MOJA FASCYNACJA ZESPOŁEM
J EST ROK 2009
Z ACZ ĘŁ O SI Ę OD KONCERTU, NA KTÓRYM … NIE BY Ł AM Oczywiście już wcześniej interesowałam się zespołem, ale w bardzo małym stopniu. Całą relację z tego pamiętnego dnia zdała mi koleżanka i z tych opowieści zakochałam się w Feelu…
BYŁ ŻAL, SMUTEK I STUKANIE SIĘ W GŁOWĘ … ;-)
Z DONIESIEŃ LOKALNEGO PORTALU ZABAWA BYŁA PRZEDNIA … Około dwudziestej ekipa techniczna grupy na dobre rozpoczęła instalację sprzętu i ustawienia dźwięku. Kilkadziesiąt minut przed koncertem na błoniach pojawił się lider Feela Piotr Kupicha. Ci, którzy zauważyli jak przechodzi z auta do garderoby podnieśli krótkotrwałą wrzawę. Rozpoczęła się ona na dobre, gdy wokalista pojawił się na scenie. Istne szaleństwo! Krzyki, piski, wołania, a potem wspólne śpiewanie do którego P. Kupicha zachęcał wielotysięczny tłum. A jak sam koncert? Ci, którzy chcieli dobrze się bawić przy piosenkach swojego idola na pewno się nie zawiedli, bo Feel zaprezentował się naprawdę dobrze. Chyba nawet ci, którzy nie są wielbicielami tego typu muzyki musza przyznać, że Piotr Kupicha potrafi pociągnąć za sobą tłum zmuszając go do zabawy. Nie było widać gwiazdorstwa, którego zapewne niektórzy się spodziewali. Ot zwykły sympatyczny chłopak, który potrafi śpiewać utwory wpadające w ucho. Bardzo pozytywne wrażenie pozostało również z otoczki poza koncertowej. Po zakończonym bisami koncercie wokalista podszedł do barierek na które napierali najwięksi fani zespołu. Chętnie rozdawał autografy i w miarę możliwości fotografował się ze swoimi, nie tylko nastoletnimi, wielbicielami. Kursowanie wzdłuż barierek trwało kilkadziesiąt minut. Ilu ludzi pojawiło się na koncercie? Tak naprawdę nie wiedzą tego organizatorzy ani policja. Na pewno można mówić o tysiącach. Według nas jeszcze nigdy na Świebodzińskich Błoniach nie przebywało jednocześnie tak wielu ludzi. Plac był wypełniony po brzegi, no może z wyjątkiem miejsc gdzie błoto sięgało powyżej kostek.
N IEDŁUGO POTEM … Dopadła mnie prawdziwa feelomania. Godzinami siedziałam wpatrzona w monitor i szukałam info o chłopakach, czytałam biografie, każdy artykuł, newsy. Obkleiłam pokój plakatami, znosiłam różne gadżety. Słuchałam na okrągło piosenek, później występy w tv, głosowałam. Nie było dnia żebym nie wspomniała o Feelu. ;-)
PIOTR KUPICHA… Jakże znane nazwisko. Nie będę ukrywać, że to właśnie on spowodował, że na punkcie Feela miałam bzika. Przystojny, charyzmatyczny, sympatyczny, o wyjątkowym i nie powtarzalnym głosie i osobowości. Od tej pory marzyłam żeby tylko zobaczyć go na żywo.
A LE F EEL TO NIE TYLKO PIOTR K UPICHA … Przesympatycznym facetem w zespole jest także m.in. MISIEK. Już wtedy go polubiłam!
A DO SZCZĘŚCIA BRAKOWAŁO TYLKO KONCERTU. Dość długo na ten pierwszy upragniony czekałam, ale opłacało się! ;-)
BYŁ ROK 2011 I pamiętna dla mnie Sława. To co tam zobaczyłam i przeżyłam jest nie do opisania. Koncert po prostu magiczny. Byłam w takim transie i niedowierzeniu, że nie docierało do mnie że w ogóle tam jestem. Niesamowite!
K OLEJNE KONCERTY I PIERWSZE ZDJĘCIA …
F EEL JEST CZĘŚCIĄ MOJEGO ŻYCIA, BEZ NICH ONO BYŁOBY NUDNE.. Dzięki nim poznałam nowych ludzi, co jest niezwykłe. Od tej pory każde urodziny czy imieniny były feelowe, nagromadziłam sporo różnych rzeczy, to tylko część z nich..
B EZ WĄTPIENIA DLA MNIE NAJBARDZIEJ PRZEŁOMOWYM MOMENTEM BYŁ TEGOROCZNY SOPOT, MÓJ PIERWSZY ZLOT. Tam dopiero przekonałam się jak to jest naprawdę poczuć magię Feel. BYŁO CUDOWNIE!!! Wspomnienia pozostaną mi do końca życia. Najbardziej szalony weekend w życiu!
T ERAZ ZOSTAŁY Z TEGO CUDOWNEGO MIEJSCA PIĘKNE WSPOMNIENIA
I TO BYŁOBY NA TYLE.. Tu na razie kończy się moja feelowa historia. Myślę, że przez te 3 lata Feel mi się nie znudził, ponieważ nadal tworzą muzykę, która łapie za serducho i wyraża emocje, osobiście szanuję ich za zwykłą normalność. Już czekam na kolejne koncerty i spotkania. Do zobaczenia! ;-)