgano je też do wózków, którymi zwożono urobek. — Dobrze dziś liczyłeś, Karusku? — zagadywał Maciej młodego konika karej maści. — Pamiętaj, stuknąć ma dwa razy: drugi wózek o pierwszy, a trzeci o drugi. Czwartego ciągnąć nie musisz, a bata się nie bój, bo w kopalni nikt cię nie uderzy. Tak rozprawiając, chodził Maciej od konia do konia, sypał w żłoby obrok, lał w poidła świeżą wodę, a na koniec rozdzielał sprawiedliwie kawałeczki suchego chleba, które mu wszyscy znosili. Gdy skończył robotę, siadał na wyrku i sięgał po swoją skibkę chleba. Jakież było jego zdumienie, gdy pewnego razu... nie znalazł kolacji. — Zdawało mi się, że kładłem ją na posłaniu — rozmyślał, popatrując markotnie po kątach. W końcu zasnął, choć w brzuchu burczało mu okrutnie.

W pewnej chwili poderwał go ze snu jakiś dziwny hałas W pewnej chwili poderwał go ze snu jakiś dziwny hałas. Zaniepokojony pobiegł do stajni, ale tam wszystko było w jak najlepszym porządku. — Zaś mi się coś przywidziało — westchnął zgnębiony. — Chyba się starzeję... Już miał się położyć na powrót, aż tu patrzy, a jego skibka ze smalcem leży sobie, jakby nigdy nic, na samym środku posłania. — Czary jakieś czy co? Na dodatek jego bystre oko zauważyło zaraz, że skibka jest... nadjedzona. — Widać ktoś był bardziej głodny niż ja — uśmiechnął się pod wąsem. Starzy górnicy nieraz opowiadali mu o zamieszkujących kopalnię skrzatach, ale myślał, że to zwykłe bujdy. Od tej nocy nie był już tego taki pewny.

Następnego dnia na wszelki wypadek zapakował do torby dwie skibki chleba. Po skończonej robocie jedną zjadł, a drugą położył pod ścianą. Obracał się na posłaniu z boku na bok, lecz sen jakoś nie przychodził. Gdzieś nad ranem w nikłym blasku kaganka zauważył niewielki cień sunący ku smakowitej kromeczce, a za nim drugi i trzeci... Skrzaty, prawdziwe skrzaty!

Od tej chwili nie było dnia, żeby Maciej nie pamiętał o swych małych kamratach. Posmarowaną smalcem skibkę razowca kładł zawsze w jednym miejscu, a rano nie pozostawało z niej ani okruszka. — Lubicie słonecznik? — zapytał kiedyś, wyjmując z torby spory czarny krążek pełen smakowitych ziarenek. Tym razem skrzaty nie czekały aż zaśnie. Obsiadły smakołyk dookoła i nuż ucztować. Małymi zgrabnymi łapkami wyłuskiwały słodkie ziarenka i pomrukiwały z zadowolenia.

Już nie chowały się przed starym stajennym Już nie chowały się przed starym stajennym. Gdy tylko pojawiał się na nocnej zmianie, wyłaziły ze swych kryjówek i zaczynało się wspólne gospodarzenie. Skrzaty, choć tak niewielkie, pomocne były bardzo. Nikt nie potrafiłby tak dokładnie jak one wyczyścić zakopconej górniczej lampki, nikt z taką cierpliwością nie rozczesywał zmierzwionych końskich ogonów... Pewnego wieczoru Maciejowi zdawało się, że jego mali przyjaciele są dziwnie niespokojni. Chodzili tam i z powrotem, węszyli, popiskiwali. — Czyżby coś złego wisiało w powietrzu? — rozmyślał.

Na wszelki wypadek postanowił czuwać do rana Na wszelki wypadek postanowił czuwać do rana. Przez chwilę siedział wyprostowany na wyrku, lecz gdy tylko się położył, zmęczenie wzięło górę i po chwili chrapał w najlepsze. Tymczasem w kopalni rozpoczął się sądny dzień. Podziemne wody wdarły się do wyrobisk. Ich złowrogi szum mieszał się z trzaskiem łamanych stępli i krzykiem ludzi. Dla wielu górników była to ich ostania szychta. W miasteczku zapanował smutek i żałoba. Jedni opłakiwali bliskich, inni w pokorze dziękowali za ocalenie. Tylko o starym Macieju nikt nie umiał niczego powiedzieć. Po prostu przepadł jak kamień w wodę.

— Trzeba będzie postarać się o nowego stajennego westchnął jeden z górników oglądających poniszczone chodniki. — Biedny stary Maciej, zdołał jeszcze odwiązać konie i przegnać w bezpiecz­ne miejsce, a sam... Ot, górnicza dola. Gdy dotarli do pustej stajni i zaczęli świecić po ścianach, ich oczom ukazał się niezwykły widok. Oto na wąskiej półce, wysoko pod samym stropem spał sobie najspokojniej w świecie... Maciej Buła. Ocknął się, gdy usłyszał, że ktoś go woła.

Jakieście się tam wydrapali ? — nie mogli wyjść ze zdumienia kamraci. Nie mam pojęcia — odparł zgodnie z prawdą. Pewnie jakieś dobre skrzaty przeniosły was piętro wyżej — zażartował któryś z młodszych górników. Ty się, synek, ze skrzatów nie śmiej, bo akurat z nimi warto żyć w zgodzie — odpowiedział mu Maciej tak poważnie, że chłopak mimo woli zaczął rozglądać się wokół siebie. Oczywiście nie zobaczył nikogo. Nie od dziś wiadomo przecież, że skrzaty darzą swą przyjaźnią i pomocą tylko ludzi wyjątkowych — właśnie takich jak Maciej Buła.

KONIEC Opracowały graficznie: Katarzyna Mroczek Natalia Czerwińska Patrycja Sienkiewicz Wiktoria Kolarz Uczennice klasy III b Publicznej Szkoły Podstawowej Nr 2 w Bochni