Pobieranie prezentacji. Proszę czekać

Pobieranie prezentacji. Proszę czekać

Kim jest dla mnie święty Maksymilian Kolbe?.

Podobne prezentacje


Prezentacja na temat: "Kim jest dla mnie święty Maksymilian Kolbe?."— Zapis prezentacji:

1 Kim jest dla mnie święty Maksymilian Kolbe?

2 19 września 1939: pierwsze aresztowanie

3 8 grudnia 1939: uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP: uwolnienie powrót do Niepokalanowa

4 Niewiasto, oto syn Twój.

5 17 lutego 1941: ponowne aresztowanie PAWIAK

6 28 maja 1941: transport do AUSCHWITZ

7 Przy wywoływaniu nazwisk musiano biec wzdłuż szpaleru utworzonego przez esesmanów, z których każdy batogiem lub rzemieniem okutym w ołów bił po głowie i twarzy. ks. Konrad Szweda nr 7669 Wieczorem 28 maja 1941 przybywa do obozu oświęcimskiego transport więźniów politycznych Warszawy. Pod silną eskortą esesmanów wychodzą z bydlęcych wagonów. Szczuci psami i bici kolbami maszerują na plac apelowy oświęcimskiej kaźni. Przy wywoływaniu nazwisk musiano biec wzdłuż szpaleru utworzonego przez esesmanów, z których każdy batogiem lub rzemieniem okutym w ołów bił po głowie i twarzy. ks. Konrad Szweda

8 Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!

9 PRACA CZYNI WOLNYM PRAWDA CZYNI WOLNYM
nazistowski program zwalczania bezrobocia Arbeit Macht Frei – praca czyni wolnym - słowa te stanowiły niemiecką formułę wywiedziona z rozpowszechnionego w tradycji protestanckiej cytatu z Ewangelii Jana „prawda czyni wolnym” (J 8,32). Hasło to, z zamianą słowa „prawda” na „praca” stało się popularne w kręgach nacjonalistycznych i w latach 30. XX wieku było używane przez propagandę nazistowską w Niemczech w programach zwalczania bezrobocia. SS-mani - dowódcy kilku obozów koncentracyjnych to hasło kazali umieścić nad bramą wejściową. Jednym z takich obozów, obok Dachau, Gross-Rosen i Sachsenhausen, był także Auschwitz. Brama główna w Auschwitz, jako jedyna brama obozowa, została wykonana na rozkaz Niemców przez polskich więźniów politycznych jednego z pierwszych transportów przybyłych z Wiśnicza latem 1940 r. Jej wykonanie związane było z wymianą prowizorycznego zewnętrznego ogrodzenia obozu na słupach drewnianych na ogrodzenie stałe na słupach żelbetowych z drutem kolczastym pod napięciem. Wiadomo, że napis nad bramą Arbeit Macht Frei wykonali więźniowie z komanda ślusarzy pod kierownictwem Jana Liwacza, zatrudnieni w obozowej kuźni świadomie odwracając literę B, jako zakamuflowany przejaw nieposłuszeństwa. Przez bramę obozową codziennie przemaszerowywały do pracy komanda więźniów uszeregowane piątkami pod nadzorem kapów, którzy meldowali strażnikom obozowym stan liczebny swojego komanda. Powrót z pracy odbywał się w tym samym porządku, jednak układ piątkowy często ulegał zaburzeniom. Więźniowie nieśli wyczerpanych, chorych i zmarłych z wysiłku lub zamordowanych kolegów. Szyki przemaszerowujących komand zaburzały permanentne rewizje, gdyż więźniowie usiłowali przenieść na teren obozu zdobyte poza drutami pożywienie (ziemniaki, buraki, cebulę, chleb, itp.). Przyniesione ciała zmarłych układano pod ścianą bloku 24, skrupulatnie odnotowując stan komand, który musiał się zgadzać z liczbą więźniów opuszczających obóz rano. Po wyzwoleniu obozu żołnierze radzieccy załadowali napis Arbeit Macht Frei na wagon kolejowy, wy wywieźć go na wschód. Jednak byli więźniowie przekupili pilnującego pociągu strażnika butelką spirytusu i oryginalny napis ukryli w oświęcimskim magistracie. Kiedy tworzono Państwowe Muzeum w Oświęcimiu, napis wrócił na swoje miejsce przy bramie. O bramie prowadzącej do byłego obozu mówił w swojej homilii wygłoszonej w Brzezince w 1979 r. Jan Paweł II, wspominając ojca Maksymiliana Kolbe, który swoje zwycięstwo odniósł „w miejscu, które było zbudowane na nienawiści i na pogardzie człowieka w imię obłąkanej ideologii; w tym miejscu, które było zbudowane na okrucieństwie. Miejsce, do którego prowadzi wciąż jeszcze brama z szyderczym napisem Arbeit macht frei, rzeczywistość bowiem była radykalnym zaprzeczeniem treści tego napisu.” PRAWDA CZYNI WOLNYM Ewangelia według św. Jana rozdział 8.

