Pobieranie prezentacji. Proszę czekać

Pobieranie prezentacji. Proszę czekać

Roksana Chirowska Rozbitkowie z wysp niestabilnych.

Podobne prezentacje


Prezentacja na temat: "Roksana Chirowska Rozbitkowie z wysp niestabilnych."— Zapis prezentacji:

1 Roksana Chirowska Rozbitkowie z wysp niestabilnych

2 Roksana Chirowska Rozbitkowie z wysp niestabilnych Wprowadzenie Katarzyna Ostrowska Agnieszka Skarżyńska Fotografia Oleśnica 2013

3 Pochwała uważności Istnieją różne rodzaje poezji. Tę zawartą w tym tomiku nazwałabym – poezją wrażliwości. Nie można jednak dać się zwieść ładnie brzmiącej formule. Nie chodzi bowiem o delikatną, dziewczęcą wrażliwość, taką, która wypełnia oczy łzami przy najmniejszym nawet wewnętrznym poruszeniu. Bynajmniej nie o ckliwy sentymentalizm tu chodzi, a o szczególny rodzaj uważności w obserwowaniu świata. Surowe, czasem ostre jak brzytwa słowa próbują przekazać niepokojącą prawdę o współczesności, o dzisiejszym człowieku. Dostrzegają w nim demoralizację, fałsz, nieczułość. Innym razem – zaskakującą metaforą wyrażają emocje, o których trudno mówić w inny sposób, które trudno zrozumieć, gdy nie jest się w nich zanurzonym. W formie wierszy z jednej strony zaznacza się dążenie do porządku i dyscypliny. Z drugiej – kryje się w niej pewien rodzaj spontaniczności, improwizacji. Poezji towarzyszą fotografie. Zatrzymały się w nich obrazy tajemnicze, niepokojące, magiczne – stanowiące rejestr ulotnych chwil. Ich nietrwałość kryje w sobie fascynującą urodę, zdaje się, że wystarczy dmuchnąć, by rozprysły się bezpowrotnie. „Rozbitkowie z wysp niestabilnych” uchylają rąbka swojego świata. Warto do niego zajrzeć – być może odnajdziemy w nim własne wątpliwości i tęsknoty? Katarzyna Ostrowska

4

5 rozbitkowie drewniany ludek ma zasady drzazg nie sieje gdy go heblowana ręka karmi nie odbija się sztucznie nie ciąży w kieszeni już pustej statek zrobi z ciała gdy toną rozbitkowie z wysp Niestabilnych drewniany ludek ma zasady nie rżnie ogniem postaci z nieprzyjaznej bajki

6 *** fabryka. wszyscy wykrojeni z jednej bali idealni i ci ze skazą przymierzalnia. trzeba sprostać oczekiwaniom brudniak. tu uczymy się walki nasiąkamy cudzymi myślami pralka. szybki program trochę proszku wybielanie. kolor nie jest wskazany magiel. czas wyprostować boczne ścieżki wybarwiamy się z emocji kurczymy uczucia

7 der Spiegel codzienne trenuję grzeczność przed lustrem polską przy niemieckim miły uśmiech tak na 3/4 zębów błędów nie popełniam robię wielkie oczy prawdę zakrywam pudrem pędzę sprzedawać balony z drewna

8

9 patchwork ognisko pośrodku pokoju wokół niego harce antydepresyjne wypalone klepki sklepień puzzle tysiąc elementów iskry normalności zbita porcelana wrzucona w płomienie palę chińczyka powrót do rzeczywistości knot już przygasa zgaś świeczkę będziesz się moczyć w nocy

10 kancera kleiłam znaczki by rozesłać po świecie kawałki osobowości zawarte w ślinie teraz wbijam szpilki na mapie w miejsca do których dotarło moje DNA główki tworzą zarys brzucha od pępka w dół blizna zgubnej wolności ślad

11 muchy i myszy wolę trzymać w rękach kilkunastostronicową gazetę niż trzykilowy laptop nie złożę z niego łódki nie owinę kiełbasy muchy czekają na śmierć naiwne za to myszka zawsze pod palcami elektronika czy papier i tak zginą w deszczu

12 enklawa Odpowiada: "to co zwykle". A ja mam ich wszystkich kochać po równo. Są miejsca, w których nic już nie znajdę. Ludzie, którzy niczego mnie nie nauczą. Myśli zamknięte w słoikach: "Truskawkowe archiwum" Etykiety przesiąknięte wilgocią marzeń. W niewłaściwym miejscu obudzę się i będę dalej pięknie obojętna.

13

14 w ogrodzie uczuciom nie znam smaku wódki herbaty z mlekiem ważny jest dotyk słyszę szepty gdy gładzisz mnie po udzie w ogrodzie pełnym ptaków trzepot skrzydeł wolniejszy niż puls trawa klei się do ciała ubrania wiszą na wietrze tylko dziura w płocie skrada intymność nie ma przeszkód by połączyć się z naturą

15

16 epizod otwórz ucho targany liść przypomina bieg psa on nie zaatakuje sam jest ofiarą to jak pytanie dziecka czemu liście żółkną odrywają ogonki od dobrze znanej im gałęzi rozsądnie odpowiem że się znudziły

17 zielony epizod błękitna od nieba trawa zimna rosa pod gołymi stopami kroki są mądrzejsze soczyste źdźbła głaszczą opuszki palców

18 ptak poprosiłeś bym wstała mokrymi stopami kroczyłam po zimnych deskach skóra rozpoznała biel naleciała przez otwarte okno gazeta codzienna dobrze wchłania wodę wytarłam ją artykułem z działu klęsk żywiołowych rzeka wylała stopiła śnieg wszedłeś razem z mgłą niegwałtownie oswajałam cię na parapecie wiatr zamknął okiennicę

