Zbigniew Herbert- „Apollo i Marsjasz” ANALIZA WIERSZA
Wiersz Zbigniewa Herberta „Apollo i Marsjasz” jest reinterpretacją znanego mitu i wpisuje się w realizowany przez poetę nurt utworów czerpiących z antycznego dorobku. Pod względem konstrukcji podmiotu lirycznego tekst zaliczamy do liryki pośredniej. Narrator nie ujawnia się wprost, przyjmuje pozę opowiadacza, z boku przygląda się dalszemu ciągowi pojedynku bohaterów, nie ujawnia w żaden sposób swoich uczuć, refleksji czy subiektywnych ocen zachowania boga i sylena.
Kolejną cechą formalną wiersza jest – mimo podziału na strofy - jego nieregularna budowa (wiersz wolny). Herbert – jak to się często zdarza w jego innych dziełach – także i tu zrezygnował z rymów oraz niepotrzebnych środków stylistycznych i opisów.
Wśród nielicznych zabiegów poetyckich należy wyróżnić:
Powtórzenia pojawiające się dwukrotnie i mające na celu podkreślenie obojętności boga na cierpienie Marsjasza: np.: „wstrząsany dreszczem obrzydzenia Apollo czyści swój instrument”;
Metafory Odnosimy wrażenie, że poeta opisuje swoisty krajobraz ludzkiego ciała np.: „łyse góry wątroby pokarmów białe wąwozy szumiące lasy płuc słodkie pagórki mięśni stawy żółć krew i dreszcze zimowy wiatr kości nad solą pamięci”
Epitety Mają na celu określenie cech lub stosunku podmiotu do danego przedmiotu np.: „nieprzebrane bogactwo” „żwirową aleją” „skamieniały słowik”
Naturalistyczne opisy wnętrzności ciała obdzieranego ze skóry sylena: np.: „łyse góry wątroby pokarmów białe wąwozy szumiące lasy płuc słodkie pagórki mięśni stawy żółć krew i dreszcze zimowy wiatr kości nad solą pamięci”. Należy pamiętać, iż skłonności Herberta do naturalizmu ukształtowały się w czasach dominacji ideologii Hitlera oraz barbarzyńskiego komunizmu, gdy jako żołnierz AK wielokrotnie miał do czynienia ze śmiercią czy cierpieniem żołnierzy i zwykłych ludzi.
Ukazanie łączności między światem ludzi a światem przyrody czego dowodem jest zamienienie słowika w kamień i osiwienie drzewa, wskutek rozdzierającego krzyku cierpiącego Marsjasza: np.: „nagle pod nogi upada mu skamieniały słowik odwraca głowę i widzi że drzewo do którego przywiązany był Marsjasz jest siwe zupełnie”;
Liczne fragmenty będące próbą zamknięcia w słowach fizycznego cierpienia obdzieranego ze skóry Marsjasza: np.:„krzyczy zanim krzyk jego dojdzie do jego wysokich uszu wypoczywa w cieniu tego krzyku (…) tylko z pozoru głos Marsjasza jest monotonny i składa się z jednej samogłoski A w istocie opowiada Marsjasz nieprzebrane bogactwo swego ciała (…) teraz do chóru przyłącza się stos pacierzowy Marsjasza w zasadzie to samo A tylko głębsze z dodatkiem rdzy”.
W tym pozornie monotonnym i jednostajnym krzyku Herbert wyraził pełnię uczuć Marsjasza: jego cierpienie, przeszywający ból oraz ukrył piękno i emocjonalną poezję. Na to wszystko składają się dźwięki wychodzące ze wszystkich części ciała sylena: wątroby, płuc, mięśni, żółci, krwi czy kości. Swoje nuty dodały także „łyse góry”, „białe wąwozy”, „szumiące lasy”, „słodkie pagórki”: