Rok 2013 – rokiem Juliana Tuwima Tak pisać, by słowom było ciasno, a myślom przestronnie. Rok 2013 – rokiem Juliana Tuwima
Julian Tuwim Był samym życiem… Cały był pasją: namiętnością i cierpieniem. Kochał, co dobre i nienawidził, co złe, całym sercem! Był wielkim człowiekiem i wielkim poetą. Dzieło i pamięć zostaną! – tak o Julianie Tuwimie pisał Leopold Staff.
Oto dom mój: cztery ściany wiersza W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie! Julian Tuwim urodził się 13 września 1894 w Łodzi. Polski poeta żydowskiego pochodzenia, pisarz i autor tekstów piosenek. Był najpopularniejszym poetą dwudziestolecia między wojennego. Tłumacz poezji rosyjskiej, francuskiej, niemieckiej oraz łaciny. Brat polskiej literatki i tłumaczki Ireny Tuwim, kuzyn aktora kabaretowego i piosenkarza Kazimierza "Lopka" Krukowskiego. Jego bratem stryjecznym był aktor Włodzimierz Boruński. Podpisywał się ponad czterdziestoma pseudonimami m.in. Oldlen, Tuvim, Schyzio Frenik, Wim, Roch Pekiński.
Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, gdy umrzesz We wspomnieniach bliskich Tuwimowi ludzi poeta jawi się jako szalony Julek, który przez całe życie był ,,człowiekiem skrzydlatym, żywiołem, wichrem i ogniem”. W ich opiniach ten poeta ludzkich nadziei, cierpień i bólu to ,,wielki czarodziej, alchemik żywego słowa, mag, niestrudzony dyrygent wielkiej orkiestry słów, wielki księżycowy ptak – ptak kolorowy, drapieżny i szlachetny”
Kupić wszystkie charaktery za tyle, ile są doprawdy warte, a sprzedać za tyle, ile się same cenią - co za fortuna. Był ruchliwym chłopcem, który wiecznie się gdzieś zawieruszał ku utrapieniu matki. Był zdolny, ale zdolność i inteligencja nie zawsze szły w parze z ochotą do odrabiania lekcji to też Julek często miewał oceny niedostateczne. Matka zamartwiała się, że wyrośnie z niego ,,wyrzutek społeczeństwa”, ojciec zaś uspakajał ą mówiąc, że da sobie radę, bo ma zdolność do języków.
Odpowiedzialność to, co powinni ponosić W domu wszędzie go było pełno. Wszystko go interesowało i nic nie uszło jego uwagi. Wiecznie czegoś szukał, dociekał, robił doświadczenia z płynami, gromadził rurki, buteleczki. W wydzielonym w kuchni kąciku miał swoje laboratorium. Pochłonięty alchemią, porwany pasją doświadczeń i eksperymentów z rożnobarwnymi płynami i chemikaliami doprowadził do wybuchu. Wówczas pracownie alchemika zlikwidowano. Pozbawiony swego zaczarowanego świata czuł się bardzo pokrzywdzony.
Młodość jest solą ziemi w oku. Cudowny, szalony Julek był przedmiotem nieopisanej miłości młodszej siostry, Irenki. Całe życie uważała go za czarodzieja, magika i dobrego duszka domowego, którego samo zjawienie się w domu zażegnywało jakąkolwiek burze – był panaceum na wszelkie nieszczęścia. Aura czarodziejstwa, jaką roztaczał wokół siebie, działała na przestrzeni całego jego życia, a skłonność do wszelkiej magii cudów i dziwów tkwiła w nim samym i przetrwała przez wszystkie lata.
Daj mi wytrwanie i sił wiele, Boże, w życiu, co będzie twórcze i szalone. Rodzina Tuwimów była muzykalna, toteż Julek, słuchając koncertów, aż płonął – cały był melodią. Nazajutrz potrafił odśpiewać melodie bardzo precyzyjnie, bez pominięcia jednej nutki, jak najlepszy wirtuoz. Lubił też, ku uciesze innych dzieci wychodzić na pulpit dyrygenta i dyrygować. Potrafił również , jak Szopena, naśladować wiernie ptaki, ich radosne poranne rozmowy, pogwarki i kłótnie. Te umiejętność wykorzystywał później w poezji.
Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś W wieku lat siedemnastu, pod wpływem poezji Staffa, w tajemnicy przed wszystkimi Julek zaczął pisać pierwsze wiersze. Tajemnicza szuflada w jego pokoju szybko wypełniała się czarno oprawionymi grubymi brulionami, na których wytłoczone były złote piórka. Pisanie wierszy rodzice brali za ,,jeszcze jedno z wielu opętań swego syna”. A Julek zamykał się tajemniczo na całe godziny w swoim pokoju i pisał. Z pasją gromadził tomiki wierszy Kochanowskiego, Sępa – Sarzyńskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Lenartowicza, Tetmajera, upajał się poezja i ,, chorował” wręcz na Staffa.,
Szkoło, szkoło, gdy cię wspominam, Tęsknota w serce się wgryza, Oczy mam pełne łez Poezja stała się jego żywiołem, jedynym sensem jego życia. Burzliwy talent, pasja, pracowitość wrażliwość, zaczepność, humor, pomysłowość i dowcip nie opuszczały go nigdy. Dwa lata przed maturą był już otoczony nimbem sławy, a w całej szkole znany był z dowcipu, pomysłowości i zdolności w różnych kierunkach – prócz umiejętności zdobywania dobrych stopni.
Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa Jako kompan Julek był nieoceniony. Zawsze pogodny, wesoły, posiadał w równej mierze dar mówienia i słuchania. Mówił niepowstrzymanie, z głębokiej potrzeby dzielenia się tym, co go w danej chwili pasjonowało. Słuchał zaś intensywnie, jakby zespalał się ze swoim rozmówcom, pobudzając go do mówienia. Była w nim ufna, młodzieńcza impulsywność, bezpośredniość, ciekawość wszystkich, co go otaczało, głód ostrych przeżyć, toteż żył szaleńczo i zawrotnie.
Świat należy do entuzjastów, którzy umieją zachować zimną krew. Przez całe lata Tuwim był kolorowym ptakiem mieniącym się coraz to nową barwą. Był nie tylko wspaniałym poetą, doskonałym tłumaczem i satyrykiem oraz autorem tekstów piosnek, ale także zapalonym bibliofilem, kolekcjonerem, znawcą historii polszczyzny, pasjonatem słowa, miłośnikiem antyku, teatru i … nauk ścisłych. Poeta – uczony interesował się każdą dziedziną życia i nauki. Nie należał do pisarzy, którzy separują się od życia.
Aforyzmu o książce nie potrafię niestety wymyślić Aforyzmu o książce nie potrafię niestety wymyślić. Książki kupuję, zbieram, czytam, nawet je piszę – i zanadto kocham, aby zbywać je aforyzmami W najdalszym zakątku Polski znany był i ceniony jako bibliofil, który nie tylko zbiera książki i doskonale się na nich zna, ale zbiory swe kocha, obcuje z nimi i stale do nich zagląda. Tuwim, wskazując na swą bogatą kolekcje książek, mówił, że są to ,,najwierniejsi przyjaciele”. Z wielką czułością oglądał każdy nowy nabytek, a gdy brał książkę do ręki :,, jego palce nabierały pieszczotliwej miękkości”
O, gdybyś mogła widzieć, jak cudownie żyjesz W męce mych niewysłowień, w milczącym zachwycie! Kiedy poeta recytował swoje wiersze, słuchano go w milczeniu i obezwładnieniu. Recytował je bowiem z niezwykłą prostotą, ale i z muzycznym wyczuciem rytmu. Wolno i dobitnie wymawiał wyrazy, czasami nie znacznie podnosił głos, czasem zawieszał go nagle i niespodziewanie. Tuwim dyrygował swoje wiersze, ,,rozwijał ich treść batutą gestów’’, rytmem ciała, błądzącym spojrzeniem, natchnieniem bijącym z twarzy. Były to słuchowiska porywające. Słowa grały, wirowały, szeleściły, przycichały, by za chwile znowu wybuchnąć. Recytacja w wykonaniu Tuwima to nie były słowa – to była muzyka i taniec!
Biega, krzyczy pan Hilary: "Gdzie są moje okulary?" Kiedy w 1953 roku Tuwim ogłosił drukiem swoje wiersze dla dzieci, przepełnione humorem i dowcipem, ,,stubarwne wiersze-kolibry’’, zadziwił wszystkich czytelników: dorosłych i dzieci. Sam tłumaczył się, że dowcip tak go rozsadza, iż musi dać upust pisząc książeczki dla dzieci. W szaleństwach dowcipu, w absurdach i nonsensach Tuwim był niezastąpiony.
Umrę ci kiedyś. Oczy mi zamkniesz Umrę ci kiedyś. Oczy mi zamkniesz. I wtedy — swoje smutne, zdziwione, bardzo otworzysz Szalony Julek, dusza towarzystwa, poeta – czarodziej i mag słowa zmarł w Zakopanem 27 grudnia 1953 roku. Był bez wątpienia twórcą uniwersalnym, wspaniałym, ale przede wszystkim był wielkim człowiekiem, który całą swoją osobowością stwierdzał to, co napisał Konstanty Ildefons Gałczyński, że :,, na to jest właśnie serce i mózg, żeby życie było jak płomień”…