10 Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć
Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty. Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące… Karl Fritzsch - Lagerfürer Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące… Karl Fritzsch - Lagerfürer

11 Kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

12 Następnego dnia, po przebraniu każdego w łachmany ludzką krwią zmoczone, kazano księżom i Żydom wystąpić z szeregu… ks. Konrad Szweda nr 7669 Na noc zamknięto wszystkich w małej łaźni, gdzie z braku powietrza kilku omdlewa. Następnego dnia, po przebraniu każdego w łachmany ludzką krwią zmoczone, kazano księżom i Żydom wystąpić z szeregu. Żydów zbito i zmasakrowano do nieprzytomności i wcielono do karnej kampanii, księży natomiast przeznaczono do ciężkiej pracy. ks. Konrad Szweda

13 Esesmani nie mogli znieść jego wzroku i krzyczeli:
„Schau auf die Erde, nicht auf uns!” Patrz na ziemię, nie na nas! Tadeusz Joachimowski nr 3720

14 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?

15 Wtedy ojciec Maksymilian powiedział do mnie: „Heniu, to, co robimy, to wszystko dla Niepokalanej. Niech barbarzyńcy wiedzą, że jesteśmy wyznawcami Niepokalanej”. Henryk Sienkiewicz nr 2714 Ojciec Maksymilian został przydzielony do komanda specjalnego dla księży i Żydów. Praca była ponad ludzkie siły trzeba było w jedną i druga stronę biec. Kapo zauważył, że obydwaj rozmawiamy i za to dostaliśmy po 10 kijów i pracowaliśmy razem. Ja za to, że nazwałem go "ojcze", woziłem żwir i ojca Maksymiliana na taczce po jednym razie, a ojciec musiał mnie wozić po 2 razy w jedną i drugą stronę. Praca ta była na pośmiewisko esesmanów i kapów. Tak pracowaliśmy do późnego wieczoru. Wtedy ojciec powiedział do mnie: "Heniu, to, co robimy, to wszystko dla Niepokalanej. Niech barbarzyńcy wiedzą, że jesteśmy wyznawcami Niepokalanej. Henryk Sienkiewicz nr 2714

16 Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.

17 Mając zgodę esesmanów, podszedłem do vorarbeitera, pytając się, za co bije więźnia.
Jeden z vorarbeiterów znęcał się nad jakimś więźniem, który czołgał się na czworakach, a vorarbeiter kopał go z całych sił. Zwróciłem się więc do pilnującego mnie kommandoführera, mówiąc, że boksuję i chciałbym sobie potrenować z vorarbeiterem, który bił więźnia. Mając zgodę esesmanów, podszedłem do vorarbeitera, pytając się, za co bije więźnia. Doskoczył do mnie. Uderzyłem go wówczas raz, a za drugim ciosem upadł na ziemię. Esesmani zaczęli bić brawa, a zdumieni więźniowie oniemieli, oglądając niezrozumiałą dla nich scenę.

