Pobieranie prezentacji. Proszę czekać

Pobieranie prezentacji. Proszę czekać

O STRAŻAKACH Książeczka dla Aneczka

Podobne prezentacje


Prezentacja na temat: "O STRAŻAKACH Książeczka dla Aneczka"— Zapis prezentacji:

1 O STRAŻAKACH Książeczka dla Aneczka

2 STRAŻACY RATOWNICY i PRZYJACIELE PRZY
Nowy Rok 2014

3 Druga książeczka dla Aneczka

4 STRAŻ POŻARNA i STRAŻACY to ulubiona pasja dużych chłopaków
NIC WIĘC DZIWNEGO, ŻE TAK BARDZO LUBIĄ STRAŻACKIE ZAZABAWKIZABAWKI ZABAWKI

5 To jest model jednego z najdawniejszych wozów strażackich

6 A to jest jeden z najnowocześniejszych wozów strażackich w Polsce

7 STRAŻACKA SŁUŻBA POWIETRZNA

8 Co znajduje się w wozie strażackim?
W wozach strażackich znajduje się mnóstwo przyrządów i narzędzi potrzebnych strażakom do wykonywania niesamowicie trudnych czynności związanych z gaszeniem ognia, dostawaniem się do zamkniętych pomieszczeń, ratowania ludzi i mienia, a czasem także zwierząt przebywających w zamkniętych pomieszczeniach. Szczególnie trudno dostać się straża- kom na wysokie piętra domów. Do tego służą składane drabiny, które można rozsuwać tak, by sięgały bar- dzo wysoko. Oprócz drabiny, wężów i zbiornika z wodą albo pianką, w wozie strażackim znajdują się toporki i czekany oraz pachołki do blokowania ruchu drogowego, liny, lizaki i ostre iglice.

9 SZCZĘKI ŻYCIA czyli urządzenie służące do rozcinania samochodowych karoserii po wypadkach – bo czasem strażacy w ten sposób ratują ludzi

10 Ubranie strażaka jest niepalne żeby chronić przed ogniem

11 OGIEŃ: ŻYWIOŁ ZNISZCZENIA

12 PRACA STRAŻAKÓW JEST BARDZO NIEBEZPIECZNA

13 POŻARY MOGĄ SPALIĆ WSZYSTKO

14 Czym gasi się ogień? Sikawki, beczkowozy, węże, wiadra pożarnicze, gaśnice – wszystkie te przyrządy służą do GASZENIA OGNIA. Gdy ogień poleje się wodą albo specjalną pianką gaśniczą, to GAŚNIE.

15 OPOWIADANIE O AKCJI pożarniczej która zakończyła się szczęśliwie
Było rano. Pan Wojtek wstał, wciąż trochę zaspany. Poszedł do łazienki i spędził tam długą chwilę. Umył zęby, ubrał się i zaczął w kuchni robić śniadanie. Usmażył sobie omlet i zjadł ze smakiem. Następnie założył buty, wziął teczkę i popędził do pracy. Ale o czymś Pan Wojtek zapomniał: Nie wyłączył kuchenki… A patelnia została sobie na kuchence z resztką omletowego ciasta...

16 Więc szybko wyjęła telefon i zadzwoniła – DOKĄD?
Pan Wojtek w pracy od czasu do czasu uśmiechał się na wspomnienie pysznego omletu z dżemem wiśniowym, który zjadł na śniadanie. Uśmiech pojawiał się na jego twarzy również, gdy pomyślał o swoim kotku Mruczku, który został w domu i na pewno spał sobie na kanapie czekając aż jego pan wróci z pracy i da mu miseczkę mleka, a potem z nim się pobawi. I tak miło upływały godziny. Jedna godzina minęła, druga godzina minęła, trzecia godzina minęła… A tymczasem pani Martyna, sąsiadka z parteru, wracając z zakupami do domu, nagle spojrzała do góry i zobaczyła DYM wydobywający sie z okna na 4. piętrze. Więc szybko wyjęła telefon i zadzwoniła – DOKĄD? No, oczywiście na ogólny numer alarmowy 112 - Halo, proszę Straż Pożarną! Pali się! Proszę przyjechać. Adres: ulica Szeroka 17. - Halo, proszę podać swoje nazwisko. Kowalska Martyna? Dobrze, zapisuję. Skąd pani wie, że coś się pali? Aha, dym z okna? No tak, to na pewno pożar w mieszkaniu. Proszę zawiadomić gospodarza domu. Już wysyłamy wóz strażacki. Przyjedzie błyskawicznie.

17 AKCJA POŻARNICZA na ulicy Szerokiej 17
Wóz strażacki podjechał na sygnale najbliżej jak tylko mógł do domu nr 17 przy ul. Szerokiej Uruchomiono wysięgnik i drabina strażacka zaczęła wysuwać się coraz wyżej i wyżej, aż można było oprzeć jej górny koniec na parapecie okna, z którego wydobywał się dym. Od razu Dzielny Strażak wspiął się szybko po drabinie do góry. Zobaczył, że okno było uchylone. Nie trzeba więc było wybijać szyby, aby dostać się do środka. “Świetnie – uznał strażak – wolę nie rozbijać okien ani drzwi podczas akcji, bo potem trzeba to naprawiać.” A tymczasem tłum sąsiadów fotografował akcję!

18 SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE AKCJI
Dzielny Strażak pianką z podręcznej gaśnicy stłumił ogień na rozżarzonej patelni po omletach pana Wojtka. Potem pootwierał wszystkie okna w mieszkaniu, aby uleciał cały dym. Wszedł do łazienki i do pokoju żeby sprawdzić, czy nikogo tam nie ma. Nagle usłyszał cichutkie MIAU… I WTEDY ZOBACZYŁ NA KANAPIE, OTULONEGO PODUSZKAMI MAŁEGO KOTKA. OCZYWIŚCIE WZIĄŁ GO NA RĘCE. KOTEK DRŻAŁ, CHYBA ZE STRACHU. ALE PO CHWILI ZAMRUCZAŁ Z WDZIĘCZNOŚCIĄ, BO JUŻ ZROZUMIAŁ, ŻE ZOSTAŁ URATOWANY.

19 A CO Z PANEM WOJTKIEM? Pan Wojtek, jak zwykle, wrócił z pracy autobusem. Zdziwił się trochę, gdy zobaczył przed domem tłumek sąsiadów, a zwłaszcza sąsiadek. Po chwili spostrzegł jeszcze kogoś: byli to policjanci. Pan Wojtek od nich dowiedział się o akcji pożarniczej spowodo- wanej jego własną patelnią zostawioną na włączonej kuchence.Struchlał ze strachu gdy pomyślał o swoim kotku! Ale sąsiedzi powiedzieli mu,że kotek został uratowany. Ta dobra wiadomość pomogła mu nie zmartwić się zbytnio mandatem, jaki policjanci wypisali za wywołanie pożaru. Chociaż zrobił to niechcący, to jednak kara mu się należała, bo naraził bezpie- czeństwo mieszkańców swego domu. Prawda? W końcu pan Wojtek uspokoił się i uciął sobie drzemkę na kanapie, razem ze swoim uratowanym kotkiem.

20 TA HISTORIA MA SWÓJ DALSZY CIĄG… (a nawet dwa!)
Najpierw strażacy wrócili do remizy. A tam pan Komendant już zaprosił dziennikarzy na konfe- rencję prasową. Wszyscy chcieli opisać akcję przeciwpożarową na 4.piętrze domu przy ulicy Szerokiej 17. Przybyli reporterzy z gazet, radia i telewizji. Zadawali pytania, a dzielny strażak odpowiadał z uśmiechem. Bo cieszył się, że akcja się udała, a także dlatego, że uratował kotka. Najbar- dziej dumny był z tego, że pianką ugasił rozżarzoną patelnię i ogień nie przeniósł się dalej. Ani na stół, ani na książki, ani na firankę. No i oczywiście także nie zapalił klatki schodowej i potem innych mieszkań. Gdyby tak się stało, to by dopiero było nieszczęście! A tak, to wszystko dobrze się skończyło.

21 Drugi ciąg dalszy odbył się w domu przy ulicy Szerokiej 17
Gospodarz domu wraz z Administracją zwołali walne zebranie mieszkańców. Akcja pożarnicza wstrząsnęła wszystkimi bardzo. Najbardziej dlatego, że tak łatwo o nieszczęście z pozornie błahego powodu. Ot, patelnia na niewyłączonej kuchence – i proszę, jakie poważne KONSEKWENCJE. A bywają też inne zagrożenia. Więc postanowiono wywiesić w widocznym miejscu takie oto INFORMACJE: Numery telefonów alarmowych Również zaproponowano Telefon alarmowy: umieszczenie takich Policja: pożytecznych informacji: Straż pożarna: o czujkach dymu Pogotowie ratunkowe: albo o zakazie palenia Pogotowie energetyczne: papierosów (tam gdzie Pogotowie gazowe: nie Pogotowie wodociągowe: wolno palić   

22 … i tu kończy się opowiadanie Babci
o strażakach Ale to jeszcze nie koniec książeczki. Przeczytamy jeszcze znany poemat dla dzieci, którego bardzo lubiły słuchać jak byli w twoim wieku czyli mieli 3 i pół roku – no, KTO? Natalia Magda i Janek

