Do dziewczyny JJ
Dzień zwykły zaiste tak szybko odchodził W niepamięć i znikał we mgle szarych zdarzeń, Lecz był też dzień inny, gdy ktoś się narodził By barwy zmienić moich wyobrażeń.
To było tak dawno, nie znałem Cię, Kwiecie, Gdyś smak piersi poczuła i chłód u swych skroni... Szłaś sama przez życie, jedyna na świecie, By swe serce złożyć do mych drżących dłoni.
Cóż mi pozostaje, jak i Tobie w darze Cichą miłość i wiarę ofiarować skromnie, Życie swoim tokiem prawdy nie wymaże, Że należę do Ciebie, a Ty tylko do mnie!
Droga ma Panno, przemilczeć nie zdołam, Że wdzięk Twój mnie strachem napawa przed nocą., Wzgardź mną jeśli zechcesz i serce mi połam! Jakoby dwa serca we mnie dziś łomocą... Lecz kiedy jedno uśmiercisz pogardą, Drugie obumrze, nie starczy mu siły.
Nim ciało złoże w czeluść swej mogiły, Wyznać Ci pragnę, żem kłamał szkaradnie, Gdym o afekcie nie wspomniał ni gestem, A teraz żal mi, wszak gdy zmrok zapadnie, Będę już duchem - cichym drzew szelestem.
Nie gardźże Pani mym oddaniem, Wszak gniew kochanka jest ognisty! Jeśli mnie skrzywdzisz dziś rozstaniem, Któż jutro będzie pisał listy? JJ