Na granicznym stroju wschodnich kresów Litwy Pochylamy dziś czoła w smutku do modlitwy Przed geniuszem wielkim, przed dumą narodu Przed córką mężną szlachetnego rodu.
W przytułku cichym marzeń i natchnienia W ustroniu nadziei, trudu i cierpienia W przytułku cichym marzeń i natchnienia Tam geniusz wykuł z słonecznych promieni W kolorach tęczowych cud światła i cieni
Kochałaś przecież tutaj wszystko: Nas, drzewa, kwiaty, dom rodzinny I nawet błoto, co nie wyschło Ulewne deszcze, koleiny…
Widziałeś Ty we wszystkim piękno; W kwitnącym bzie, w kropelce rosy, w mydlanej bańce, zanim pęknie, W rumiankach, dzwonkach, dojrzałych kłosach.
W
Wtedy obrazy powstawały Pełne radości, blasku słońca, bo w każdym z nich odzwierciedlały Miłości Twojej żar gorąca.
Na granicznym stroju wschodnich kresów Litwy Pochylamy dziś czoła w smutku do modlitwy Przed geniuszem wielkim, przed dumą narodu Przed córką mężną szlachetnego rodu.