23 BRZECHWA DZIECIOM Pali się Może spółdzielnia? Może piekarnia?
Łuna już całe niebo ogarnia. Leciała mucha z Łodzi do Zgierza, Po drodze patrzy: strażacka wieża, Wstali strażacy, szybko ubrali się. Na wieży strażak zasnął i chrapie, W dole pod wieżą gapią się gapie. Wyszli na balkon sędzia z sędziną, Mucha strażaka ugryzła srodze, Doktor, choć mocna spał pod pierzyną, Podskoczył strażak na jednej nodze, Wybiegł i patrzy z poważną miną. Spogląda - gapie w dole zebrali się, Wkoło rozejrzał się - o, rety! Pali się! Z okna wychylił głowę mierniczy, A już profesor z przeciwka krzyczy: Pożar widoczny, tak jak na dłoni! Złapał za sznurek, na alarm dzwoni: - Obywatele! Wiadra przynieście! - Pożar, panowie! Wstawać, panowie! Wszyscy na rynek! Pali się w mieście, Dom się zapalił na Julianowie! Dom cały w ogniu, zaraz zawali się! Z łóżek strażacy szybko zerwali się - Pali się! Pali się! Pali się! Pali się! Biegną już ludzie z szybkością wielką: Burmistrz zobaczył łunę z oddali: - Co to się pali? Gdzie to się pali? Na Sienkiewicza? Na Kołłątaja? Czy też w Alei Pierwszego Maja?

24 Jadą już, jadą, pędzą galopem.
Więc nauczyciel z nauczycielką, Przez Sienkiewicza, przez Kołłątaja, Fryzjer, sekretarz, telegrafista, Prosto w Aleję Pierwszego Maja - No i milicjant, rzecz oczywista. Już przyjechali, już zatrzymali się: Pali się! Straż jest gotowa w ciągu minuty. Konia prowadzą - koń nie podkuty! Trzeba zawołać szybko kowala, Pożar na dobre się już rozpala! - Co to się pali? Gdzie to się pali? Prędzej! Gdzie kowal?! To nie zabawka! Teren zbadali, ludzi spytali Dawać sikawkę! Gdzie jest sikawka?! I pojechali galopem dalej. - Gdzie to się pali? Może to tam? Z pompą zepsutą niełatwa sprawa. Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam! Woda do beczki! Beczka dziurawa! Jadą Nawrotem, Rybną, Browarną, Trudno, to każdej beczce się zdarza. A na Browarnej od dymu czarno, Który tam?! Prędzej, dawać bednarza! Wszyscy czekają na straż pożarną. Więc na Browarnej się zatrzymali: Zbierać siekiery, haki i liny! - Gdzie to się pali? Pali się w mieście już od godziny! - Tutaj się pali! Pali się! Pali się! Pali się! Pali się! Wreszcie strażacy szybko zebrali się, Beczkę zatkali drewnianym czopem,

25 Z całej ulicy ludzie zebrali się. Pali się
Z całej ulicy ludzie zebrali się. Pali się! Biegną strażacy, rzucają liny, Tymi linami ciągną drabiny, Włażą do góry, pną się na mury, Tną siekierami, aż lecą wióry! Czterech strażaków staje przy pompie - Zaraz się ogień w wodzie ukąpie. To nie przelewki, to nie zabawki! Tryska strumieniem woda z sikawki, Syczą płomienie, syczą i mokną, Tryska strumieniem woda przez okno, Już do komina sięga drabina, Z okna na ziemię leci pierzyna, Za nią poduszki, szfa, komoda, W każdej szufladzie komody - woda. Kot jest na strychu, w trwodze się miota, Biegną strażacy ratować kota. Tną siekierami, aż lecą wióry, Na dół spadają kosze, tobołki, Stołki fikają z okien koziołki, Jeszcze dwa łóżka, jeszcze dwie ławki, A tam się leje woda z sikawki. Tak pracowali dzielni strażacy, Że ich zalewał pot podczas pracy; Jeden z drabiny przy tym się zwalił, Drugi czuprynę sobie osmalił, Trzeci na dachu tkwiąc niewygodnie, Zawisł na gwoździu i rozdarł spodnie, A ci przy pompie w żałosnym stanie Wzdychali: "Pomóż, święty Florianie!"

26 Tak pracowali, że już po chwili Pożar stłumili i ugasili
Tak pracowali, że już po chwili Pożar stłumili i ugasili. Jeszcze dymiące gdzieniegdzie głownie Pozalewali w kwadrans dosłownie, Jeszcze sprawdzili wszystkie kominy, Zdjęli drabiny, haki i liny, Jeszcze postali sobie troszeczkę, Załadowali pompę na beczkę, Z ludźmi odbyli krótką rozmowę, Wreszcie krzyknęli: - Odjazd! Gotowe! Jadą z powrotem, jadą z turkotem, Jadą Browarną, Rybną, Nawrotem, Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam! Ludzie po drodze gapią się z bram, Śmieją się do nich dziewczęta z okien I każdy dumnym spogląda okiem: - Rzadko bywają strażacy tacy, Tacy strażacy - to są strażacy, Takich strażaków potrzeba nam! Tra-tra-ta-tam! Mucha wracała właśnie do Łodzi; Strażak na wieży kichnął. Nie szkodzi. Inni strażacy po ciężkiej pracy Myją się, czyszczą - jak to strażacy. Koń w stajni grzebie nową podkową, A beczka błyszczy obręczą nową. Mucha spojrzała i odleciała - Tak się skończyła historia cała. Bzzzzzzzz……

27


Pobierz ppt "O STRAŻAKACH Książeczka dla Aneczka"

Podobne prezentacje


Reklamy Google