18 „Nie bij, synu, bracie, nie bij”.
Nie wiem, jak by na tym spotkaniu wyszedł vorarbeiter, gdyby nie interwencja ofiary. Nagle złapał mnie za rękę, mówiąc: „Nie bij, synu, bracie, nie bij”. Nie wiem, jak by na tym spotkaniu wyszedł vorarbeiter, gdyby nie interwencja ofiary. Nagle złapał mnie za rękę, mówiąc: "Nie bij, synu, bracie, nie bij". Proszący miał na nosie okulary w drucianej oprawie, z których jedno ramię zastępował kawałek sznurka. Z natury jestem porywczy, więc pierwszą myślą było: "Jaki ja tam twój syn". Głośno powiedziałem: "Odczep się, jeśli nie chcesz dostać". Podnoszącego się z ziemi vorarbeitera znów poczęstowałem ciosem, po którym znów upadł na ziemię. Proszący nie ustępował, upadł na kolana i chwytając za ręce, błagał: "Nie bij, synu". Zaśmiałem się z niego, stwierdzając: "Co, lepiej, aby on ciebie bił?" Tego proszącego więźnia widziałem wtedy po raz pierwszy. Jego twarz była jakaś nienormalna: łagodna, dziwnie spokojna.

19 Ponieważ miałem w kieszeni kawałek chleba, dałem go Kolbemu, a ten na moich oczach przełamał go na połowę i jedną z nich dał złodziejowi, mówiąc: „On też jest głodny”. Tadeusz Pietrzykowski nr 77 Ksiądz Marszałek wyjaśnił mi, że ten, kogo obroniłem, to Kolbe z Niepokalanowa. Nazwisko Kolbego nic mi nie mówiło. Pamiętam, że Kolbe zamienił ze mną kilka zdań. Istota sprowadzała się do tego, abym Bogu pozostawił wymierzanie sprawiedliwości. Na drugi dzień dowiedziałem się, że Kolbemu skradziono podarowany przeze mnie chleb. Pokazano mi nawet więźnia, który się tego dopuścił. We mnie aż krew zawrzała na taką podłość i znów doszło do rękoczynu. Ale i tym razem znalazł się przy nas Kolbe i nie pozwolił mi dotknąć złodzieja. Ponieważ miałem w kieszeni kawałek chleba, dałem go Kolbemu, a ten na moich oczach przełamał go na połowę i jedną z nich dał złodziejowi, mówiąc: "On też jest głodny". Machnąłem na to ręką i poszedłem. Tadeusz Pietrzykowski, nr 77

20 Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy.

21 Ojca Maksymiliana przydzielono do komanda „Babice”, które pracowało przy wyrębie drzew i znoszeniu gałęzi. O. Maksymiliana przydzielono do komanda "Babice", które pracowało przy wyrębie drzew i znoszeniu gałęzi. Więźniowie dźwigali na plecach po kilkadziesiąt kilogramów gałęzi. Po przyniesieniu tego ciężaru na miejsce po następną partię musieli wracać biegiem. Droga była pełna wertepów. Co kilka kroków stali vorarbeiterzy i długimi kijami bili tych, którzy słabli. Kapo Heinrich Krott uwziął się szczególnie na o. Maksymiliana. Polecał ładować mu na plecy podwójną ilość gałęzi, a gdy o. Kolbe upadał pod ciężarem, kapo kopał go do nieprzytomności po twarzy i brzuchu. Współwięźniowie chcieli pomóc ojcu Kolbe, ale on odmawiał, nie chcąc ich narażać na gniew Krotta.

