Wszyscy są tacy sami, czyli: wyrozumiałość kluczem do prawdziwej przyjaźni
To jest osiedle na ulicy Warszawskiej, na ławce siedzi Marek, obok Tomek z Łukaszem i Sebastianem. Jak zawsze, kiedy Marek jest w pobliżu śmieją się z niego i dokuczają mu z powodu tego, że chodzi o kulach! -Kaleka!- naśmiewają się z niego cały czas- gramy super mecz, ale bez Ciebie! - I dobrze i tak nie lubię grać w piłkę nożną- powiedział Marek, chociaż wiedział, że to kłamstwo, bo tak naprawdę uwielbiał grać i oglądać mecze, ale nie grał od momentu, kiedy chodzi o kulach po wypadku samochodowym, jakiemu uległ cztery lata temu.
Kiedy Marek siedział sam, oni grali wspólnie mecz. Wszyscy bawili się super dopóki słońce nie oślepiło Łukasza, który miał właśnie kopnąć piłkę, lecz zamiast w nią trafił z całej siły w nogę Tomka, który upadł na trawę. - Auu! Co Ty robisz?- zawołał zaskoczony Tomek. - Wybacz, to przez to słońce, oślepiło mnie!- starał się usprawiedliwić Łukasz - Wszystko w porządku?- spytali pozostali - Tak, nie, nie wiem odparł Tomek, Au, strasznie boli mnie noga, powiedział, kiedy próbował wstać. - Co jest? – spytał Go Sebastian - Noga mnie boli, a co może być!- odparł zdenerwowany Tomek - Przychodnia jest za rogiem, chodź- pomogli wstać koledze i z trudem doszli do przychodni.
W poczekalni czekali bardzo długo, ponieważ miał bardzo dużo pacjentów, ale gdyby nie spuchnięta noga Tomka, musieliby przyjść jutro. Kiedy wreszcie wyszedł doktor, zaprosił ich do swojego gabinetu, lecz wszedł tylko Tomek. Niestety okazało się, że to poważne złamanie nogi, które po pierwsze kwalifikuje się do założenia gipsu, a po drugie- do leżenia w łóżku. Tomek zapytał: - a kiedy mogę zacząć chodzić? Pan doktor odpowiedział, że najwcześniej za tydzień, ale na początek o kulach, które pomogą mu nie obciążać nogi. Tomek załamał się. - Jak to, nie mogę chodzić, ani grać w piłkę? Mam leżeć i ewentualnie chodzić o kulach jak ten kaleka Marek? Przecież to niesprawiedliwe! Koledzy próbowali go pocieszać, że czas szybko minie i znów zagrają razem w piłkę.
Następnego dnia koledzy: Łukasz z Sebastianem wyszli na podwórko kopiąc piłkę. Marek jak zwykle przyglądał się ich grze siedząc na ławce. W tym czasie Tomek leżał sam w łóżku. Dopytywał się cały czas, kiedy przyjdą koledzy. Kiedy mama powiedziała, że jego koledzy nie przyjdą do niego, bo grają w piłkę, zrobiło mu się bardzo przykro. Poczuł się strasznie samotny i nieszczęśliwy. Koledzy nie przyszli też następnego dnia, jakby zupełnie o nim zapomnieli.
Wieczorem ku jego zaskoczeniu odwiedził go Marek, z którego się wyśmiewali, że jest kaleką. Tomkowi zrobiło się strasznie głupio, że to właśnie Marek przyszedł w odwiedziny, a nie jego kumple. Na początku rozmowa się nie kleiła, ale w końcu znaleźli wspólny temat- klocki LEGO. Obydwaj chłopcy bardzo lubili je układać. Tomek zaproponował więc Markowi, aby pobawili się jego najnowszą stacją „Misja na Marsa”.
Wieczór szybko im zleciał i chłopcy umówili się na dokończenie zabawy na następny dzień. Tomek nie mógł się doczekać, kiedy Marek przyjdzie i w gruncie rzeczy sam przyznał, że to fajny kumpel. Owszem kaleka i nie może grac w piłkę, ale to nie ma żadnego znaczenia, ponieważ może robić różne inne rzeczy wspólnie z nim: oglądać filmy, układać klocki, grać w karty, gry planszowe. Jak tylko Tomek usłyszał pukanie do drzwi wiedział, że to Marek. Znowu zaczęli zabawę od klocków lego. Po jakimś czasie znowu rozległo się pukanie- tym razem przyszli Sebastian z Łukaszem. Ku ich zaskoczeniu zobaczyli Tomka nie w łóżku, ale bawiącego się z Markiem. Poczuli się zdradzeni. Jak to Tomek bawi się z kaleką, a nie z nimi?! Tomek nie zważając na śmieszne miny kolegów zaprosił ich do wspólnej zabawy. No cóż, nie było łatwo, ale klocki lego mają magiczną moc, bo już po chwili wszyscy zaczęli się bawić, nie zważając na to, kto kim jest.
Po zabawie, Marek podziękował chłopakom i dodał, że to był jego najlepszy dzień od czasu wypadku. Chłopakom zrobiło się głupio i przeprosili Marka za swoje zachowanie i wyśmiewanie się z niego. Marek uśmiechnął się i dodał: - nie ma sprawy, przyzwyczaiłem się do tego, ale mam nadzieję, że od dziś mam już 3 super kumpli. Rzucił chłopakom jeszcze : Nara! Do jutra! I wyszedł. Sebastian i Łukasz zarzucili Tomka pytaniami skąd on się u niego znalazł. Jak Tomek wyjaśnił im, że Marek jako jedyny odwiedził go, koledzy zaczęli się tłumaczyć, że mieli dużo lekcji, grali w piłkę i zapomnieli. Tomek skwitował tylko- OK., zapomnijmy o tym. Cieszę się, że wszyscy zaprzyjaźnili się z Markiem, bo to fajny kolega, a mu niepotrzebnie mu dokuczaliśmy. Szkoda, że tak późno to zrozumiałem i to dopiero wtedy, kiedy ja wylądowałem w gipsie.