19

20 migawka czwarta od rana błędne decyzje źle wybrane wejście do pociągu siódma zero jeden przedsionki pełne walizek niedospanych powiek ramiona okryte szalem namiastka ciepła kołdry widzę tylko twoje dłonie jaśnieją wśród takich samych te palce molestują klawiaturę pianina to nie jest ręka mężczyzny którego mogłabym kochać dłoń odjechała sama o siódmej dwadzieścia cztery

21 niepokój kropel Agnieszce ostrzegasz mnie przed mgłą darmowy impresjonizm najwyżej się nie odnajdziemy w mleku niskich tłuszczów zawieszone na pięciolinii powietrza wodne nuty naszych słów nad dużo myślącymi dachami widoczność jest ograniczona najwyższy komin emituje dymy w prostych słupach błagam tylko nie bądźmy dekadentami

22

23 hak Wojaczkowi hak zawiśniesz na szmatach po trzech dniach picia wódki pod opłatek wyjdziesz z oknem skandal za skandalem był plan przewidziałeś śmierć mogłeś zaczekać rok trafić do klubu 27 przepłynąć go razem z wodą brzozową czy fryzjerską przecież lubiłeś spirytus na żołądek Styczeń żyje dalej stawia kawę pewnie już bez cukru lecz wciąż odbija piłeczkę do ping – ponga po co Ci to było Przyjacielu?

24 migawka pierwsza Karinie za inspirację może cię pobłogosławię kubkiem kawy grubą książką przyjdziesz w za dużym swetrze usiądziemy przy pustym stole zniesiesz wszystkie zegarki już nie pytam po co wiem wtedy czujesz się bezpieczny mówisz że kontrolujesz czas snop światła skierujesz na mnie wiązki z zepsutej żaluzji padają równolegle na blat palcem znaczysz linie słoi desek zawędrujesz paznokciem aż do okładki przeczytamy wiersz jeden drugi kolejny pragnę byśmy na chwilę zapomnieli o sobie posłuchaj o czym marzą inni na krawężniku

25 erotyk przeciw mojej pruderii chcę wsunąć palce w zboża twoich włosów naświetlić dwa punkty wyznaczające pole dzisiejszego działania pachwina - pępek czy szyja - wargi otarcia emaliowanych miednic ręka pomiędzy udami skoki sprężyn materaca bezwładne stopy jeszcze nie wiem wilgoć

26 wolne słowa zgubiony aparat mowy nie-zależnej po chodniku błąka się moja szczęka teraz nie cedzę słów przez rusztowanie zębów nieskrępowanie płyną potokiem z śliny nie żuję źdźbeł z wyrazów wwiercam się językiem w ziemię głębiej głębiej usta pełne piachu

27

28 Czas na notę biograficzną. Nie dość, że napisałam wiersze, to jeszcze biorę się za mini biografię, bo któż mnie lepiej zna, niż ja sama. Na szczęście, nie jestem aż tak samowystarczalna i za zdjęcia, obróbkę graficzną już się nie brałam. Skoro to notka, mimo że mało profesjonalna, to kilka faktów trzeba podać. Urodziłam się w 1994 roku., swoją prawdziwą przygodę z pisaniem wierszy zaczęłam dokładnie w 17 urodziny. Pierwsze utwory ukazały się w „Cogito”, następnie drukował mnie „Zupełnie Inny Świat” oraz kwartalniki już typowo literackie, jak „Wyspa”, „Migotania”. Moje wiersze dostrzeżono w konkursach „O Laur Plateranki” oraz „ Poetycki Lombard”, gdzie uhonorowano je drukiem w pokonkursowych almanachach. Myślę, że to dobre miejsce, by za wspieranie mnie w każdej sytuacji podziękować moim przyjaciołom – Adze, Karinie i Bartkowi. Agnieszce szczególnie za zdjęcia, które zdobią ten tomik. Więcej informacji o mnie, znajdziecie gdzieś w strofach tych wierszy. Jako autorka dołożyłam wszelkich starań, żeby nie zanudzić czytelnika. Jeśli jednak się nie udało, warto przytoczyć słowa Różewicza, że „ zła metafora jest nieśmiertelna”. I tego się trzymajmy! Roksana Chirowska

29 „Fotografowanie - podobnie, jak stosowanie wszelkich innych środków wyrazów - nie jest wymyślaniem, lecz odkrywaniem. Fotografia, to możliwość krzyku, wyzwolenia, a nie próba udowodnienia własnej oryginalności. To sposób życia.” Henri Cartier-Bresson Cytat ten doskonale oddaje moje zdanie na temat fotografii. Nie należę do osób otwartych, lecz zdjęcia, to pewnego rodzaju mowa, dzięki której mogę wyrażać własne wnętrze, mój mały świat za pomocą obrazu. Ta pasja, która zrodziła się we mnie dawno, lecz w pełni realizuję ją dopiero od dwóch lat. Do tej pory moje fotografie prezentowałam wyłącznie bliskiej mi osobie – Roksanie. Jest to moja pierwsza oficjalna publikacja, 19 lat, to chyba dobry czas na debiut. Czy udany? Oceńcie sami. Agnieszka Skarżyńska Na okładce reprodukcja obrazu Joan`a Miró Kobieta i pies przy księżycu”. 1936.


Pobierz ppt "Roksana Chirowska Rozbitkowie z wysp niestabilnych."

Podobne prezentacje


Reklamy Google