22 …kapo Krott i esesmani zaczęli nad duchownymi się znęcać, bijąc i kopiąc żołnierskimi buciorami, gdzie popadło. Edward Wieczorek nr 7674 Przydzielono do naszego komanda 6 księży katolickich. Pewnego dnia kapo naszego komanda Krott (z czarnym trójkątem) znalazł podobiznę Matki Boskiej. Z tą podobizną podszedł do jednego z pilnujących nas esesmanów, namawiając, jak to określił, do zabawienia się "mit den Pfaffen". Esesman, młody szczeniak, zawołał wszystkich księży, pokazał im znalezioną podobiznę Matki Bożej, pytając, czy to znają. Na to nieznany jeszcze wśród nas ojciec Kolbe, znający język niemiecki, odpowiada, że jest to Matka Chrystusa Pana. Wtedy esesman uderzył ojca Kolbego w twarz, mówiąc, że to nieprawda, bo to była największa "k" świata, używając przy tym całego szeregu wulgarnych słów. Księża aż się przeżegnali. Wtenczas kapo Krott i esesmani zaczęli nad duchownymi się znęcać, bijąc i kopiąc żołnierskimi buciorami, gdzie popadło. Potem esesman przywołał zakrwawionych księży, każąc im się do tego obrazka modlić. Po chwili esesman kazał im wstać, rozkazując ojcu Kolbemu, by ten obrazek opluł. Ojciec Kolbe przeżegnawszy się powiedział, iż tego nie uczyni. Esesman znów zaczął się nad ojcem znęcać, bijąc go wyrwanym z rąk kapo Krotta styliskiem od łopaty. Następnie esesman kazał ojcu Kolbemu podobiznę tę podeptać. I tym razem ojciec sprzeciwił się, prosząc esesmana o ofiarowanie mu tej podobizny. Wtedy esesman podobiznę tę opluł, rzucił na ziemię, wgniatając obcasem buta w ziemię, mówiąc: "Niech mnie teraz ten wasz Bóg ukarze". I nie wiadomo, jakby się skończyło dla księży, gdyby od strony Oświęcimia nie przyjechał na rowerze żołnierz z rozkazem dla esesmana: "Masz natychmiast wracać do koszar, gdyż jedziesz na front". Edward Wieczorek, numer obozowy 7674

23 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą.

24 Pobity do nieprzytomności ojciec Maksymilian został przeniesiony do bloku chorych.
Chorzy otrzymywali tylko połowę obozowej racji żywności, a o. Maksymilian dzielił się jeszcze tą głodową porcją z innymi. Nocami modlił się i spowiadał współwięźniów, choć wszelkie posługi kapłańskie były surowo zabronione.

25 MIŁOŚĆ Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest
Nie zmogą nas te cierpienia. Tylko przetopią i zahartują. Nie pamiętam dnia, bo tam tylko najważniejsze daty można spamiętać, na przykład datę wybicia zębów lub złamania żebra, ale to był koniec lipca 1941 roku. Spotkaliśmy się z ojcem Kolbem na bloku 20. jako chorzy. On leżał na dolnej pryczy przy drzwiach prowadzących do tej szpitalnej hali. Ja otrzymałem legowisko po drugiej stronie tej samej kolumny trzypiętrowych prycz (...). O zmroku podpełzłem do pryczy ojca Maksymiliana (...). Patrzyłem na wymizerowaną twarz, trudną do poznania, bez brody. Płonące oczy świadczyły o gorączce. Nie chciałem go męczyć. Ale chciałem mu tak dużo powiedzieć... Ośmielił mnie. Była to spowiedź. To, co ja mówiłem, było żalem i buntem. Ja chciałem żyć! To, co on mówił, było głębokie i proste. Przede wszystkim niezachwiana wiara w zwycięstwo dobra. - Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość - mówił ściskając moją rękę swoją rozpaloną dłonią. - Nie zmogą nas te cierpienia. Tylko przetopią i zahartują. Wielkich trzeba ofiar naszych, aby okupić szczęście i pokojowe życie tych, co po nas będą. Coraz mocniej ściskał moją rękę, a szept jego o wszechmocy i miłosierdziu Bożym krzepił mnie i przywracał siły. Tylko słowa o odpuszczeniu win katom naszym i odpłacaniu dobrem za zło napotykały we mnie opór... Józef Stemler

26 Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

27 U mnie jest wszystko dobrze. Kochana Mamo, bądź spokojna o mnie i o moje zdrowie, gdyż dobry Bóg jest na każdym miejscu i z wielką miłością pamięta o wszystkich i o wszystkim.

28 Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem.

29 Maksymilian Kolbe długo ze mną rozmawiał i na koniec wyciągnął woreczek umocowany po wewnętrznej stronie obozowej bluzy pod pachą, w którym znajdował się porwany RÓŻANIEC. Po skatowaniu mnie miałem połamane żebra i ciężko rozchorowałem się na płuca. Lekarz wprowadził mi do rany gumową rurkę, którą wyciekała ropa. Ciężka praca w wodzie, głód, rany po pobiciu i pogarszający się stan zdrowia spowodowały moje zmuzułmanienie, brak chęci do życia i całkowite załamanie psychiczne. Postanowiłem pójść na druty. Zwierzyłem się z tego koledze więźniowi. Kolega ten powiedział mi, że zanim to zrobię, powinienem porozmawiać z księdzem, który mnie pocieszy. Skontaktował mnie z bratem Maksymilianem Kolbe. Ten długo ze mną rozmawiał i na koniec wyciągnął woreczek umocowany po wewnętrznej stronie obozowej bluzy pod pachą, w którym znajdował się porwany różaniec. Wręczył mi go mówiąc, że mi go udostępnia na pewien czas, abym go odmawiał, co mi doda sił i podniesie mnie na duchu.

30 W woreczku znajdowały się również resztki zniszczonych paciorków, które brat Maksymilian troskliwie pozbierał z podłogi celi na Pawiaku. Wilhelm Żelazny nr 1160 Powiedział mi również, że brakuje w nim kilku paciorków zniszczonych przez gestapowca na Pawiaku, lecz te brakujące mam również odmawiać. W woreczku znajdowały się również resztki zniszczonych paciorków, które brat Maksymilian troskliwie pozbierał z podłogi celi na Pawiaku. Kiedy po pewnym czasie w znacznie lepszym stanie poszedłem oddać różaniec, okazało się, że brat Maksymilian poszedł do bunkra na śmierć głodową. W ten sposób różaniec pozostał u mnie. 14 kwietnia 1942 r. zostałem z obozu zwolniony". Wilhelm Żelazny, nr 1160

31 Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy.

32 Od czasu, kiedy zmarli moi rodzice, pytałem siebie nieustannie: „Gdzie jest Bóg?” I straciłem wiarę. Kolbe mi ją przywrócił! Zygmunt Gorson Pochodziłem z dobrego domu, gdzie miłość była słowem-kluczem. Moi rodzice byli dobrze sytuowani i wykształceni, moja mama, która była adwokatem, doktorantem uniwersytetu w Paryżu, mój ojciec i moi dziadkowie, wszyscy zmarli: jedynie ja przeżyłem. Być dzieckiem wychowanym w tak cudownym środowisku i znaleźć się potem niespodziewanie całkowicie sam, w wieku trzynastu lat, w piekle Auschwitz... To było wtedy, kiedy błąkałem się, szukając kogokolwiek, z kim mógłbym podzielić się wspomnieniami, jak Kolbe mnie spotkał i rozmawiał ze mną. Był dla mnie jak anioł, i jak matka bierze swe pisklęta pod skrzydła, tak on mnie wziął w ramiona. Ocierał zawsze moje łzy. Od tego momentu wierzę o wiele bardziej w Boga, ponieważ od czasu, kiedy zmarli moi rodzice, pytałem siebie nieustannie: „Gdzie jest Bóg?” I straciłem wiarę. Kolbe mi ją przywrócił! On wiedział, że byłem Żydem, lecz to nie stanowiło różnicy. Jego serce nie czyniło rozróżnienia między osobami i nie miało dla niego znaczenia to, czy są żydami, katolikami lub jeszcze z innych religii: on kochał wszystkich i dawał miłość, nic innego jak miłość... Być takim jak o. Kolbe, w tym czasie i w tym miejscu, to przekracza wszystko, co słowa mogą wyrazić. Jestem żydem od pokoleń, ponieważ jestem synem matki żydówki, jestem wyznania mojżeszowego i jestem dumny z tego. Mimo to pokochałem bardzo mocno Maksymiliana Kolbego, kiedy byłem w Auschwitz, gdzie on okazał się moim przyjacielem, to kocham go także teraz i będę kochał, aż do ostatniego momentu mojego życia. Zygmunt Gorson

33 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.

34 Z końcem lipca 1941 roku pracowałem razem z ojcem Kolbe w komandzie Landwirtschaft przy żniwach. Mniej więcej o godzinie zaczęły grać syreny obozowe na alarm, bo jeden z więźniów, mieszkaniec 14. bloku, zbiegł z obozu. Z końcem lipca 1941 roku pracowałem razem z ojcem Kolbe w komandzie Landwirtschaft przy żniwach. Mniej więcej o godzinie zaczęły grać syreny obozowe na alarm, bo jeden z więźniów, mieszkaniec 14. bloku, zbiegł z obozu. Był nim Kłos z Warszawy, piekarz z zawodu. Nie znaleziono go. Będzie wybiórka 10 więźniów na śmierć do bunkra. Franciszek Gajowniczek nr 5659 Franciszek Gajowniczek nr 5659

35 Następnego dnia poszliśmy do pracy, a blok, na którym przebywał ojciec Kolbe, musiał stać na placu aż do obiadu i po obiedzie, aż do wieczora. Władysław Święs nr 16732 W tym dniu staliśmy aż do pierwszego gongu. Apel wieczorny się nie odbył i bez kolacji poszliśmy na spoczynek. Następnego dnia poszliśmy do pracy, a blok, na którym przebywał ojciec Kolbe, musiał stać na placu aż do obiadu i po obiedzie, aż do wieczora. Władysław Święs nr obozowy 16732

36 Apel odbył się po pracy pomiędzy godziną osiemnastą a dziewiętnastą. Więźniowie stali dziesiątkami. Stałem w jednym szeregu z ojcem Maksymilianem Kolbem od którego dzieliło mnie tylko dwóch więźniów. Franciszek Włodarski nr 1982

37 Odbył się zwykły proceder na bloku nr 17, na którym się znajdowałem
Odbył się zwykły proceder na bloku nr 17, na którym się znajdowałem. Do szeregów podchodził Fritzsch w towarzystwie Palitzscha, raportowego obozu i wybierał ofiary. My czekaliśmy końca akcji. Mieczysław Kościelniak nr 15261

38 Fritzsch sam wybierał, przechodząc od jednego do drugiego szeregu
Fritzsch sam wybierał, przechodząc od jednego do drugiego szeregu. Czym się kierował w wybiórce, trudno określić, gdyż nie zważał na wiek, ani na stan fizyczny więźniów. Wskazywał ręką na wybranego, a ten od razu musiał wystąpić z szeregu. Józef Sobolewski nr 2877

39 Wyselekcjonowani ustawiali się na chodniku od strony bloku 17
Wyselekcjonowani ustawiali się na chodniku od strony bloku 17., a ja jako schreiber (pisarz) musiałem zapisywać ich numery. Tadeusz Joachimowski nr 3720

40 Zdrętwiałem cały i, jak mi koledzy później powiedzieli, straszliwie jęknąłem, że mi jest żal żony i dzieci. Wtedy z szeregów wyszedł jakiś więzień przed Lagerführera i po niemiecku powiedział, że on chce za mnie pójść na śmierć do bunkra i na mnie wskazał ręką. Poznałem, że tym więźniem jest Ojciec Kolbe. Lagerführer zadał Ojcu Kolbemu kilka pytań i zgodził się na tę zamianę. Ja wyszedłem z grupy dziesięciu skazanych i wróciłem do szeregu, a Ojciec Kolbe zajął wśród nich moje miejsce. Franciszek Gajowniczek nr 5659 Wtedy z szeregów wyszedł jakiś więzień przed Lagerführera i po niemiecku powiedział, że on chce za mnie pójść na śmierć do bunkra i na mnie wskazał ręką. Franciszek Gajowniczek nr 5659

41 Zanim rozeszliśmy się do bloków, przemaszerowało owych dziesięciu przed naszymi szeregami i wtedy zauważyłem, że słaniający się na nogach ojciec Kolbe podtrzymywał słabszego od siebie skazańca, który nie mógł iść o własnych siłach. Władysław Święs nr 16732

42 Kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

43 Od tego dnia nieszczęśliwi nie otrzymywali już żadnej strawy.
Do jednej z ostatnich cel w lipcu 1941r. po odbytym apelu wieczornym przyprowadzono 10-ciu więźniów z bloku 14-go... Wszystkich nowo przybyłych wprowadzono do jednej celi... Od tego dnia nieszczęśliwi nie otrzymywali już żadnej strawy. Co dzień SS-mani, pełniący służbę na bloku 13, przeglądając cele kazali trupy zmarłych w ciągu nocy wynieść. Przy wizytach takich byłem zawsze obecny, gdyż musiałem spisywać numery zmarłych, względnie tłumaczyć ewentualne rozmowy lub prośby skazańców z języka polskiego na niemiecki.

44 Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.

45 Miałem wrażenie, że jestem w kościele.
Gorące modlitwy i pieśni do Matki Najświętszej nieszczęśliwych, rozlegały się po wszystkich gankach bunkra. Miałem wrażenie, że jestem w kościele. Przepowiadał ojciec Maksymilian Kolbe, a następnie chórem odpowiadali więźniowie... Z celi, w której znajdowali się ci biedacy, słyszano codzienne głośne odprawianie modlitw, różańca świętego i śpiew, do których się też więźniowie z sąsiednich cel przyłączali. W chwili nieobecności SS-manów na bloku, poszedłem do bunkra, aby porozmawiać i pocieszyć kolegów. Gorące modlitwy i pieśni do Matki Najświętszej nieszczęśliwych, rozlegały się po wszystkich gankach bunkra. Miałem wrażenie, że jestem w kościele. Przepowiadał O. M. Kolbe, a następnie chórem odpowiadali więźniowie...

46 Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

47 Ojciec Maksymilian Kolbe trzymał się dzielnie, nie prosił i nie narzekał, dodawał otuchy innym, wmawiał współwięźniom, iż uciekinier się jeszcze odnajdzie i zostaną wypuszczeni. O. M. Kolbe trzymał się dzielnie, nie prosił i nie narzekał, dodawał otuchy innym, wmawiał współwięźniom, iż uciekinier się jeszcze odnajdzie i zostaną wypuszczeni. (...) W międzyczasie zmarł jeden po drugim, aż po trzech tygodniach pozostało tylko jeszcze czterech, wśród nich także O. M. Kolbe.

48 Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju…

49 Ojciec Maksymilian Kolbe z modlitwą na ustach podał sam ramię katu.
Brunon Borgowiec nr 1192 Wydawało się to władzy za długo, cela była potrzebna dla nowych ofiar, toteż pewnego dnia przyprowadzili kierownika izby chorych, Niemca, przestępcę kryminalnego nazwiskiem Bock, który każdemu po kolei dawał zastrzyki kwasu karbolowego w żyły lewej ręki. O. M. Kolbe z modlitwą na ustach podał sam ramię katu. Brunon Borgowie nr 1192

50 Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego.

51 O. Kolbe zginął dnia 14. sierpnia 1941.
Wiadomość o jego śmierci przyniósł mi pan Schlusche, który w kancelarii obozowej prowadził kartotekę zmarłych i otrzymywał oficjalne meldunki śmierci. Ks. Konrad Szweda nr 7669

52 Wykonało się!

53 Jego ciało było czyściutkie i promieniowało.
Gdy miałem ciało Ojca Kolbego z celi wynieść i drzwi otworzyłem podpadło mi, że Ojciec Kolbe siedział na posadzce oparty o ścianę i miał oczy otwarte. Jego ciało było czyściutkie i promieniowało. Brunon Borgowiec nr 1192

54 Mojżesz powiedział: Jeśli kto umrze bezdzietnie, niech jego brat weźmie wdowę po nim i wzbudzi potomstwo swemu bratu. Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych.

55 Maksymilian nie umarł ale oddał życie... za brata. Jan Paweł II


Pobierz ppt "Kim jest dla mnie święty Maksymilian Kolbe?."

Podobne prezentacje


Reklamy Google